niedziela, 27 kwietnia 2014

epilog

-Chodzi o to, że Louis, on brał narkotyki. Próbował się z tego nałogu wyleczyć, ale nie potrafił. Staraliśmy się mu pomóc, ale to nie działało. Sądziliśmy, że ty będziesz w stanie, ale on nie chciał. Nie chciał Cię ranić, nie chciał, żebyś wiedziała. Jak wiadomo, jest sławny i ma mnóstwo pieniędzy. Dilerzy postanowili to wykorzystać. Chcieli coraz więcej pieniędzy, zastraszali go. Najpierw, ze wyjawią wszystko jego fanom, ale wiadomo, że tylko sobie by uprzykrzyli życie. Następnym krokiem było straszenie, że zabiją Ciebie. Louis tego nie chciał. Wymyślił, że musisz się gdzieś ukryć, ale nie chciał powiedzieć prawdy. Postanowił z Tobą zerwać, byś sama chciała odpocząć. Chciałem mu pomóc, bo to mój przyjaciel. Nie chcę nikogo okłamywać, Ciebie też, ale to było jedyne wyjście. On Cię naprawdę kocha jak nikogo innego. Kiedy Cię uderzył był pod wpływem narkotyków i nic praktycznie nie pamiętał. To było straszne. Nie lubiłem patrzeć jak przez te świństwa cierpicie oby dwoje. Louis uparcie trzymał się swojego i nie chciał odpuścić. W końcu skończyło się tak jak się skończyło. Oboje jesteśmy tutaj. Miejmy nadzieję, że wszystko się uda, a operacja przebiegnie pomyślnie. Chcę tylko, żebyś się na niego nie gniewała i mu wybaczyła. Kłamał bo musiał Cię chronić –miałam łzy w oczach które teraz spokojnie spływały po moich policzkach. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Tyle się działo, a większość to było kłamstwo. Nie sądziłam, że Louis mógłby brać narkotyki. Teraz kompletnie się pogubiłam, ale chyba jednego byłam pewna – Lou mnie naprawdę kocha. Kamień spadł mi z serca bo wiem, że bez niego nie mogę żyć. Cieszę się, że Niall powiedział mi całą prawdę, jestem mu za to wdzięczna. Kocham mnie, oczywiście, ale jak nasz związek będzie wyglądał? Przecież nie będzie tak samo, nic już nie będzie takie same. Wiele przeżyliśmy i wiem, że kocham go bardzo mocno. Najmocniej na świecie, ale chyba będziemy musieli trochę poczekać zanim będzie idealnie. Może nawet długo, ale chyba będzie warto, skoro będę mogła być z nim, prawda?
Jak będę mogła. Cieszyłam się ale przez chwilę. Louis ma operację, której może nie przeżyć. Naraził się na to by mnie chronić. Jeśli nie przeżyje nie wybaczę sobie tego. Stop! On przeżyje, musi przeżyć. Musimy być razem, ja go potrzebuję. Nie przeżyję straty drugiej ważnej dla mnie osoby, nie dam rady.

Wtuliłam się w Niall by się uspokoić. Po chwili jednak usnęłam.


-Katy, obudź się, lekarze idą, Katy –ze snu wybudził mnie głos Nialla. Od razu podniosłam się i przetarłam oczy. Kiedy tylko zorientowałam się, że gdzie jestem to wstałam i czekałam, aż lekarz w końcu do nas dojdzie. Ja, tata i reszta chłopaków czekaliśmy niecierpliwie. Trzymałam za rękę Nialla. Tak bardzo się bałam tego co usłyszę.
W końcu drzwi się otworzyły a lekarz stanął obok nas.
-I co z nim?
-Niestety, robiliśmy co mogliśmy ale się nie udało, przykro mi –moje nogi zmiękły. Puściłam dłoń Nialla i upadłam na podłogę. Oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać. To niemożliwe. Nie mogę go stracić. Poczułam czyjeś ciepłe ramiona.  To był blondyn. On już mi nie pomoże. Ja nie przeżyję tego. Nie mogę stracić drugiej ważnej osoby w moim życiu, nie mogę. Dlaczego to wszystko przydarza się właśnie mi? To wszystko przeze mnie. Gdyby nie chciał mnie chronić to oni nic by mu nie zrobili. To moja wina! Moja! Jestem cholerną idiotką. Nie zasługiwałam na Louisa. On jest wspaniałym chłopakiem i przeze mnie nie żyje. Nie, nie dam rady. Tyle razem przeszliśmy i teraz co? Nic? Teraz mam o nim zapomnieć? O miłości do niego? Mam normalnie żyć, wiedząc, że Lou nie żyje przeze mnie? Nie potrafię.
-To nie twoja wina –Niall gładził mnie po włosach i próbował uspokoić. Skąd wiedział o czym myślę? Doskonale wiedziałam, że sam cierpiał. Stracił przyjaciela. Próbował być twardy, ale ja wiem jaki jest. On także to przeżył. Oni wszyscy. Każdemu jest smutno, każdy płacze. Nie tylko ja. Czemu jestem taką cholerną egoistką, co?


-Spokojnie, co się dzieje? –blondyn patrzył na mnie przestraszonym wzrokiem. Rozejrzałam się dookoła. To sen? To tylko sen? To tylko głupi sen. Otarłam łzy i wstałam ze swojego miejsca. Zauważyłam lekarza. Wszyscy stanęli obok mnie. Było dokładnie tak jak we śnie. Byłam przerażona. Zanim lekarz jeszcze zdążył wejść powiedziałam Niallowi, że idę do łazienki a jak wszystko będzie dobrze to ma po mnie przyjść. Jeśli nie –ma zostawić mnie w spokoju. Uciekłam tam gdzie powiedziałam. Minęły jakieś dwie minuty, może nie a usłyszałam kroki. Wyczekiwałam blondyna ale weszła jakaś dziewczyna. Moje oczy się zeszkliły, a nagle ktoś mnie przytulił. Nic nie widziałam, ale poznałam go po zapachu.

-Żyje, operacja się udała –kamień spadł mi z serca. Byłam w tamtym momencie najszczęśliwszą osobą na świecie. 


Trzymałam za rękę cały mój świat. Nikt nie wiedział jak bardzo go kocham. Jest moim całym światem, jednak boję się, że nie będzie miedzy nami tak samo. Louis jeszcze się nie wybudził, lecz byłam przy nim cały czas i czekałam tylko na to.
-Katy? -usłyszałam jego melodyjny cichy głos a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Spojrzałam na niego i wstałam po czym pocałowałam w czoło -wszystko Ci wyjaśnię, tylko pamiętaj; kocham Cię
-Wiem Lou, wiem. Niall wszystko mi opowiedział. Teraz nic nas nie rozdzieli. Kocham Cię najmocniej na świecie
_________________________________________
To już koniec :) Sama w to nie wierzę, ech. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam i podoba wam się epilog jak i całe opowiadanie. Wiem, że nie jestem idealna, pewnie nie raz was wkurzyłam ale cóż, kochacie mnie, prawda? :) Cieszę się, że udało mi się to skończyć. Czasem nie miałam ochoty na pisanie, dlatego nie zawsze rozdziały były takie jakie chciałam, żeby były. Ale chyba nie było tak źle. Dziękuję osobom, które komentowały i motywowały mnie do dalszego pisania. Gdyby nie wy to pewnie dawno bym zrezygnowała. To było dla mnie ważne. Na chwilę obecną jest 21,182 wyświetleń. Nie spodziewałam się. To dużo. Dziekuję wam, wszystkim. Dziękuję, że czytaliście moje wypociny. Mam nadzieję, że wam się to podobało i nie jesteście zawiedzeni :) 

Jeśli chodzi o nowe opowiadanie to długo się nad tym zastanawiałam no i postanowiłam założyć bloga. Mam nadzieję ogromną, że mój pomysł wypali bo jak nie to się wkurzę i rzucę pisanie całkowicie. Odwiedźcie mnie tam, a jak wam się spodoba to czytajcie dalej! Mam nadzieję, że was nie stracę i będziecie dalej ze mną, ale cóż, to się okaże. 
To już tyle. To koniec, dziękuję, że tu byliście, kocham was x

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 33

Nie chciałam by Niall mnie zobaczył, więc szybko wróciłam do łóżka i udawałam, że śpię. On po chwili także opuścił łazienkę i położył się koło mnie. Nikt nie odbierał, a przynajmniej osoba do której dzwonił. Blondyn myślał, że śpię, lecz nie mogłam usnąć, więc wtuliłam się w jego tors, a on sam wyszeptał "będzie dobrze". Próbowałam usnąć i sądziłam, że uda mi się to gdy się do niego przytulę, ale on musiał powiedzieć to co znowu nie dawało mi spokoju. Czy teraz jest źle? Z mojego punktu widzenia na pewno, gdyż rozstałam się z Louisem i na pewno to przeżyłam, ale nie. To wcale nie to. Ta cała sprawa była dziwna, coraz dziwniejsza. Sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć.

Kiedy się obudziłam Niall nadal spał. Szybko wygrzebałam się z łóżka i sięgnęłam jego telefon. Sprawdziłam do kogo dzwonił i znalazłam tam imię Louisa. Wiedziałam. Co oni kombinują? Muszę wyciągnąć od Nialla wszystko, dosłownie wszystko.
-Już nie śpisz? -nagle w moją stronę odwrócił się zaspany blondyn. Przez chwilę się stresowałam bo nadal w dłoniach trzymałam jego telefon, ale nie trwało to długo.
-Nie, nie śpię, jest już całkiem niezła godzina -uśmiechnęłam się i ponownie wskoczyłam na łóżko -Musimy porozmawiać
-A o czym? -podniósł się do pozycji siedzącej i wyczekiwał odpowiedzi.
-O tym, Niall
-Nie rozumiem
-Ja właśnie też, do kogo wczoraj dzwoniłeś?
-Co? Podsłuchiwałaś mnie?
-Jesteś w tym samym pomieszczeniu, skoro się obudziłam to widziałam, że ktoś nie odbiera, prawda?
-Do Louisa -odpowiedział lekko zdenerwowany, zauważyłam to.
-Co od niego chciałeś? Masz mi powiedzieć wszystko
-Myślę, że o wszystkim powinien Ci opowiedzieć Louis, nie ja
-To jeźdźmy do niego, mam wszystkiego dość, dość kłamstw, chcę wiedzieć wszystko -powiedziałam i wstałam z miejsca.
-Nie, czekaj, nie możesz
-A to niby dlaczego?
-Nie zrozum mnie źle, ale nie możemy opuścić tego miejsca, to dla naszego dobra
-Mam to gdzieś, Niall
-Nigdzie stąd nie wyjdziesz, dobrze wiesz, że Cię kocham i nie pozwolę, żeby ktoś Cię skrzywdził -nie miałam zamiaru się z nim dłużej kłócić i wypytywać, bo wiedziałam, że nic mi nie powie. Postanowiłam zrobić to inaczej.

Kiedy tylko miałam pewność, że Niall śpi nałożyłam na ramiona bluzę oraz kurtkę, a na głowę naciągnęłam kaptur. Nogi wsadziłam w już wynoszone trampki i opuściłam pokój najciszej jak potrafiłam. Nie zastanawiałam się nad niczym, wiedziałam, że muszę dzisiaj dowiedzieć się wszystkiego. Nie wybaczę Louisowi, tego byłam pewna. Tak bardzo mnie skrzywdził, że teraz ja już nic do niego nie czuję. To śmieszne, że pomiędzy miłością i nienawiścią jest taka cienka linia. Ja właśnie przeszłam z jednej strony na drugą. Nie sądziłam, że tak szybko się uwolnię od uczuć do niego, ale stało się. Wsiadłam do samochodu Nialla i odpaliłam silnik. Nie mam prawa jazdy, ale to mi w tym momencie nie przeszkadzało. Jeździć umiałam, to co było mi potrzebne wiedziałam.

Zajechałam pod nasz dom. Mój i Louisa. Albo już tylko jego. Pamiętam ten dzień, kiedy pierwszy raz mi go pokazał. Nie, stop! Przyjechałam tu po coś i muszę się czegoś dowiedzieć. Wysiadłam z samochodu i powędrowałam w stronę domu. Jednak nie doszłam do samych drzwi bo usłyszałam jakieś hałasy dochodzące właśnie ze środka. Stanęłam jak wryta, lecz szybko się otrząsnęłam i podbiegłam do okna. Zauważyłam w salonie kłócącego się Lou z jakimiś facetami. Tego jednego kojarzyłam. Był tu kiedyś. Louis mówił, że to kolega a ja mu uwierzyłam. Byłam taka głupia. Przecież on okłamywał mnie na każdym kroku. Nie wiem po co chciał się mną bawić, ale świetnie udawał. Po chwili oni go popchnęli a ja pisnęłam, lecz szybko zakryłam usta dłonią. Zaczęli go bić i kopać. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nie mogłam na to patrzeć. Usiadłam pod oknem i szybko trzęsącą się dłonią wyciągnęłam telefon z kieszeni. Zadzwoniłam po pogotowie i w tym samym momencie oni wybiegli. Kiedy tylko zniknęli z mojego punktu widzenia to wbiegłam do domu. Uklęknęłam przy jego ciele. Był taki pobity. Z każdego możliwego miejsca płynęła krew. Nie mogłam na niego patrzeć, ale nie mogłam go także zostawić. Nie kocham go, co to to nie, ale nie mogłam. Coś mi nie pozwalało.

-Zabieramy go na operację –mówił do mnie lekarz cały czas pchając łóżko na którym leżał –niech pani tutaj zostanie –zniknęli za drzwiami a ja nadal płacząc usiadłam na krześle.

Nie spało mi się za wygodnie, jednak narzekać też nie mogę. Poczułam na sobie czyjś dotyk, dlatego podniosłam swoje ciężkie powieki i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Louisa. Gładził mnie po włosach.
-Dzień Dobry księżniczko –przywitał się i zdaje mi się, że też dopiero się obudził bo w jego głosie mogłam usłyszeć poranną chrypkę.
-Cześć Louis, czemu mnie nie obudziłeś? Poszłabym do swojego pokoju i spałoby Ci się wygodnie –byłam na siebie w pewnym sensie zła. Przecież usnęłam na jego kolanach a on musiał spać na siedząco. Wiem, że taka pozycja nie jest wygodna, dlatego czuję się źle, że tak usnęłam.
-Nie szkodzi, słonko. Spało mi się całkiem dobrze, bo z Tobą –przez ten jego piękny uśmiech sama nie mogłam przestać się uśmiechać.
-To się cieszę, ale na następny raz pamiętaj. Nie będę Cię tak wykorzystywać –chciałam się podnieść, żeby mógł w końcu się rozciągnąć, zmienić pozycję. Cokolwiek, by tylko mu było lepiej, jednak pociągnął mnie w dół tak, że leżałam ponownie głową na jego kolanach.
-Leż. Tak mi jest dobrze –powiedział a ja nie chciałam już się z nim kłócić, no i jakby nie patrzeć od dołu jego twarz była równie piękna. Jego kilkudniowy zarost mi wcale nie przeszkadzał, a nawet dodawał mu uroku.
-Która godzina? –zapytałam by przerwać ciszę, która na chwilę zapanowała. Lou podniósł telefon i spojrzał na godzinę.
-8:30
-To szybko wstaliśmy
-No tak, ale nie bój się. Zajmę się Tobą, nie będziesz się nudzić

Z moich oczu poleciało jeszcze więcej łzy. W tym momencie miałam przed sobą jego twarz, sytuacje w których byliśmy razem.

Louis zatrzymał samochód na parkingu jakiejś opuszczonej stacji. Naprawdę romantycznie, nie ma co. Jak na razie czułam tylko strach. To miejsce było przerażające. Wyszłam z samochodu, a po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka i tylko obejrzałam się, żeby zobaczyć gdzie jest Lou. Podszedł do mnie i objął swoimi silnymi ramionami moje delikatne ciało. Od razu zrobiło się przyjemniej i cieplej. Przytuliłam się do niego jeszcze bardziej.
-Boisz się? –szepnął do mojego ucha, na co się wzdrygnęłam. Potwierdziłam tylko jego słowa ruchem głowy i spojrzałam w górę, gdzie spotkałam jego wzrok. Pocałował mnie w czoło, po czym splótł nasze palce. Pociągnął mnie w stronę budynku.

Na samo to wspomnienie się uśmiechnęłam. Ta stacja. Niby nie romantyczne miejsce, ale jak to się mówi? Nie oceniaj książki po okładce.
-Co ty tu robisz? Oszalałaś? –na korytarz wpadł zły na mnie Niall. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Kiedy zobaczył jaka jestem zapłakana przestał krzyczeć i usiadł obok mnie po czym mocno do siebie przytulił –Co się stało?
-Oni, oni go pobili, tak mocno, ja to widziałam –ledwo co mogłam mówić.
-Gdzie jest?
-Ma operację, jego życie jest zagrożone
Tak naprawdę teraz zdałam sobie sprawę, że kocham go. Ja go naprawdę kocham. Próbowałam sobie wmówić, że tak nie jest, bo nie chciałam, żeby tak było. Przecież nie da się przestać kochać z dnia na dzień. Nienawiść? Byłam na niego zła, ale  tylko zła. Czy musiał wylądować w szpitalu, żebym musiała się o tym tak bardzo przekonać?

-Niall, powiedz mi kto to był i czego od niego chcieli 
___________________________________________
Przykro mi, że tyle osób czyta a nie ma nawet dziesięciu komentarzy, no ale cóż :) Do niczego was nie zmuszam :)
Jest to przed ostatni rozdział :) 
Zastanawiałam się nad nowym opowiadaniem, ale dopóki nie będę pewna co do pomysłu i jego realizacji nic nowego się nie pojawi, pozdrawiam :) Mokrego dyngusa wam życzę x 

środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 32

Niall wybrał malutki hotel na obrzeżach miasta. Nie należał on do najpiękniejszych pięciogwiazdkowych, ale pewnie chciał, żeby nikt nam nie przeszkadzał. Na dworze było już ciemno i wątpię by jakieś paparazzi za nami pojechało. Niall robił to wszystko bardzo dyskretnie. Fanki tym bardziej nie będą miały pojęcia, ale nie to było moim zmartwieniem. Miałam gdzieś czy ktoś za nami pojechał czy nie. Mogli sobie stać pod hotelem. Mi by to nie przeszkadzało. Nie wiem czy mi się wydawało, czy tak było, ale Niall był bardzo zestresowany. Kiedy podjechaliśmy pod hotel od razu kazał mi iść szybko do środka. Nie wiem czy to chodziło tylko o paparazzi.
    Kiedy znaleźliśmy się już w swoim pokoju, wynajętym przez blondyna jakby się uspokoił. Położył nasze torby zaraz przy drzwiach i poszedł zasłonić okna. Zapaliłam światło i ściągnęłam kurtkę oraz buty. Pomieszczenie nie wyglądało na szczególnie zadbane, ale dało się jakoś wytrzymać. Przecież nie będziemy tutaj długo, prawda? Chcę po prostu ochłonąć, zapomnieć o tym co się wydarzyło. Chciałabym wyrzucić Louisa ze swojej pamięci, ale wiem, że nie będzie łatwo i na pewno nie przyjdzie to z dnia na dzień. Usiadłam na łóżku i przykryłam się kołdrą. W pokoju nie było najcieplej. Z każdą chwilą coraz mniej mi się tutaj podobało. Czemu wybrał akurat ten hotel? Przecież nie chciałam wyjeżdżać nie wiadomo jak daleko. Nie chciałam po prostu być w domu razem z Lou. Było to co najmniej dziwne, ale staram się o tym nie myśleć.
-Zimno Ci? –zapytał Niall łapiąc za grzejnik, który najprawdopodobniej był zimny. Kiwnęłam tylko głową, a on usiadł koło mnie obejmując ramieniem. Wtuliłam się w jego tors i od razu poczułam się lepiej. –Jak się czujesz?
-Może być, ale nie chcę o nim rozmawiać –oczywiście skłamałam. Czułam się okropnie. Czułam jak moje serce rozprysło się na tysiąc małych kawałeczków i wątpię, by ktokolwiek potrafił je poskładać. Nie wiedziałam czy będę w stanie zapomnieć o Lou bo bardzo go kocham i to właśnie z nim chciałam spędzać każdy swój dzień. Myśl, że teraz już go przy mnie nie będzie, że muszę o nim zapomnieć, że nasz związek to już przeszłość strasznie mnie przytłacza. Nie sadziłam, że tak wielka ‘miłość’ może się skończyć tak szybko. Dlaczego przestał mnie kochać? A może nawet nie darzył mnie żadnym uczuciem? Ale to również jest bez sensu, bo po co miałby się ze mną wiązać? Chyba nie jest tak dobrym aktorem, prawda? Wierzyłam w każde jego słowo i nie mogę się pogodzić z myślą, że to były tylko i wyłącznie kłamstwa. Skoro mnie nie kochał a ciągle ranił to musi być skurwysynem. Normalny człowiek dałby sobie spokój. NA początku mnie nie lubił, odrzucał. Może tak powinno zostać. Może moim chłopakiem powinien na niby wtedy zostać Niall? Może teraz nie byłoby mnie tutaj, może teraz moje serce nie byłoby tak bardzo zranione. Muszę zacząć słuchać się rozumu a nie serca.

Nie wiem nawet kiedy usnęłam, ale obudziłam się w ramionach blondyna. Do pokoju próbowało się wedrzeć słońce zza zasłonionych zasłon. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na Nialla. Jego blond grzywka opadała na jego czoło, przez co wyglądał bardzo uroczo. Od wczorajszego wydarzenia po raz pierwszy na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. I pomyśleć, że to nic nie robiący Niall go wywoła. Czułam się przy nim bezpiecznie i wiedziałam, że nigdy nie zrobi mi krzywdy. O jego wczorajszym zachowaniu już zapomniałam, trochę trudniej było z tą sytuacją w pokoju w domu chłopaków. Stop, stop, stop! Nie mogę o tym znowu myśleć. Starałam się, ale jakoś nie mogłam. Pocałowałam blondyna w czoło i wyszłam z łóżka. Poszłam wziąć prysznic bo wczoraj tego nie zrobiłam. Włosy wysuszyłam suszarką i ubrałam czyste ubrania. Na nogi wciągnęłam trampki i wyszłam z pokoju. Wiem, ze na dole jest jakaś jadalnia, kawiarnia czy Bóg wie co gdzie mogę się najeść. Nie było tam dużo ludzi. Jedynie trzy zajęte stoliki przez jakieś pary. Nie wyglądali na szczególnie bogatych stąd pewnie ten hotel. Dobrze wiem jak to jest, przecież jeszcze do niedawna nie miałam takich luksusów jak teraz. Kiedy mieszkałam z mamą nie mieliśmy dużo pieniędzy. A szczególnie kiedy mama zachorowała na dobre. Tylko leżała w łóżku i nie pracowała. Ledwo starczało nam na jedzenie. Chodziłam wtedy do taty, który nam dawał pieniądze. Ale nie mogłam przecież tylko od niego ich brać. Nie wypadało. A szczególnie wtedy gdy nie miałam z nim takiego kontaktu jak teraz. Widywałam go tylko raz w miesiącu.
     Kiedy już się najadłam wróciłam na górę. Niall już nie spał.
-Gdzie byłaś? Martwiłem się –od razu naskoczył na mnie, zaśmiałam się pod nosem.
-Byłam coś zjeść, spokojnie, żyję
-To bardzo dobrze, pójdziesz ze mną?
-Już jadłam, ale jak chcesz to chodź

Przez cały dzień blondyn starał się mnie pocieszyć. Opowiadał jakieś żarty, czasami nawet próbował się dowiedzieć jak się czuję, ale nie bardzo chciałam o tym mówić. Kiedy z nim byłam to zapominałam o Louisie. Przynajmniej na jakiś czas. Czasami uśmiechałam się, żeby się nie martwił, ale czasami naprawdę się śmiałam. To pewnie przez te jego ‘śmieszne’ żarty. Nie wiem skąd je wynalazł, ale poprawił mi nimi humor.
-Co będziemy robić wieczorem? –spytałam wchodząc pod kołdrę.
-Jest już osiemnasta. Możemy obejrzeć jakieś filmy, mam tu parę –wziął je do ręki uśmiechając się. A skąd je miał? Czasami ta sytuacja wydawała mi się strasznie dziwna i podejrzana. Jakby to wszystko było zaplanowane. Nie wiem o co w tym wszystkim chodziło.
    Kiedy z Niallem oglądaliśmy już trzeci film po prostu usnęłam. A przebudziłam się w nocy. Nie było koło mnie blondyna. Światło zapalone było jedynie w łazience a drzwi nie do końca zamknięte. Podeszłam tam i stanęłam w nich. Blondyn trzymał w ręce telefon i starał się do kogoś dodzwonić, ale ta osoba niekoniecznie chciała odebrać. Był zdenerwowany, zaczęłam się bać.
 __________________________________________________
Ten rozdział pewnie wydaje się nie za długi, ale jak się go czyta to myślę, że jest całkiem w miarę. Nie szłam dzisiaj do szkoły, więc udało mi się napisać.
Bardzo was PROSZĘ (nie każę J) o komentarze. Naprawdę one mnie motywują i wtedy rozdział nie tylko jest szybciej ale też jest lepszy. To nie jest tylko głupie gadanie.
Jak myślicie co będzie dalej?

Zapraszam także tutaj: http://unpleasantandevil.blogspot.com/

sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 31

Rano obudziłam się w objęciach swojego chłopaka. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy od razu, gdy naprawdę zdałam sobie sprawę, że już po wszystkim. Że znowu jesteśmy razem, że teraz nie ma osoby, która stanęłaby nam na drodze. Już koniec z kłamstwami, koniec z tym wszystkim. Teraz będziemy mogli być szczęśliwy na nowo. Zakończyliśmy jeden rozdział i zaczynamy kolejny. Ten jest o wiele lepszy, mimo, że poprzedni nie skończył się najlepiej. Jestem zadowolona ze swojej decyzji, cieszę się, że mu wybaczyłam. Nie potrafię wyobrazić sobie życia bez niego. To nie byłoby to samo. Straciłam najpierw tatę, potem mamę. Znowu odzyskałam tatę, ale to już nie to samo co na początku. Już nie jesteśmy razem, bo nie ma mamy. Takie porównania może są bez sensu, ale nie umiem inaczej.
Ponownie wtuliłam się w tors swojego chłopaka i próbowałam usnąć, lecz na darmo. Nie byłam śpiąca, mimo, że późno usnęłam. Była już czternasta a ja nie miałam zamiaru wyjść z łóżka. Było mi dobrze w łóżku z Louisem. Teraz nie potrzebowałam nic innego jak jego bliskości, tylko tego pragnęłam.
     Leżałam jeszcze przez około piętnaście minut zanim obudził się Lou. Uśmiech na jego twarzy sprawiał, że czułam się szczęśliwsza. Wiedziałam, że mnie kocha i miałam nadzieję na tylko lepsze dni.

*Dwa tygodnie później*

Louis poszedł się wykąpać a ja czekałam na niego w łóżku. Ubrałam jego za dużą koszulkę w której czułam się naprawdę dobrze. Między nami było już dobrze, każdego dnia coraz lepiej, jednak dzisiaj...było inaczej. Wydawało mi się, że Louis był spięty. Wiem, że rozmawiał też z Liamem. Ewidentnie nie chcieli, żebym to usłyszała. Nadal jesteśmy w domu chłopaków i ojca. Jakoś na razie nie chciałam stąd wracać do naszego domu. Czułam się tu dobrze, miałam blisko przyjaciół i tatę. Dopóki między nami nie będzie najlepiej jak może być to nie mam zamiaru się stąd wyprowadzać. 
      Nareszcie wrócił Louis. Miał mokre włosy a jego grzywka opadała na czoło, wyglądał naprawdę uroczo. Uśmiechnęłam się i czekała, aż postanowi do mnie dołączyć, ale tak się nie stało. Nie wiedziałam o co chodzi, więc po porostu podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Nie odwzajemnił uścisku. Byłam oszołomiona, nie wiedziałam co się dzieje. 
-Louis, coś nie tak?
-Nie chcę Cię dłużej okłamywać
-A robisz to?
-Tak Katy. Tak naprawdę to nie chcę już z Tobą być, nie wiem czemu tak długo to ciągnąłem. Jestem głupi i pewnie Cię teraz zranię, ale to koniec
-Jak to koniec? -nie wierzyłam w to co usłyszałam. Myślałam, że to głupi sen z którego zaraz się obudzę. Tak się jednak nie stało. 
-Koniec naszego związku, koniec nas. Nie kocham Cię -w moim oczach stanęły łzy, którym za wszelką cenę nie pozwałam wypłynąć. 
-Obiecałeś, że mnie nie zranisz -powiedziałam to i wybiegłam w pokoju. Tam od razu zderzyłam się z blondynem, który mocno mnie do siebie przytulił. Próbował uspokoić, ale to nic nie dawało i na pewno nie da. Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec, nie chciałam być w tym samym domu z tym człowiekiem. Czemu byłam taka głupia? Przecież jego słowa były zwykłymi słowami. Obiecuję, że Cię nigdy więcej nie zranię. Kiedy o tym myślę chce mi się jeszcze bardziej płakać. 
-Niall, zabierz mnie stąd -powiedziałam cicho, ale on to usłyszał. Od razu kazał mi się iść ubrać, więc to zrobiłam. Weszłam do pokoju nie patrząc nawet na niego. Zabrałam spodnie i bluzę po czym od razu wyszłam. Nałożyłam na siebie te ubrania a blondyn w tym czasie spakował trochę swoich i moich rzeczy. O wszystkim pomyślał. Powiedział tacie, że chcę trochę odpocząć od tego wszystkiego i zabrał mnie gdzieś. Siedziałam cicho w samochodzie i patrzałam w okno. Z moich oczu cały czas leciały łzy, których nie potrafiłam zatrzymać. Louis złamał mi serce i wątpię, żeby ktoś kiedyś zdołał je naprawić. Słowa nie kocham Cię wypowiedziane przez niego cały czas słyszałam w swojej głowie. Nie potrafiłam ich stamtąd wyrzucić, a one tylko i wyłącznie bardziej mnie dołowały. 

*Oczami Nialla*

Katy cały czas płacze. Zabiorę ją do hotelu na obrzeżach miasta. Tam będzie najlepiej. Odpocznie przede wszystkim, ale nie to jest najważniejsze. 
Kiedy wychodziliśmy z domu na schodach stał Louis. Wiem co muszę zrobić.
____________________________________
A więc jest rozdział 31. Tak, wiem, że nie jest długi, ale: pojawił się sześć dni po opublikowaniu poprzedniego i pewnie niedługo pojawi się kolejny. Byłam dzisiaj u kuzynki i wena przyszła. Razem z jej przyjaciółką mi pomogły no i sądzę, że będzie już dobrze :) 
Ostatnie komentarze naprawdę mnie zmotywowały i bardzo dziękuję osobom, które się pofatygowały :))
Przepraszam, że znowu zerwanie, wiem, że zbyt szybko, ale nie mogę inaczej, przepraszam. 
Liczę na komentarze i mam nadzieję, że mi to wybaczycie :) Niedługo pojawi się kolejny rozdział, czekajcie  (chociaż to też zależy od komentarzy) :)

A no i zapraszam na mojego drugiego bloga :) http://unpleasantandevil.blogspot.com/

sobota, 29 marca 2014

Rozdział 30

-Kocham Cię Louis i nie wiem czy będę w stanie przestać, ale boję się. Boję się dać Tobie szansę. Boję się, że znowu mnie zranisz, że mnie zostawisz. Mam dość tego, że ciągle ktoś staje nam na drodze. Chciałabym być z Tobą szczęśliwa, ale chyba nie potrafię. Bóg nas połączył, ale los chce rozdzielić. Mam mieszane uczucia -mówiła to nie patrząc na mnie. Nie miała pewnie na to w ogóle siły. Byłem na siebie tak strasznie zły. Obiecuję sobie, że już nigdy więcej nie zrobię jej krzywdy.
-Ostatnia, ostatnia szansa. Chcę o Ciebie walczyć, bo wiem, że jesteś całym moim światem. Bez Ciebie nie będę mógł normalnie funkcjonować. Chcę się rano budzić u twojego boku, chcę z Tobą spędzać każdą swoją wolną chwilę. Chcę żebyś była moja i zrobię wszystko, naprawdę wszystko żebyś mi wybaczyła. Wiele się działo. Między nami nie było najlepiej, ale jeśli naprawdę się kochamy to powinniśmy sobie przebaczyć i razem przez to wszystko przechodzić. Katy, proszę, daj mi ostatnią szansę, proszę, naprawdę Cię przepraszam, za wszystko -moje oczy się zeszkliły.
-Jedno przepraszam nie zmieni wszystkiego, Louis. Nie sprawi, że będzie tak jak kiedyś. Chciałabym Ci zaufać, bo Cię kocham. Ale się boję. Najpierw moi rodzice się rozwiedli - byłam małym dzieckiem i ciężko mi było. Potem zmarła moja mama, a ja nie mogłam nic zrobić. Nie miałam pieniędzy na jej leczenie, a może to by pozwoliło jej żyć przez jeszcze pare lat. Chciałabym, żeby tu była. Ona była moją najlepszą przyjaciółką. Teraz staram się zapomnieć o wszystkim co było złe i zacząć nowe, lepsze życie, ale boję się. Nie potrafię zaufać osobie, która mnie okłamała parę razy, zdradziła i..
-Nie zdradziłem Cię -wydukałem.
-Ale to też był dla mnie cios, z którym musiałam się uporać. Może jestem zbyt słaba, może. Nie chcę żeby kolejny chłopak zadawał mi krzywdy, bawił się mną, nie mam na to siły
-Obiecuję, że już nigdy nie wyrządzę Ci krzywdy. Daj mi tylko szansę na poprawę, proszę Cię tylko o jedyną, ostatnią szansę
-Daj mi to przemyśleć, zostaw mnie samą -zrobiłem to o co prosiła, ale zanim jeszcze wyszedłem pocałowałem ją w czoło. Nie pozwolę by ktoś ją skrzywdził i sam tego więcej nie zrobię.

*oczami Katy*

Kiedy Louis mnie pocałował w czoło przeszedł po moim ciele dreszcz. Bardzo pragnęłam jego bliskości. Jedyne czego potrzebowałam to przytulić go teraz. Chciałam mu wybaczyć, ale bałam się, że znowu mnie zrani. Jest facetem, a wszyscy doskonale wiemy jacy oni są. Nie wiem czy jestem w stanie ponownie mu zaufać. Pewna część mnie mówi, żebym dała sobie z nim spokój, a druga wręcz każe mi przebaczyć. Nazywam je rozumem i sercem. Gdyby była tu moja mama na pewno by mi pomogła. Ona była moją przyjaciółką, bo żadna inna dziewczyna ze szkoły nie miała zamiaru nawet na mnie spojrzeć. Nie chodziło o to jak wyglądałam, a raczej o to, że się dobrze uczyłam. Żadna nie chciała mnie poznać. Wszystkie uważały za kujona, nic nie wartego. Może miały rację? Zastanawiam się czemu on tak o mnie walczy. Przecież jestem totalną idiotką, wkurzającą się o byle co, cholernie zazdrosną. Ciągle są ze mną problemy. Czasem nie chodzi o niego a o mnie. Po co miałby być z kimś takim jak ja? 
     Postanowiłam wziąć kąpiel. Chcę się odprężyć, zastanowić. Kogo mam posłuchać? Rozumu czy serca? 

Tak jak sądziłam odprężyłam się biorąc kąpiel. Nie wiedziałam, która jest godzina, więc dopiero teraz sprawdziłam. Było grubo po piątej. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się zastanawiać co mu powiedzieć. Nie byłam nawet pewna, czy nie śpi. W pokoju paliła się jedynie malutka lampka na szafce, obok łóżka, a drzwi się otworzyły. 
-Słyszałem, że wyszłaś. Chciałem porozmawiać -niepewnie wsunął się do pokoju. 
-Siadaj Niall -pokazałam na miejsce naprzeciwko mnie. 
-Nie jestem pewna, czy zrobię dobrze, Horan
-Podjęłaś decyzję? 
-Chyba tak, nie chcesz mi pomóc? -potrzebowałam małej rady, chciałam być pewna, że zrobię dobrze. 
-Eh, kochasz go Katy? 
-Tak
-Na ile procent?
-Dziewięćdziesiąt dziewięć
-A ten jeden?
-Nienawidzę go
-Dlaczego?
-Za to, że kocha taką idiotkę jak ja -po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawił się na moich ustach delikatny uśmiech. Złapałam blondyna za ręce. Byłam mu wdzięczna za to, że jest. Nie chciałam już nic mówić, więc się po prostu do niego przytuliłam. 
-Zawołać go?
-Jeszcze nie śpi?
-Nie, czeka
-Zawołaj -przełknęłam głośno ślinę i czekałam, aż Lou wejdzie do pokoju. Wstałam gdy tylko przekroczył jego próg. Miał spuszczoną głowę. Płakał? Stanął na przeciwko mnie i po prostu czekał. 
-Kocham Cię Louis i chcę dać Ci jeszcze jedną szansę -natychmiast złapał moją twarz w swoje dłonie i po prostu pocałował. 
____________________________________________

Mam nadzieję, że nie zawaliłam. Niedługo północ. Rozdział niedługi, ale mam nadzieję, że się podoba. Wena uciekła, niestety. Ostatnio nie miałam ochoty na pisanie, więc trochę dziwne, że udało mi się coś napisać :)
Czekam na opinie i zapraszam tutaj :) 

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 29

Pojechałem do chłopaków, ale Katy nie chciała ze mną rozmawiać. Wiedziałem, że jest w pokoju z Niallem i byłem zazdrosny, ale słusznie. Jest wspaniałą osobą i nie zasługuje na takiego dupka jak ja. Jestem strasznie wściekły na siebie, że dałem się nabrać Nicole. Przecież znam ją doskonale i powinienem był podejrzewać, że kłamie. Jednak to nie było takie proste. Byłem pijany i mogłem zrobić wiele głupich rzeczy. Teraz czasu nie cofnę. Mogę jedynie czekać, aż Katy zechce ze mną porozmawiać. Muszę jej powiedzieć, że to nie jest prawda. Nicole przyznała się, że kłamała, ale czy ona mi uwierzy? Sam bym sobie nie zaufał, ale skoro dobrze mnie zna to chyba zobaczy, że nie kłamię, prawda? Z oczu człowieka można wiele wyczytać i mam nadzieję, że tak będzie teraz.
Postanowiłem porozmawiać z Liamem, gdy Katy nie chciała. Poszedłem do jego pokoju. Zastałem go leżącego na łóżku i słuchającego muzyki. Muszę mu powiedzieć, że mam kłopoty. Musi mi pomóc. Nie wiem jak mam ją chronić. Oni mi grożą.

*Oczami Katy*

Siedziałam z Niallem w pokoju. To z nim najbardziej się zaprzyjaźniłam i bardzo się z tego cieszę. Nie sądziłam, że jest on tak delikatny na cudze krzywdy. Jest wspaniałym chłopakiem i jego przyszła dziewczyna będzie miała wielkie szczęście. Jest on delikatną osobą, która dla ukochanej dziewczyny zrobi wszystko. Wiem, że nie znalazł jeszcze tej jedynej i sądzę, że bardzo chce. On pragnie miłości, ale na swoim przykładzie mogę pokazać, że nie zawsze to jest najlepsze wyjście. Cały czas coś nie gra. Cały czas są jakieś problemy. Kocham Louisa całym sercem, sądzę, że jest tym jedynym, ale może się mylę. Los ewidentnie chce nas rozdzielić, a my nie jesteśmy na tyle silni, by przez to ciągle przechodzić. A przynajmniej ja. Moja psychika jest słaba i nie będę tego ukrywać. Nie daję sobie rady z kłótniami i z tymi krzywdami, które mi wyrządza. Kocham go, ale nie wiem czy wybaczę mu tą zdradę. Cały czas w głębi duszy mam nadzieję, że jest to nie prawda. Czasami mam ochotę cofnąć czas i nigdy go nie poznać, żeby teraz nie czuć tego co czuję. Żeby nie być krzywdzona.
Lou tu przyszedł. Chciał porozmawiać. Ale o czym? Nie wiem co chce powiedzieć. Przeprosić? Przecież to nic nie da. Niall stara się mnie zrozumieć i chyba mu się to udaje, ale próbuje też nam pomóc. On wie jak bardzo kocham Louisa i pewnie wie jak bardzo on kocha mnie. Nie zwątpiłam w to, ale faktem jest, że to co się między nami dzieje nie jest normalne. Lou mnie uderzył, wybaczyłam mu to, mimo, że wiedziałam, że może to zrobić jeszcze raz. Do teraz nie wiem co się stało. Dlaczego?
-Jesteś śpiąca, widzę to –powiedział do mnie Niall, gdy leżałam wtulona w jego tors i wypłakiwałam ostatnie słone łzy. Nie miał nic przeciwko temu, bym moczyła mu koszulkę. Może nawet to lubił.
-Tak, masz rację
-Nie myśl o Louisie, śpij –zaczął głaskać mnie po głowie w celu uspokojenia. Martwi się o mnie i jestem bardzo mu za to wdzięczna. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. Wysłuchał wszystkiego co miałam mu do powiedzenia.
Zrobiłam się naprawdę śpiąca, a oczy same mi się zamykały.

*Oczami Nialla*

Kiedy Katy usnęła pocałowałem ją w czoło i jak najciszej potrafiłem wydostałem się z jej objęć. Otworzyłem drzwi, które były zamknięte na klucz, gdyż ona mnie o to poprosiła. Chciała się wygadać i nie chciała by ktoś nam przeszkadzał. Wysłuchałem wszystkiego co miała do powiedzenia i jestem pod wrażeniem tego jak bardzo kocha Louisa. Chciałbym, żeby kiedyś jakaś dziewczyna pokochała mnie tak jak ona go. Zazdroszczę Lou, jest cholernym szczęściarzem, że to właśnie go wybrała.
      Zszedłem na dół, gdzie w salonie zastałem Louisa, Liama, Harrego i Zayna. Gdy tylko mnie zobaczyli skupili się na mnie. Widziałem w ich oczach ciekawość.
-Śpi –powiedziałem i usiadłem w fotelu. Louis był strasznie zdenerwowany. Chciał z nią porozmawiać. Widziałem to. Nie wiem co chciał jej powiedzieć, ale przeprosin by nie przyjęła. Nie potrafi wybaczyć mu zdrady.
-Możemy porozmawiać? –poprosił, a ja skinąłem głową i razem udaliśmy się do kuchni. Cieszyłem się, że nie ma Paula.
-Słuchaj Niall, ja jej nie zdradziłem –powiedział tylko, gdy drzwi pomieszczenia się zamknęły. Nie do końca wiedziałem jak zareagować. Usiadłem na krześle.
-Nie rozumiem
-Nicole kłamała. Wszystko uknuła, żeby rozpieprzyć mi związek, rozumiesz? Ja muszę to powiedzieć Katy! Kocham ją, ona musi mi wybaczyć –nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Znam Louisa i wiem, że nie kłamie. Na moich ustach pojawił się uśmiech. Katy miała nadzieję, że usłyszy słowa, że tej zdrady nie było, ale uznawała to za nierealne. A to stanie się faktem. Zrobię wszystko, żeby porozmawiali. Oni muszą być razem. Są dla siebie stworzeni. Nikt nie może ich rozdzielić.
-Nie wierzę, to świetnie! Zrobię wszystko, żeby Ci wybaczyła, obiecuję Louis

*Oczami Louisa*

Kiedy Niall poinformował mnie, że Katy nie śpi od razu pobiegłem na górę. Byłem strasznie śpiący, gdyż czekałem, aż się obudzi. Lecz teraz jakbym dostał nowej baterii i byłem gotowy na wszystko. Wiedziała, że wejdę. Niall jej powiedział. Nie chciał nic na siłę. Ona się zgodziła.
-Cześć kochanie –powiedziałem wchodząc do pokoju. Siedziała na łóżku i nie patrzała na mnie. Panował tam półmrok, gdyż świeciła się jedynie mała lampka w rogu pokoju. Usiadłem na brzegu nadal nie widząc jej twarzy, mimo, że bardzo tego pragnąłem.

-Nicole, ona wszystko zmyśliła. Nie zdradziłem Cię. Przyznała się, ze chciała zniszczyć nasz związek. Chciała, żebyś cierpiała tak jak ona kiedyś, gdy nie odwzajemniałem jej uczuć. Jestem strasznie zły bo mogłem stracić Cię na zawszę i dalej mogę. Ale chcę, żebyś wiedziała, że kocham Cię najmocniej na świecie, jesteś całym moim światem, powietrzem. Bez Ciebie nie będę mógł żyć. Mam nadzieję, że mi wybaczyć. Że dasz mi tą ostatnią szansę. Obiecuję, że ją wykorzystam i nie dam powodów do smutków. Kocham Cię. –mówiąc to o mało co się nie rozkleiłem. Wiedziałem, że muszę dać z siebie wszystko by mi wybaczyła, bo jest to moja ostatnia szansa. Nie patrzała na mnie, nic nie mówiła –Katy… -podniosła twarz do góry. Zobaczyłem jej oczy, całe we łzach. Nie lubiłem patrzeć jak płacze. To raniło moje serce.  
____________________________________________________

Uważam, że rozdział jest całkiem długi. Zrobiłam co mogłam by go skończyć. Jak widać jest godzina 00:11 a ja kończę rozdział, hmm. Minęło 11 dni od ostatniego dodanego. Nie spodziewałam się. No ale cóż. Przepraszam za jakiekolwiek błędy, ale sami widzicie jaka jest godzina. 

Jestem zawiedziona. Piszecie, że wymuszam komentarze, hm. Źle na tym wychodzę, a komentarzy nie ma, wspaniale nie? :))

Chcę jak najszybciej skończyć tego bloga. Mam już dość. Wydaje mi się, że dużo osób czyta, ale patrząc na komentarze to te myśli uciekają. I NIE, nie wymuszam teraz komentarzy. Mam to gdzieś. Nie chcesz - nie komentuj. Chcę tylko mieć pewność, że wiecie, że ja się bardzo cieszę gdy wyrażacie swoje opinie i dziękuję osobom, które to robią: kocham was bardzo :) x

Myślę, że to tyle na dziś. Jeszcze spać nie idę, bo czeka mnie gala boksu. Zresztą już jest walka Wawrzyka, więc lecę. Dobranoc osobom, które jeszcze nie śpią i dopiero teraz pójdą x 

AAA, ZAPRASZAM TEŻ NA NOWEGO BLOGA. MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIECIE CZYTAĆ I UDZIELAĆ SIĘ LEPIEJ NIŻ TUTAJ. DZIĘKUJĘ OSOBOM, KTÓRE BĘDĄ ZE MNĄ DALEJ:)

środa, 5 marca 2014

Rozdział 28

*tydzień później*

Minął już tydzień, od czasu gdy dowiedziałam się o zdradzie Louisa. Jest mi ciężko i wprawdzie mało ze sobą rozmawiamy. Udawałam, że jestem chora, gdy tak naprawdę źle się czułam z jego powodu. Louis też nie próbował ze mną porozmawiać, co z jednej strony było dobre dla mnie. Nic mu nie powiedziałam, nie wiem czy będę potrafiła mu to wybaczyć. Louis zachowuje się jak nie on. Nie wiem co się z nim dzieje, ale długo tak nie wytrzymam. Może powinnam spytać go czy to prawda, czy on coś pamięta. Oboje wiemy jaka jest Nicole, a on chyba najlepiej. Jest całkiem możliwe, że ona kłamie, ale także jest możliwe, że mówi prawdę. Myślami cały czas jestem gdzie indziej. Dawno nie odwiedziliśmy taty, ani chłopaków. Dzwonił dzisiaj Niall. Zauważył, że coś jest nie tak, ale oczywiście skłamałam. Myślami cały czas jestem przy Lou i Nicole oraz prawdopodobnie ich dziecku. Jestem słaba psychicznie, a tego już jest za wiele. Chciałabym dzielić swoje problemy z Louisem, ale to jest przecież niemożliwe. Cały czas coś lub ktoś nam staje na drodze. Może to znak, że nie powinniśmy być razem? Coraz częściej myślę o zakończeniu tego związku, przecież to jest bez sensu.

*Oczami Louisa*

Od jakiegoś czasu Katy jest chora, źle się czuje, a ja co? Cały czas zastanawiam się jak ukryć przed nią, że ją zdradziłem. Cały czas boję się, że Nicole się wygada, że Katy pozna prawdę. Cały świat się zawali. Jestem zły, że tak szybko uległem. Doskonale wiem, że alkohol to nie jest wytłumaczenie. Dzisiaj postanowiłem się z nią spotkać. Zrobię co będzie chciała, tylko niech nic nie mówi. Napisałem na kartce, że muszę gdzieś wyjść i położyłem ją na stoliku w salonie. Jak Katy się obudzi to ją znajdzie. Sam wyszedłem z domu i wsiadłem do samochodu. Kierunek był oczywisty-tymczasowe mieszkanie Nicole.
       Wysiadłem z samochodu i podążyłem w kierunku bloku. Zadzwoniłem do klatki b mieszkania 3. Usłyszałem oczywiście głos Nicole. Wpuściła mnie do środka, a moje serce biło jak szalone. Dobrze wiem jaka ona jest. Chytra i przekonująca. Na pewno nie będzie łatwo.
-cześć –powiedziałem gdy drzwi mieszkania się otworzyły.
-cześć, wjedź –wpuściła mnie do środka, więc wszedłem.
-co Cię tu sprowadza?
-mam do Ciebie prośbę
-słucham
-chcę żebyś nic nie powiedziała Katy o mojej zdradzie –ona jedynie się zaśmiała, a ja podniosłem brwi do góry.
-chyba jest za późno
-słucham? Czy ja się przesłyszałem? Powiedziałaś jej o wszystkim?
-tak, tydzień temu
-żartujesz sobie, prawda?
-ani trochę, mówię całkowicie serio
-dlaczego? Co ja Ci zrobiłem? Chcesz zniszczyć mój związek?
-kto jak kto, ale ty Louis powinieneś mnie znać najlepiej
-co jeszcze jej powiedziałaś? –warknąłem.
-że jestem w ciąży
-że co?!
-kłamałam idioto, twoja dziewczynka we wszystko uwierzyła
-jesteś idiotką Nicole
-ty także Lou, myślisz, że naprawdę bym się z Tobą przespała? Kochałam Cię a ty mnie zostawiłeś i wyjechałeś. Teraz ona będzie cierpieć
-czy ty chcesz mi powiedzieć, że nie spaliśmy ze sobą? –ona zaśmiała się na moje słowa.
-oczywiście, że nie –wyszedłem z mieszkania trzaskając drzwiami i co sił pobiegłem do samochodu. Muszę jej wszystko wyjaśnić.

*oczami Katy*

Kiedy zeszłam na dół Lou nie było. Znalazłam na stole kartkę, gdzieś pojechał. Skorzystałam z okazji i wzięłam kartkę oraz długopis. Napisałam do Louisa list. Wiem, że powinnam to zrobić osobiście, ale nie chciałam. Bałam się. Lou nie jest sobą, a co jeśli znowu mnie uderzy? A co jeśli nie pozwoli mi gdzieś jechać? Czy ja boję się swojego chłopaka?
     Gdy skończyłam pisać, zostawiłam go na stoliku razem z piosenką, którą napisałam. Spakowałam parę ciuchów do torebki razem z potrzebnymi innymi rzeczami. Poszłam na autobus i pojechałam do ojca.
      Weszłam do domu, gdyż drzwi były otwarte. Rozebrałam się i weszłam do salonu gdzie siedział tata przy papierkach.
-Dzień dobry –powiedziałam i się uśmiechnęłam. Tata podniósł głowę znad kartek i spojrzał na mnie, po czym szeroko się uśmiechnął. Wstał i mnie przytulił.
-co Cię tu sprowadza?
-już nie mogę odwiedzić tatusia?
-oczywiście, że możesz –zaśmiał się.
-chłopcy na górze?
-jacyś na pewno, ale czy wszyscy – nie mam pojęcia
-dziękuję

*oczami Louisa*

Gdy wróciłem do domu, nikogo w nim nie zastałem. Byłem na górze oraz przeszukałem cały dół. Nic. Katy nie było. W salonie znalazłem zgniecioną kartkę, którą napisałem, oraz inne dwie. Podniosłem je do rąk i zacząłem czytać.


Nie mam odwagi powiedzieć Ci tego osobiście, możesz nazwać mnie tchórzem, proszę bardzo. Chcę Ci tylko napisać, że bardzo Cię kochałam kocham, ale nie mogę tak dłużej. Ty sam chyba doskonale wiesz o co może mi chodzić. Mam już dość udawania, że wszystko jest okej. Przesz ostatni tydzień czułam się źle, to prawda, ale to przez to, że żyłam z świadomością, że potrafiłeś mnie zdradzić. To dla mnie jest nie do pojęcia. Nigdy nie lubiłam gdy siedziałeś na kanapie i czytałeś coś w telefonie. Zawsze mi to przeszkadzało, ale ostatnio tylko się modliłam, żebyś go wyciągnął, żeby ktoś do Ciebie zadzwonił. Źle się czułam wiedząc, że jesteś obok, a nawet ze sobą nie rozmawiamy. Mam nadzieję, że z kimś innym będziesz szczęśliwszy, kocham Cię.
Ps. napisałam w końcu tą piosenkę :) 
                                                                    Twoja Katy

Piosenka - I love You
La la
La la la la
La la
La la la

I like your smile
I like your vibe
I like your style
But that's not why I love you

And I, I like the way
You're such a star
But that's not why I love you

Hey
Do you feel, do you feel me ?
Do you feel what I feel too ?
Do you need, do you need me ?
Do you need me ?

You're so beautiful
But that's not why I love you
I'm not sure you know
That the reason I love you, is you
Being you, just you
Yeah the reason I love you is all that we've been through
And that's why I love you

La la
La la la la
La la
La la la

I like the way you misbehave
When we get wasted
But that's not why I love you
And how you keep your cool
When I am complicated
But that's not why I love you

Hey
Do you feel, do you feel me ?
Do you feel what I feel too ?
Do you need, do you need me ?
Do you need me ?

You're so beautiful
But that's not why I love you
And I'm not sure you know
That the reason I love you, is you
Being you, just you
Yeah the reason I love you is all that we've been through
And that's why I love you

Yeah, ohhh, ohhh

Even though we didn't make it through
I am always here for you
Yea-a-a

You're so beautiful
But that's not why I love you
I'm not sure you know
That the reason I love you, is you
Being you, just you
Yeah the reason I love you is all that we've been through
And that's why I love you

La la
La la la la (uh oh)
La la
La la la (That's why I love you)

La la
La la la la (uh oh)
La la
La la la (That's why I love you)

tłumaczenie: 
La la
La la la la
La la
La la la

Lubię Twój uśmiech
Lubię Twój nastrój
Lubię Twój styl
Ale nie dlatego Cię kocham

Lubię sposób
W jaki jesteś gwiazdą
Ale nie dlatego Cię kocham

Hej
Czy czujesz, czy czujesz mnie?
Czy czujesz to, co ja?
Czy potrzebujesz, czy potrzebujesz mnie?
Potrzebujesz mnie?

Jesteś taki piękny
Ale nie dlatego Cię kocham
Nie jestem pewna czy wiesz
Że powodem, dla którego Cię kocham jesteś ty
Jesteś sobą, po prostu ty
Tak, powodem dla którego Cię kocham jest to wszystko Przez co przeszliśmy
I dlatego właśnie Cię kocham

la la
la la la la
la la
la la la

Lubię sposób, w jaki się źle zachowujesz
Kiedy się upijamy
Ale nie dlatego cię kocham
I to jak zachowujesz spokój
Kiedy ja wszystko komplikuję
Ale nie dlatego cię kocham

Hej
Czy czujesz, czy czujesz mnie?
Czy czujesz to, co ja?
Czy potrzebujesz, czy potrzebujesz mnie?
Potrzebujesz mnie?

Jesteś taki piękny
Ale nie dlatego Cię kocham
Nie jestem pewna czy wiesz
Że powodem, dla którego Cię kocham jesteś ty
Jesteś sobą, po prostu ty
Tak, powodem dla którego Cię kocham jest to wszystko Przez co przeszliśmy
I dlatego właśnie Cię kocham

tak, ohhh, ohhh

Mimo, że tego nie przetrwaliśmy
Zawsze jestem tu dla Ciebie
yea-a-a

Jesteś taki piękny
Ale nie dlatego Cię kocham
Nie jestem pewna czy wiesz
Że powodem, dla którego Cię kocham jesteś ty
Jesteś sobą, po prostu ty
Tak, powodem dla którego Cię kocham jest to wszystko Przez co przeszliśmy
I dlatego właśnie Cię kocham

La la
La la la la (uh oh)
La la
La la la (Dlatego Cię kocham)

La la
La la la la (uh oh)
La la
La la la (Dlatego Cię kocham)
 ____________________________________________________
Użyta piosenka: Avril Lavigne - I love You

Mam nadzieję, że was nie zawiodłam. Wydaje mi się w miarę długi, ale ocenę pozostawiam wam :)

PS. Gdy to opowiadanie się skończy, zacznie się nowe. Mam nadzieję, że będziecie czytać. Już możecie zobaczyć zwiastun i może dzisiaj dodam już prolog :) 

czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 27

W salonie było ciemno co nie było spowodowane tylko porą dnia, ale także tą brzydką pogodą za oknem. Padał deszcz, przez co nic nie było widać. Krople ciurkiem spływały po szybie. W pomieszczeniu paliła się jedynie mała lampka i był włączony telewizor. Ja próbowałam cokolwiek wymyślić, a Louis niby oglądał, lecz widziałam, że co jakiś czas spogląda w telefon. W chwili gdy zadzwonił mój telefon odłożyłam zeszyt i długopis i sięgnęłam po niego. Wskazywał chwilę po 18 a dzwonił mój tata. Spytał jak się czujemy i poprosił by Louis przyjechał do chłopaków domu. Mieli o czymś porozmawiać, więc przekazałam to Lou, który od razu wstał z miejsca i wyszedł z domu. Na pewno wolał zostać w domu, gdyż przy takiej pogodzie nie chce się nigdzie wychodzić, ale nie miał nic do gadania.
Zostałam sama. Nie miałam już ochoty na żadne pisanie, więc nawet nie brałam swego zeszytu z powrotem. Wyszukałam jakiegoś filmu i zaczęłam oglądać. Nie dane mi było jednak długo się na tym skupiać, gdyż zadzwonił ponownie mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się jakiś numer, którego nie miałam zapisane i nie wiedziałam kto to jest. Nie wiem czemu ale poczułam strach. Byłam sama w domu, gdzie było ciemno i dzwoni nieznajomy numer. Przez chwilę można by powiedzieć, że scena jak z horroru, lecz po chwili dostałam smsa od tego samego numeru. Bez chwili namysłu odtworzyłam go, a treść nie była straszna. Jednak, może jak dla kogo.
Musimy się spotkać. Mam Ci do powiedzenia coś ważnego. Chodzi o Louisa. Nicole”
Przez chwilę poczułam strach. Nie mam pojęcia o co jej może chodzić. Czy coś się stało? Moja ciekawość urosła do granic możliwości. Nie lubię tej dziewczyny ale w tym momencie chciałam się z nią spotkać jak najszybciej.
Kiedy chcesz się spotkać?”
„Jak najszybciej, może być jutro?”
„Oczywiście. Starbucks 16:00”
Więcej odpowiedzi nie dostałam.

Czas strasznie mi się dłużył, Louisa nie było już dłuższy czas, a do tego doszły jeszcze myśli związane z Nicole. Pogoda była zła, strasznie zła, krople deszczu cały czas spływały po szybie a w pewnym momencie doszła do tego nawet burza. Po prostu usnęłam przed telewizorem.

Obudził mnie czyjś dotyk. Otworzyłam leniwie oczy i ujrzałam Louisa, który był tuż nade mną. Uśmiech sam cisnął się na moje usta. Złożył krótki pocałunek i podniósł się.
-Która godzina? -zapytałam przecierając oczy.
-Po dwudziestej
-Dawno wróciłeś?
-Nie, przed chwilą
Było mi strasznie zimno, coś czułam, że mogę być chora. Katar aż tak mnie nie męczył, ale też był. Nie miałam ochoty opuścić kocu, bo było mi naprawdę zimno.
-Co jest? Marnie wyglądasz -powiedział Louis widząc moją reakcję. Dotknął mojego czoła -jesteś rozpalona, połóż się, przyniosę jakieś leki -zrobiłam to o co prosił i ułożyłam się na kanapie. Sięgnęłam po pilot i zaczęłam szukać jakiegoś filmu. Niedługo potem przyszedł Louis. Usnęłam dwie godziny później.

*następny dzień*

Rano obudziłam się w swoim łóżku, w naszej sypialni. Gorączki już nie miałam, ale strasznie bolały mnie plecy. Na ramiona zarzuciłam szlafrok a nogi wsadziłam w kapcie. Schodząc na dół wzięłam jeszcze swoją gumkę w ręce i związałam włosy w kucyka. Już na schodach czułam zapach, jednak nie najlepszy. Spalenizna. Weszłam do kuchni i sprawdziłam co robi Louis. Próbował usmażyć naleśniki, ale coś mu nie szło. W pomieszczeniu było pełno dymu, a Lou próbował się go pozbyć. Okno było szeroko otwarte, przez co było zimno.
-Co ty robisz? –zapytałam zabierając mu z rąk patelnię.
-Próbowałem zrobić Ci naleśniki, nie udało się –odparł zmartwiony.
-Sama je zrobię, a ty zamknij okno bo jest zimno i włącz dmuchawę –pognałam go i wyrzuciłam spalone naleśniki, odkładając patelnię z powrotem na ogień. Sama zrobiłam nam śniadanie, które potem zjedliśmy. Louis umył naczynia, a ja poszłam się ubrać. Nie wiem czy jest to dobry pomysł. Przecież jeszcze wczoraj miałam gorączkę, ale chciałam pokazać Lou, że nic mi nie jest, by móc iść na spotkanie z Nicole. Tak, miałam zamiar się z nią spotkać. Byłam bardzo ciekawa co ma zamiar mi powiedzieć.

*15:30*

Gdy dochodziła już 15:30 postanowiłam poinformować Louisa o swoich planach. Oczywiście nie powiem mu dokładnie gdzie idę, bo nie chcę żeby się dowiedział o naszym spotkaniu, a przynajmniej nie teraz. Chcę się dowiedzieć o co jej chodzi i potem dopiero poinformować o tym Lou.
-Wychodzę, muszę coś załatwić
-Przecież jesteś chora
-Dobrze się czuję, to nie zajmie mi dużo czasu, obiecuję
-A można wiedzieć dokąd?
-Śpieszę się, potem porozmawiamy –rzuciłam szybko i pocałowałam go w czoło. Ubrałam się i poszłam na przystanek autobusowy.
       Weszłam do knajpy i wzrokiem szukałam Nicole. Nigdzie jej nie było, więc rozebrałam się i usiadłam przy wolnym stoliku. Zamówiłam jedynie kawę i czekałam. Spóźniała się już 5 minut. Denerwowałam się. Nie wiem czego mam się po niej spodziewać.
-Cześć –usłyszałam za sobą jej głos.
-cześć –odpowiedziałam, a ona zajęła miejsce naprzeciwko mnie. Od razu podszedł do nas kelner i przyjął jej zamówienie. Niecierpliwiłam się, a ona zwlekała –to o czym chciałaś porozmawiać?
-O Louisa
-Coś z nim nie tak? –zaśmiała się na moje słowa.
-Musisz lepiej go pilnować i najlepiej nie dawać mu pić alkoholu
-Przejdź do rzeczy –byłam zła, w co ona gra?
-Jestem w ciąży
-A co Lou ma do tego?
-jesteś aż tak głupia i naiwna? –nie odpowiedziałam, tylko czekałam na ciąg dalszy –to jego dziecko
-że co proszę?
-to co słyszałaś, w sylwestra spędziliśmy mile noc –widząc jej uśmiech na twarzy nie mogłam wytrzymać. Wstałam z miejsca i zaczęłam się ubierać. –dokąd idziesz?
-nie ma Ci nic więcej do powiedzenia, nie wierzę Ci, do widzenia –wyszłam  z lokalu i od razu skierowałam się w stronę parku. Tamtędy można było łatwo dojść na cmentarz. Nie wierzyłam jej, ale co jeśli to prawda? Co jeśli Lou mnie z nią zdradził? Nie chcę wszczynać kłótni, nie wiem czy mam mu o tym powiedzieć. Nie wiem czy będę wstanie.
     Usidłam na małej ławce przed grobem mamy. Paliło się na nim parę zniczy, a dookoła była ciemność. Po moim policzku spłynęła samotna łza, zostawiając za sobą ślad na policzku. Czy tak już będzie zawsze? Czy ja już nigdy nie będę szczęśliwa?
________________________________________________
Witajcie, wracam z nowym rozdziałem. Pewnie nie wyszedł najlepiej, ale naprawdę nie mam zielonego pojęcia co dalej napisać. Niby mam jakiś pomysł, ale coś mi nie idzie w jego realizacji, a wy nie pomagacie. 5 komentarzy? Tylko na tyle was stać? 19 osób jest w obserwatorach. Cieszę się, ale nie możecie zostawić jednego komentarza z opinią? Przecież wiecie, że nie musi być pozytywna.
Jeśli na tyle wejść co mam będzie znowu tak mało komentarzy to nie liczcie na to, że szybko dodam rozdział, pozdrawiam x
PS. Opowiadanie już powoli się kończy :) 

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 26

Wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam do naszej sypialni. Zakluczyłam się od razu. W tamtej chwili obawiałam się go. Bałam się osoby, którą kocham. W tamtej chwili w głowie miałam same czarne myśli. Gdyby ktoś jeszcze dziesięć minut temu powiedziałby mi, że Louis mnie uderzy to bym go wyśmiała, a teraz to stało się faktem. Usłyszałam jak puka do drzwi, jak przeprasza, jak błaga, żebym otworzyła. A po co? W mojej głowie pojawiła się myśl, że on będzie chciał mnie zgwałcić. Po tym uderzeniu poczułam się tak jak wtedy. Ten facet też mnie uderzył, bił i bił, a następnie zrobił to co zrobił. Na samą myśl o nim i o tym zdarzeniu zaczęłam płakać. Nie sądziłam, że kiedyś dojdzie do takiego czegoś. Że Lou podniesie na mnie rękę. Cały czas sądziłam, że on mnie kocha, ale może się myliłam? Może on mnie nie kocha, tylko potrzebuje osoby do bzykania?
W tej chwili miałam pełno myśli, pełno pytań, a żadnych odpowiedzi. Kocham go, ale w tej chwili go nienawidzę. Tak. Nienawidzę. Nienawidzę go za to co przed chwilą zrobił. Nic go nie usprawiedliwi. Nic. To śmieszne, że pomiędzy miłością a nienawiścią jest jedna, cienka linia. A ja stoję na środku. Cała ta sytuacja może wydawać się śmieszna, ale sądzę, że każdy na moim miejscu poczułby się tak samo. Ja przede wszystkim się boję. Boję się, że stanie się to co kiedyś. Że Lou mógłby mnie wykorzystać. Może i sama w to nie wierzę, ale mam taką obawę. Wiedziałam, że przez moją przeszłość już nic nie będzie normalne, ale muszę się starać. Muszę przezwyciężyć strach. To jest trudne, a szczególnie gdy zdarza się takie coś jak przed chwilą. Lou nie chciał? Ale to zrobił. Lou mnie kocha? Ale mnie bije. Teraz to wszystko było nienormalne. Dlaczego? Dlaczego to się stało? Nie rozumiem. Położyłam się na łóżku i rozmyślałam. Słyszałam, że stoi za drzwiami, ale przestałam zwracać na niego uwagę. Louis nie wie, że ja jestem słaba psychicznie i jeszcze trochę a będzie bardzo źle. Nikt tego nie wie. Nikogo to nie obchodzi. Wszyscy mają to gdzieś. Jestem sama. Muszę sobie radzić.

-Chodź do mnie –zobaczyłam Louisa jak wyciąga do mnie rękę. Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej, łapiąc jego rękę. Przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Czułam bicie jego serca, które biło tylko dla mnie. To wspaniałe uczucie, wiecie?
-Gdzie idziemy? –spytałam splatając nasze palce.
-Nie musisz tego wiedzieć –odpowiedział patrząc przed siebie. Spojrzałam w jego oczy. Jego źrenice się powiększyły, a zaraz po tym tęczówki zmieniły barwę na czarną. Przestraszyłam się i odsunęłam od niego. Bałam się. Spojrzał na mnie a na jego twarzy pojawił się uśmiech. Nie ten co zawsze, którym uśmiecha się do mnie na przywitanie. To nie ten szczery uśmiech.
Zaczęłam uciekać. Biegłam ile sił w nogach, aż w końcu straciłam go z pola widzenia. Weszłam do jakieś Sali by tam się schronić. By poszukać pomocy.
Była to sala w której znajdowały się lustra. Było ich pełno. Otaczały mnie. W pewnym momencie na każdym z nich pojawił się Louis. Miłość i postrach mojego życia. Nie wiem gdzie był, nie wiem gdzie mam uciekać. Stoję i patrzę na każde lustro po kolei.
Idzie, zbliża się, ma nóż, kieruje go w moją stronę, w moje serce.

Szybko się podniosłam do pozycji siedzącej z ledwością łapiąc powietrze. To tylko zły sen, to zły sen. Wyszłam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Rozebrałam się i wzięłam szybki prysznic. Sprawdziłam godzinę. Była 2:38 w nocy. Zachciało mi się pić. Byłam przerażona. Jeszcze ten sen. Otworzyłam powoli drzwi. Chciałam mieć pewność, że go tam nie ma. Bałam się. A co jeśli to się powtórzy? A co jeśli już nie będzie tak samo?
     Najciszej jak potrafiłam zeszłam na dół do kuchni. Tak jak sądziłam, Louis spał na kanapie. Wyciągnęłam z lodówki wodę i już po chwili w moim gardle znalazła się lodowata ciecz. Tego mi było trzeba. Zakręciłam butelkę i wyszłam z kuchni gasząc światło. Zapaliłam je natomiast na korytarzu. Sięgnęłam pilot by wyłączyć telewizor, który Lou zostawił włączony. To nie był jednak najlepszy pomysł bo poczułam na swoim nadgarstku jego rękę. Przestraszyłam się. Chciałam krzyczeć, ale wiedziałam, że nikt mnie i tak nie usłyszy. Wydaje mi się, że zauważył, że się go boję. Wstał z kanapy, trochę zaspany.
-Katy, ja nie wiem co we mnie wstąpiło. Ja nie chciałem Cię uderzyć. Kocham Cię, słyszysz? –odwróciłam twarz. Nie potrafiłam patrzeć mu w oczy. W jego głosie słyszałam troskę. Nie mogłam patrzeć mu w oczy bo inaczej od razu bym mu wybaczyła. Zapomniałam o wszystkim co złego zrobił. Zapomniałam o wczorajszym zdarzeniu i o śnie. Teraz gdy stał tuż przy mnie serce biło mi szybciej. Kochałam go i byłam tego w stu procentach pewna. Ale nie byłam już taka pewna czy te słowa wypowiedziane przez niego też są szczere. Chciałam w to wierzyć, ale jeśli nie? Mam okłamywać samą siebie? Nie chcę tego, tak bardzo tego nie chcę. –Katy, powiedz coś, proszę –słyszałam, że on tego chce. Wierzyłam w jego słowa, ale może to być dobra mina do złej gry. Jednak czy Louis jest w stanie zrobić coś takiego? Jasne, że tak. Jest facetem, oni wszyscy są tacy sami.
-Skąd mam mieć pewność, że więcej tego nie zrobisz? –spojrzałam w jego oczy. To też był zły pomysł. To co tam zobaczyłam złamało moje serce. Teraz to ja chciałam go pocieszać. Jestem zbyt delikatna, jestem zbyt miła i zbyt troskliwa. Nienawidzę tego. Czemu nie mogę być zimną suką? A przynajmniej w niektórych sytuacjach?
-Obiecuję Katy, nie wiem co we mnie wstąpiło praktycznie wczoraj, naprawdę przepraszam, kocham Cię i mam nadzieję, że ty czujesz to samo
-Louis, ja nie wiem…
-Katy, proszę –widziałam, że on tego żałuje, ale mój strach przed tymi wydarzeniami był równie wielki. Louis tylko mnie uderzył, ale ja boję się, że może zrobić coś innego, gorszego. Boję się tego, co stało się w przeszłości. Ale może to czas, żebym zaczęła żyć teraźniejszością?
Pocałowałam go. Oddał pocałunek i tego właśnie się spodziewałam. Teraz w głowie miałam tylko te dobre i miłe chwile. Teraz wierzyłam, że może jednak być dobrze. Chciałam zaufać Louisowi. Wiem, że popełnił błąd, ale każdy je popełnia. Prawda?
-Czy to oznacza, że mi wybaczasz? –zapytał z szerokim uśmiechem. Tym prawdziwym, tym w którym się zakochałam.
Kiwnęłam głową twierdząco a on mnie podniósł i okręcił w około.  

*następny dzień, 5 stycznia*

To śmieszne, że ten rok dopiero się zaczął, a tyle się wydarzyło. Czasem się zastanawiam czemu ja? Czy po tej złej passie będzie szczęśliwy dzień? Przecież każdemu to nieszczęście musi się kiedyś skończyć, prawda? Moje ciągnie się przez cały rok z kilkoma przerwami. Przecież nie tego oczekuję. Gwałt, śmierć i kłótnie. To ostatnio się wydarzyło, a to ostatnie ciągnie się cały czas. Do tego doszła jeszcze przemoc, ale nie chcę już o tym myśleć. Sądzę, że Louis już mnie nie uderzy, a kłótnie? Na pewno jeszcze będą, chociaż chciałabym, żeby przestał być tak zazdrosny.
-świetna wiadomość –do salonu wparował Louis, który przed chwilą wyszedł porozmawiać z moim ojcem. Podciągnęłam bogi pod brodę i patrzałam na niego uważnie, czekając na dalszą część. Usiadł obok mnie na kanapie i dokończył – mamy wolne, trzyyyyy miesiąceeee –cieszył się, a ja wcale się nie dziwię. Ostatnio bardzo dużo się działo również u nich, mimo, że można by tego nie zauważyć.
-cieszę się, będziemy mieli wiele czasu dla siebie –powiedziałam, niby od niechcenia, ale naprawdę się cieszyłam. Możemy spędzić trochę czasu razem, bez innych, tylko my.
Lou wyciągnął telefon, mimo, że wie jak bardzo tego nie lubię. Chciałam zacząć jakiś temat, ale nie bardzo wiedziałam co mam powiedzieć. Zaczęłam więc skakać po kanałach i szukać jakiegoś fajnego filmu lub serialu. Nic jednak nie było – norma. Na dworze zaczęło padać, po szybach spływały wielkie krople. Wykrzywiłam się i spojrzałam na swojego chłopaka. Patrzał w ten telefon jak w obrazek. Rzuciłam w niego poduszką, więc się otrząsnął.
-o co chodzi?
-jestem ciekawa jak wam wychodzi pisanie piosenek, za boga nie udałoby mi się żadnej napisać
-czemu nie? napisz o tym co czujesz, na pewno Ci się uda
-nie umiem rymować
-uda Ci się, słońce –nic nie odpowiedziałam, bardzo chciałabym napisać ale naprawdę nie sądzę by mogło by to wyjść. Nie umiem rymować i nie wiem o czym mam pisać.
-Nudzi mi się, LouLou

-napisz piosenkę skarbie –na mojej twarzy znalazł się grymas, ale postanowiłam jednak coś napisać. Poszukałam jakiegoś zeszytu i wzięłam długopis. Przykryłam się kocem i zaczęłam wymyślać słowa piosenki. Chyba nie mogę sobie znaleźć lepszego zajęcia na taki beznadziejny dzień. 
_______________________________________________
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale to nie dlatego, że tak późno napisałam tylko dlatego, że nie miałam internetu:) 
Do mnie nie miejcie pretensji:) Sami też dużo komentarzy nie napisaliście, czyli motywacji zbyt wielkiej nie było, co?
Rozdział podoba mi się już bardziej niż te napisane niedawno i jest chyba dłuższy. Skoro tak się nie mogliście doczekać to czekam na komentarze, nie tylko te miłe ale i negatywne, oczywiście uzasadnione :)

Muszę napisać też trochę o naszych igrzyskach olimpijskich. Pięknie wywalczone złoto Bródki: 0,003 sekundy, to jest coś. Szkoda, że Holender nie mógł tego z godnością przyjąć. Nie zawsze muszą Holendrzy wygrywać, prawda? :)
Złoto Kowalczyk, która biegła ze złamaną stopą pokazała, że jest wielka. Typowa góralka, pokłony :)
A na koniec mój ulubieniec - Kamil Stoch. Skoki najbardziej z tych trzech dyscyplin mnie interesują, a Kamil jeszcze trochę i dorówna naszemu mistrzowi Małyszowi. Nie można powiedzieć, że jest lepszy bo wygrał dwa złota, bo Adam wygrał wiele i Kamil musi się jeszcze trochę postarać. Jestem pewna, że mu się uda.
Niemniej jednak naprawdę jestem dumna z Kamila i on zasłużył na te złota. Pierwszy - nokaut, drugi mimo, ze wygrany niewielką przewagą to i tak zasłużenie i jak to się mówi "Szczęście sprzyja lepszym" :)
Co do dzisiejszego konkursu, to jestem załamana. Żyła mnie zawiódł i to bardzo. Pierwszy skok to katastrofa i to najprawdopodobniej on sprawił, że nie ma podium. Kamil mógł skoczyć lepiej, to prawda, ale po pierwsze zrobił wiele, a po drugie to raczej nic by nie zmieniło przy takim słabym skoku Żyły. Niestety.
Trochę się rozpisałam i nie sądzę, żeby ktoś to przeczytał do końca, ale musiałam. Sądzę, że też jesteście dumni z naszego skoczka, panczenisty i biegaczki :) Teraz jeszcze drużynówka panczenistów i panczenistek. Może będzie medal? Mają szanse.
PS. Życzyłam Austriakom złotego medalu, nie Niemcom, no ale trudno.

Proszę o komentarze skoro tak się stęskniliście, wyraźcie swoją opinię:) 

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 25

Louis pociągnął mnie w stronę łóżka, gdzie usiedliśmy. Otworzył wino i nalał nam do kieliszków, po czym podał mi jednego. Rozumiem, że Louis chciał, żebyśmy byli sami, ale żeby aż tak daleko mnie wywoził? Oczywiście doceniam jego starania. Jest tu bardzo miło, ale z drugiej strony trochę się obawiam. Boję się, że ktoś tu przyjdzie. Jesteśmy z dala od wszelkich domów. Tu jest podobnie jak było tam. Wywiózł mnie w podobne miejsce, tylko, że do swojego domu. Wcale nie chcę wiedzieć ilu osobą to zrobił. Ile osób cierpiało tak jak ja. Po takich zdarzeniach jest trudno dojść do siebie. Mi się udało, ale co z innymi? Wiem, że można mieć rozdwojenie jaźni, a to nie jest dobre. Jestem pewna, że wtedy trzeba się leczyć w zakładzie psychiatrycznym. Ze mną jest wszystko w porządku. Miałam mamę, która mi pomogła. Zachowała się tak jak powinna. To dzięki niej nie popadłam w żadną depresję, to dzięki niej nie okaleczałam się, to dzięki niej jestem taka jaka jestem. Wydaje mi się, że gdy wychowujesz się bez jednego rodzica jesteś bardziej czułą osobą, delikatną. Nie jestem pewna czy lepiej radzisz sobie z problemami, ale chyba powinno się. Ze mną raczej tak nie jest. Moja psychika nie jest wytrzymała. Każda głupia kłótnia sprawia, że czuję się słabiej.
-O czym myślisz? –zapytał Lou, a ja powróciłam do rzeczywistości. Upiłam łyk czerwonego wina i spojrzałam na niego.
-O wszystkim i o niczym, a ty? –oparłam się o jego ramię i wtuliłam w tors.
-o Tobie –uśmiechnął się i mnie pocałował, później zaczął zjeżdżać pocałunkami na szyję. Przez chwilę poczułam się przyjemnie. Zdjął jedno ramiączko od mojej sukienki i zaczął całować ramię. Odłożył nasze kieliszki na stolik obok łóżka i powrócił do swojej danej czynności. Można by powiedzieć, że podobało mi się to. Do czasu. Miałam mieszane uczucia. Wiedziałam, że to Louis, chciałam tego, ale z drugiej strony zamiast widzieć Louisa widziałam go. Wyrwałam się, a Lou się przestraszył.
-Co się dzieje?
-Ja nie mogę, Louis. Ja nie chcę! –krzyknęłam jakbym się go bała, ale tak nie było. W jego oczach widziałam strach. Przytulił mnie. Nie wiem jak długo wydarzenia z przeszłości będą przeszkadzać mi w codziennym życiu. Mam nadzieję, że Louis to rozumie.
-Przepraszam –wyszeptałam.
-Nie masz za co, nie denerwuj się –pogładził mnie po plecach w celu uspokojenia.

*następny dzień, 4 stycznia*

Obudziłam się oczywiście obok Louisa. Przeprałam leniwie oczy i wydostałam się z łóżka. Na swoje ciało narzuciłam jedynie szlafrok, a nogi wsadziłam w kapcie. Zeszłam na dół i od razu zaparzyłam sobie herbaty. Nie byłam głodna. Wzięłam kubek z cieczą i usiadłam przed telewizorem. Dochodziła już 11. Oglądałam jakiś serial, gdy usłyszałam dzwonek telefonu. Jak najszybciej potrafiłam wbiegłam po schodach na górę. Po pierwsze chciałam odebrać telefon, a po drugie nie obudzić Louisa.
-Halo? –zapytałam, a w słuchawce usłyszałam głos Nialla.
-Cześć Katy, mam pytania
-Jakie?
-Chcielibyście pojechać ze mną na lodowisko? Będzie fajnie!
-Louis jeszcze śpi…
-To go obudź, nie wiesz, która godzina? –zaśmiał się.
-Okej, to przyjedź po nas za pół godziny
-Do zobaczenia –odłożyłam telefon na szafkę i podeszłam do szatyna. Potrząsnęłam nim i próbowałam obudzić.
-Co chcesz? –zapytał zaspany i odwrócił się w drugą stronę.
-Niall po nas przyjedzie, jedziemy na lodowisko, wstawaj
-Jedźcie sami, chcę spać
-Jesteś pewny, Lou?
-Tak, daj mi spać –westchnęłam tylko i podeszłam do szafy. Jak chce, tylko żeby potem nie było żadnych problemów. Wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Umalowałam się, przebrałam i gdy byłam gotowa spakowałam tylko potrzebne rzeczy do torebki i zeszłam na dół. Po pięciu minutach przyjechał Niall. Wytłumaczyłam mu, że Louis nie chciał jechać.

Razem z Niallem na lodowisku to wyzwanie. Oczywiście były tam jego fanki i nie obyło się bez autografów. Ja miałam spokój, bo nie chciały ode mnie autografów. Czasami tylko niektóre prosiły o zdjęcie, ale mogłam normalnie pojeździć. Nie chciałam, żeby Niall nie miał w ogóle okazji na pojeżdżenie, dlatego zostaliśmy jeszcze kolejne 45 minut i mogliśmy spokojnie pojeździć. Nie bardzo umiał, więc go uczyłam. Świetnie się bawiłam. Niall naprawdę jest świetnym przyjacielem. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wiem, że zawsze pomoże mi w trudnych chwilach, np. gdy pokłócę się z Louisem. On również może na mnie liczyć i chyba jest tego świadomy.
   Po lodowisku poszliśmy jeszcze do nando’s gdzie się najedliśmy i trochę ogrzaliśmy.

Weszłam do domu i od razu ściągnęłam buty oraz kurtkę. W korytarzu pojawił się Louis. Wyglądał tak jakoś inaczej. Był zdenerwowany, ale próbował to ukryć.
-Gdzie byłaś?
-Z Niallem na lodowisku, przecież Ci mówiłam
-Ah tak?
-No tak, nie chciałeś jechać. Coś się stało? –odłożyłam torebkę na bok i podeszłam do niego. Złapałam jego twarz w dłonie i przyjrzałam się dokładnie.
-Piłeś?
-Ty ździro, znowu zdradzasz mnie z Niallem? To mój przyjaciel! –wyrwał się z moich objęć i zrobił krok w tył. Przestraszyłam się jego tonu głosu.
-Louis opanuj się, co się stało?
-Niall
-Co Niall?! Jesteśmy przyjaciółmi. Pojechaliśmy na lodowisko i jakby nie patrzeć też miałeś tam jechać!
-Nie krzycz –wysyczał przez zęby i podszedł tak blisko, ze doskonale czułam na sobie jego oddech.
-Odejdź ode mnie, ochłoń
-Ja mam ochłonąć? Ja? –nawet nie wiem kiedy, ale po chwili poczułam mocne pieczenie na policzku i upadłam na podłogę. Złapałam się za bolące miejsce i uroniłam parę łez. Nie wierzę. Louis właśnie mnie uderzył. To nie może być prawda. Spojrzałam na niego, ale on nie patrzał na mnie. Nie wierzyłam w to mimo, że właśnie to się stało, a ja doświadczyłam tego na własnej skurze.

-Przepraszam –ukucnął obok mnie. –przepraszam –odsunęłam się i spojrzałam z przerażeniem w jego oczy. 
____________________________________________
Dodaję ten rozdział, ale nie jestem z niego zadowolona. Nie wiem kiedy te rozdziały zaczną mi wychodzić tak jak powinny, na prawdę nie wiem. Postaram się napisać coś lepszego w weekend, gdy będę miała więcej czasu, postaram się dobrze wszystko zaplanować, bo jak na razie to chyba głównie przez brak weny wychodzi takie coś. Chociaż...nie brak weny, a raczej przez to, że niby mam pomysł, ale nie wiem jak go wprowadzić do opowiadania. Wtedy kompletnie się gubię i to co piszę nie można nazwać nawet rozdziałem, niestety.
Nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział i mam nadzieję, że będziecie cierpliwi, bo jak wiecie skończyły mi się ferie, czas skupić na na nauce, dwa razy w tygodniu chodzę na treningi, wracam późno. Jakoś trzeba sobie radzić. Sądzę, że to rozumiecie i poczekacie:)
LICZĘ TEŻ NA KOMENTARZE, BO JAKBY NIE PATRZEĆ, TO NA TAKĄ ILOŚĆ WEJŚĆ POWINNO BYĆ ICH WIĘCEJ :))))

KOMENTARZE TO MOTYWACJA - TAK TYLKO PRZYPOMINAM :)

możecie pisać na tt, tam jestem często :) @mambigos 

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 24

Szybko wydostałem się z łóżka, jak i z samej sypialni. Zszedłem na dół i na dole leżał Niall na ziemi, przykryty kocem, a na kanapie Katy. Uśmiechnąłem się mimowolnie widząc jak śpi. Podszedłem do niej i pocałowałem w czoło, po czym od razu pobiegłem do kuchni i wyciągnąłem z lodówki butelkę wody. Nie nalewałem jej do szklanki, bo głowa mi rozsadzała. Upijając parę łyków poczułem minimalną poprawę, ale ból nie ustąpił. Po co tyle piłem?
      Siedziałem w kuchni sam od jakiegoś czasu, aż nagle weszła do niej Nicole. Moje serce zabiło szybciej. Bałem się. Cholernie się bałem tego, że powie, że to zrobiliśmy. Nie chciałem zdradzać Katy. Nawet bym o tym nie pomyślał. Kocham tylko ją, a wczoraj urwał mi się film. Nic a nic nie pamiętam.
-Daj mi wodę –powiedziała i usiadła na krześle. Rzuciłem w nią butelką a sam podszedłem do lodówki po więcej i ustawiłem je na stole. Nicole napiła się i spojrzała na mnie. Uśmiech pojawił się na jej twarzy. Zagryzła dolną wargę a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
-Miło spędziliśmy tę noc –wyszeptała, po czym wstała ze swojego miejsca.
-Że co? Chcesz mi powiedzieć, że, że my to zrobiliśmy?
-Tak, Louis. Nic nie pamiętasz? Na szczęście nie piłam tyle co ty –zaśmiała się i już chciała wyjść, ale ją zatrzymałem.
-Nicole…
-tak?
-Chcę żebyś dzisiaj pojechała do swojego domu
-Dlaczego?
-Proszę –patrzałem na swoje buty. Brzydziłem się samego siebie.
-To przez to? –zakpiła- Szkoda by była jakby twoja dziewczyna się o tym dowiedziała –to ostatnie słowa jakie wypłynęły z jej ust, po czym wyszła z kuchni. Ze złości walnąłem ręką w stół, po czym zakryłem twarz w dłoniach. To nie może być prawda…

-Louis, podaj mi wodę, błagam  -po 20 minutach, gdy siedziałem sam w kuchni znalazła się Katy. Wymamrotała, a ja podałem jej to o co prosiła. Bardzo szybko wszystko wchłonęła.
-Miło było, ale się skończyło. Teraz są tego konsekwencje –powiedziała i usiadła mi na kolanach. Spiąłem się. Nigdy tak nie było. To co się wczoraj stało strasznie mnie przygnębiło, a to, że byłem pijany wcale mnie nie usprawiedliwi. Przecież Katy mi nigdy tego nie wybaczy. Nicole nie może jej nic powiedzieć.

*oczami Katy, wieczór*

-Nie mam już na nic siły –wyszeptałam opadając na kanapę. Wszyscy pomogli nam sprzątać, co i tak na nic się nie zdało. Był tu taki bałagan, że jak sama bym musiała to sprzątać, to nie wyrobiłaby się nawet w tydzień.
-Kakao? –Lou podał mi kubek, który złapałam w ręce i upiłam łyka.
-Dziękuję –wymamrotałam i odłożyłam kubek, po czym rozłożyłam się na całej długości kanapy. Chwile tak leżałam a zaraz po tym na dół zeszła Nicole. Trzymała w ręce swoją walizkę. Poczułam szczęście. Wyprowadza się? Nareszcie.
-Wyprowadzasz się? –zapytałam niby smutnie.
-Tak –spojrzała najpierw na mnie a potem na Louisa. Ja również odwróciłam wzrok w jego stronę, a co zobaczyłam? Że siedzi w telefonie. Zaśmiałam się i rzuciłam w niego poduszką. Wydawało mi się, że coś jest nie tak.
-A gdzie będziesz mieszkać?
-Wynajęłam małe mieszkanie w bloku –uśmiechnęła się, a ja odwzajemniłam ten gest, dlaczego, że cieszyłam się. Bardzo dobrze, że coś sobie wynajęła.
-To do zobaczenia
-Cześć
Poczekałam, aż drzwi się zamknął i zaczęłam krzyczeć.
-Nareszcie! Louis! Nareszcie! Ej, ty będziesz siedział w telefonie a ja sama leżała i się nudziła? –oburzyłam się. Nie lubię gdy siedzi w telefonie i mnie olewa. To strasznie wkurzające.
-Wynagrodzę Ci to. Może jakaś kolacja? –usłyszałam koło swojego ucha. Uśmiechnęłam się i odwróciłam.
-Oczywiście –wymamrotałam i cmoknęłam go w usta.

*następny dzień, 18:00*

Gdy wybiła 18 postanowiłam pójść się umyć. Razem z Lou mieliśmy się wybrać na kolację. Wzięłam szybki, orzeźwiający prysznic. Zrobiłam delikatny makijaż, a włosy związałam w zwykłego kucyka. Nie zajęło mi to wiele czasu. O wiele gorzej było z ubraniem. Nie miałam zamiaru ubierać sukienki, gdyż nie czuję się w tym najlepiej. Nie wiem również gdzie dokładnie idziemy dlatego jest jeszcze gorzej. Louis nie chce mi nic powiedzieć, co może wyjść nam na gorsze. Gdybym wiedziała czy to jakaś droga restauracja, czy może jakieś miejsce gdzie nikt nas nie wiedział wiedziałabym jak mam się ubrać.
Wyciągnęłam z szafy czarne rurki i wciągnęłam je na nogi. Na górę założyłam zwykłą białą bluzkę, a na nią miętowy sweter. Wydaje mi się, że całość wygląda całkiem ładnie.
     Zeszłam na dół, ale nie było tam Louisa. Usiadłam na kanapie i niecierpliwie czekałam na niego. Chciałam jak najszybciej wyjść. Już dawno razem nie wychodziliśmy na jakąś romantyczną kolację.
-Gotowa? –usłyszałam jego delikatny głos i odwróciłam się w prawą stronę. Ujrzałam niewysokiego szatyna odzianego w czarne lekko poszarpane rurki, granatowy t-shirt i wynoszone vansy. Zdałam sobie sprawę, że nie idziemy do żadnej restauracji, bo nawet Lou tak by się nie ubrał. Wygląda to bardziej na jego strój codzienny, jednak dla mnie i tak było idealnie.
-Oczywiście –odparłam, po czym wstałam z kanapy i podeszłam do niego. Lou złożył na moich ustach delikatny pocałunek, po czym się ubraliśmy i wyszliśmy z domu.

Louis zatrzymał samochód na parkingu jakiejś opuszczonej stacji. Naprawdę romantycznie, nie ma co. Jak na razie czułam tylko strach. To miejsce było przerażające. Wyszłam z samochodu, a po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka i tylko obejrzałam się, żeby zobaczyć gdzie jest Lou. Podszedł do mnie i objął swoimi silnymi ramionami moje delikatne ciało. Od razu zrobiło się przyjemniej i cieplej. Przytuliłam się do niego jeszcze bardziej.
-Boisz się? –szepnął do mojego ucha, na co się wzdrygnęłam. Potwierdziłam tylko jego słowa ruchem głowy i spojrzałam w górę, gdzie spotkałam jego wzrok. Pocałował mnie w czoło, po czym splótł nasze palce. Pociągnął mnie w stronę budynku. Odkluczył je kluczami, a ja nie mam pojęcia skąd on je wziął. W środku jakimś cudem było o wiele cieplej. Przecież to opuszczone miejsce!
Louis zapalił światło i kazał mi wejść na górę. Niepewnie go posłuchałam i powoli kierowałam się schodami na górę. Czułam, że to miejsce nie należy do najmilszych, ale posłuchałam Louisa, ufałam mu.
Zapaliłam tam światło i nie bardzo wiedziałam gdzie mam się udać. Zauważyłam jednak otwarte drzwi, więc tam się skierowałam. Pchnęłam je mocniej by więcej zauważyć. Moim oczom ukazał się niewielki pokój, gdzie na środku stało łóżko sypialniane, a dookoła niego wysypane były płatki róż. Na stoliku obok stało wino i dwa kieliszki. W pokoju było jeszcze cieplej, niż na dole. Było miło. Na moje usta wkradł się uśmiech a zaraz na swojej szyi poczułam ciepły oddech. Lekko się przestraszyłam, ale wiedziałam, że jest to Louis, więc się uspokoiłam.
____________________________________________
Nie jest za długi, ale lepszy ryc niż nic:) 
Mam nadzieję, że się spodobał :)