W salonie było ciemno co nie było spowodowane tylko porą
dnia, ale także tą brzydką pogodą za oknem. Padał deszcz, przez co nic nie było
widać. Krople ciurkiem spływały po szybie. W pomieszczeniu paliła się jedynie
mała lampka i był włączony telewizor. Ja próbowałam cokolwiek wymyślić, a Louis
niby oglądał, lecz widziałam, że co jakiś czas spogląda w telefon. W chwili gdy
zadzwonił mój telefon odłożyłam zeszyt i długopis i sięgnęłam po niego.
Wskazywał chwilę po 18 a dzwonił mój tata. Spytał jak się czujemy i poprosił by
Louis przyjechał do chłopaków domu. Mieli o czymś porozmawiać, więc przekazałam
to Lou, który od razu wstał z miejsca i wyszedł z domu. Na pewno wolał zostać w
domu, gdyż przy takiej pogodzie nie chce się nigdzie wychodzić, ale nie miał
nic do gadania.
Zostałam sama. Nie miałam już ochoty na żadne pisanie, więc
nawet nie brałam swego zeszytu z powrotem. Wyszukałam jakiegoś filmu i zaczęłam
oglądać. Nie dane mi było jednak długo się na tym skupiać, gdyż zadzwonił
ponownie mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się jakiś numer, którego nie
miałam zapisane i nie wiedziałam kto to jest. Nie wiem czemu ale poczułam
strach. Byłam sama w domu, gdzie było ciemno i dzwoni nieznajomy numer. Przez
chwilę można by powiedzieć, że scena jak z horroru, lecz po chwili dostałam
smsa od tego samego numeru. Bez chwili namysłu odtworzyłam go, a treść nie była
straszna. Jednak, może jak dla kogo.
„Musimy się spotkać.
Mam Ci do powiedzenia coś ważnego. Chodzi o Louisa. Nicole”
Przez chwilę poczułam strach. Nie mam pojęcia o co jej może
chodzić. Czy coś się stało? Moja ciekawość urosła do granic możliwości. Nie
lubię tej dziewczyny ale w tym momencie chciałam się z nią spotkać jak
najszybciej.
„Kiedy chcesz się
spotkać?”
„Jak najszybciej,
może być jutro?”
„Oczywiście. Starbucks 16:00”
Więcej odpowiedzi nie dostałam.Czas strasznie mi się dłużył, Louisa nie było już dłuższy czas, a do tego doszły jeszcze myśli związane z Nicole. Pogoda była zła, strasznie zła, krople deszczu cały czas spływały po szybie a w pewnym momencie doszła do tego nawet burza. Po prostu usnęłam przed telewizorem.
Obudził mnie czyjś dotyk. Otworzyłam leniwie oczy i ujrzałam Louisa, który był tuż nade mną. Uśmiech sam cisnął się na moje usta. Złożył krótki pocałunek i podniósł się.
-Która godzina? -zapytałam przecierając oczy.
-Po dwudziestej
-Dawno wróciłeś?
-Nie, przed chwilą
Było mi strasznie zimno, coś czułam, że mogę być chora. Katar aż tak mnie nie męczył, ale też był. Nie miałam ochoty opuścić kocu, bo było mi naprawdę zimno.
-Co jest? Marnie wyglądasz -powiedział Louis widząc moją reakcję. Dotknął mojego czoła -jesteś rozpalona, połóż się, przyniosę jakieś leki -zrobiłam to o co prosił i ułożyłam się na kanapie. Sięgnęłam po pilot i zaczęłam szukać jakiegoś filmu. Niedługo potem przyszedł Louis. Usnęłam dwie godziny później.
*następny dzień*
Rano obudziłam się w swoim łóżku, w naszej sypialni. Gorączki już nie miałam, ale strasznie bolały mnie plecy. Na ramiona zarzuciłam szlafrok a nogi wsadziłam w kapcie. Schodząc na dół wzięłam jeszcze swoją gumkę w ręce i związałam włosy w kucyka. Już na schodach czułam zapach, jednak nie najlepszy. Spalenizna. Weszłam do kuchni i sprawdziłam co robi Louis. Próbował usmażyć naleśniki, ale coś mu nie szło. W pomieszczeniu było pełno dymu, a Lou próbował się go pozbyć. Okno było szeroko otwarte, przez co było zimno.
-Co ty robisz? –zapytałam zabierając mu z rąk patelnię.
-Próbowałem zrobić Ci naleśniki, nie udało się –odparł zmartwiony.
-Sama je zrobię, a ty zamknij okno bo jest zimno i włącz dmuchawę –pognałam go i wyrzuciłam spalone naleśniki, odkładając patelnię z powrotem na ogień. Sama zrobiłam nam śniadanie, które potem zjedliśmy. Louis umył naczynia, a ja poszłam się ubrać. Nie wiem czy jest to dobry pomysł. Przecież jeszcze wczoraj miałam gorączkę, ale chciałam pokazać Lou, że nic mi nie jest, by móc iść na spotkanie z Nicole. Tak, miałam zamiar się z nią spotkać. Byłam bardzo ciekawa co ma zamiar mi powiedzieć.
*15:30*
Gdy dochodziła już 15:30 postanowiłam poinformować Louisa o swoich planach. Oczywiście nie powiem mu dokładnie gdzie idę, bo nie chcę żeby się dowiedział o naszym spotkaniu, a przynajmniej nie teraz. Chcę się dowiedzieć o co jej chodzi i potem dopiero poinformować o tym Lou.
-Wychodzę, muszę coś załatwić
-Przecież jesteś chora
-Dobrze się czuję, to nie zajmie mi dużo czasu, obiecuję
-A można wiedzieć dokąd?
-Śpieszę się, potem porozmawiamy –rzuciłam szybko i pocałowałam go w czoło. Ubrałam się i poszłam na przystanek autobusowy.
Weszłam do knajpy i wzrokiem szukałam Nicole. Nigdzie jej nie było, więc rozebrałam się i usiadłam przy wolnym stoliku. Zamówiłam jedynie kawę i czekałam. Spóźniała się już 5 minut. Denerwowałam się. Nie wiem czego mam się po niej spodziewać.
-Cześć –usłyszałam za sobą jej głos.
-cześć –odpowiedziałam, a ona zajęła miejsce naprzeciwko mnie. Od razu podszedł do nas kelner i przyjął jej zamówienie. Niecierpliwiłam się, a ona zwlekała –to o czym chciałaś porozmawiać?
-O Louisa
-Coś z nim nie tak? –zaśmiała się na moje słowa.
-Musisz lepiej go pilnować i najlepiej nie dawać mu pić alkoholu
-Przejdź do rzeczy –byłam zła, w co ona gra?
-Jestem w ciąży
-A co Lou ma do tego?
-jesteś aż tak głupia i naiwna? –nie odpowiedziałam, tylko czekałam na ciąg dalszy –to jego dziecko
-że co proszę?
-to co słyszałaś, w sylwestra spędziliśmy mile noc –widząc jej uśmiech na twarzy nie mogłam wytrzymać. Wstałam z miejsca i zaczęłam się ubierać. –dokąd idziesz?
-nie ma Ci nic więcej do powiedzenia, nie wierzę Ci, do widzenia –wyszłam z lokalu i od razu skierowałam się w stronę parku. Tamtędy można było łatwo dojść na cmentarz. Nie wierzyłam jej, ale co jeśli to prawda? Co jeśli Lou mnie z nią zdradził? Nie chcę wszczynać kłótni, nie wiem czy mam mu o tym powiedzieć. Nie wiem czy będę wstanie.
Usidłam na małej ławce przed grobem mamy. Paliło się na nim parę zniczy, a dookoła była ciemność. Po moim policzku spłynęła samotna łza, zostawiając za sobą ślad na policzku. Czy tak już będzie zawsze? Czy ja już nigdy nie będę szczęśliwa?
________________________________________________
Witajcie, wracam z nowym rozdziałem. Pewnie nie wyszedł najlepiej, ale naprawdę nie mam zielonego pojęcia co dalej napisać. Niby mam jakiś pomysł, ale coś mi nie idzie w jego realizacji, a wy nie pomagacie. 5 komentarzy? Tylko na tyle was stać? 19 osób jest w obserwatorach. Cieszę się, ale nie możecie zostawić jednego komentarza z opinią? Przecież wiecie, że nie musi być pozytywna.
Jeśli na tyle wejść co mam będzie znowu tak mało komentarzy to nie liczcie na to, że szybko dodam rozdział, pozdrawiam x
PS. Opowiadanie już powoli się kończy :)
rozdział super tylko strasznie mi jest jej szkoda,mam nadzieje że wybaczy louisowi
OdpowiedzUsuńŚwietny! <3 Szkoda, że tak mało jest tych komentarzy ;C Wiem, że to duża motywacja :)) A co do rozdziału, to mi się wydaje, że Nicole kłamie. Przynajmniej mam taką nadzieję ;) Czekam na next x
OdpowiedzUsuńMega :) Niech ta cała Nikola ładnie mówiąc spierdala, bo jak to prawda to protest nie czytam xd wogole nie czytaj moich komentarzy bo mi odwala a to znaczy, ze nie jest ok. Dobra nie przynudam xd Czekam nn i mam nadzieje, ze bd szybko.
OdpowiedzUsuńŚwietny, choć krótki. Nie podoba mi się to co powiedziała Nicole. Mam nadzieję, że to nie prawda albo że jej się to przyśniło :D chociaż Louis ostatnio zachowuje się jakoś dziwnie. Hmmm.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z wielką niecierpliwością, pozdrawiam Asiek.
Lou zachowuje się ostatnio jakoś dziwnie... Szkoda, że opowiadanie się kończy, ale nic co dobre nie trwa wiecznie :( Zapraszam do mnie http://midnight-memories-moje-opowiadanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper są te rozdziały ale strasznie krótkie są ;p Czemu się już kończy?
OdpowiedzUsuńBiedna Katy! Nie chciałabym być na jej miejscu, nigdy. Szkoda, że zbliża się koniec, lecz mam nadzieję, że zaczniesz pisać następne.
OdpowiedzUsuńAh, Nicole, przestań kłamać! To na pewno nie jest dziecko Louisa, może jakiegoś innego chłopaka, ale napewno nie Lou.
Życzę weny ;*
Jak ja nie lubię takiego wymuszania komentarzy... Irytujące, serio. :) Rozdział podobał mi się, szkoda że opowiadanie się kończy.
OdpowiedzUsuń