sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 20

Poszłam do kuchni i usiadłam do stołu. Zabrałam się za zjedzenie przygotowanego przez Louisa śniadania. Muszę przyznać, że jak na mężczyznę gotuje całkiem dobrze. Mam dobrego kandydata do pomocy robienia jedzenia na święta, które już nie długo przyjdą. Wszystko idealnie, ale kim jest ten mężczyzna? Można śmiało powiedzieć, że do najmilszych nie należy. Oczywiście nie ocenia się ludzi po wyglądzie, ale to w jaki sposób on mówił czy patrzał było przerażające. Nie wiem skąd Lou go zna, czego on od niego chce i nie jestem pewna czy chcę wiedzieć. Ja naprawdę ostatnio mam wiele na głowie, a jeżeli dowiem się też tego moja głowa pęknie. Jednak czy ciekawość nie zwycięży? Jestem pewna, że będzie mnie to gryzło, mimo, że nie do końca chce wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
-I jak smakuje? –do pomieszczenia wszedł szatyn i zasiadł na krzesło naprzeciwko mnie.
-Pyszne, sam zjedz
-Z chęcią, umieram z głodu –tak jak ja przed chwilą zabrał się za jedzenie, a ja nie wiedziałam jak zacząć. Jestem pewna, że macie podobnie, że chcecie o coś spytać rodziców i nie wiecie jak zacząć. Teraz czy później? Ja najczęściej w takich sytuacjach się stresowałam, nie zależnie o co chodziło. Jednak na chwilę o tym zapominałam i po chwili odważyłam się. Mówiłam, ze teraz albo nigdy. Pomagało, a ich reakcja była różna. Tak było i tym razem. Zapytać czy nie? Jako para powinniśmy sobie o wszystkim mówić, jednak…my nią nie jesteśmy. Jedyny głupi układ, to tyle. Lou nie zapytał mnie oficjalnie, więc nie musi mi się z niczego spowiadać. A to, że się z nim całuje to tylko i wyłącznie moja sprawa. Jeśli bym tego nie chciała, nie musiałabym tego robić. Takie małe rzeczy do niczego go nie zobowiązują, taka prawda.
Zaczęłam bawić się jedzeniem, co rusz wbijając w nie widelec i zataczając kółka. Już na pewno tego nie zjem. Lou patrzał na mnie dziwnie, nie umiałam tego rozszyfrować.
-Kto to był? –w końcu zdałam się na odwagę i wydusiłam z siebie te dręczące słowa, które aż prosiły się, żeby je wypowiedzieć.
-Kolega, z dawnych lat, musieliśmy pogadać, wiesz…takie różne sprawy ze szkoły
-Przecież on wyglądał na starszego
-Tak, ale ja powiedziałam, że ze szkoły, a nie klasy –zaśmiał się, a ja wszystko kupiłam. Dopiero później się okaże czy mnie okłamuje. Ja mam nadzieję, że nie. Mam do niego zaufanie.
-Lou…musiałabym znaleźć jakąś pracę, tyle, że nie wiem co chcę robić
-A po co Ci praca? Chyba dość zarabiam –znowu się zaśmiał, a ja zmroziłam go spojrzeniem.
-Nie jesteśmy małżeństwem. Co jeśli zerwiemy? Zostanę bez niczego? A może pójdę do ojca prosić o łaskę? Przecież nikt nie może na mnie całe życie zarabiać. Muszę być samodzielna
-Pomyślimy o tym w nowym roku, teraz proszę ciesz się świętami
-Jeszcze wiele rzeczy do zrobienia, na które się nie uśmiecham
-Ale sobie poradzimy
-Tak, musisz mi pomóc, a teraz umyje naczynia i możemy jechać –uśmiechnęłam się i wstałam od stołu. Zebrałam brudne naczynia i wszystko schowałam do zmywarki, jedynie sztućce umyłam w zlewie.
Razem z Lou poszłam na górę, by się przebrać. Nie widziałam sensu po co robiłam to rano, gdyż zaledwie po godzinie muszę zrobić to jeszcze raz.
Weszłam do garderoby i stałam zastanawiając się co by z niej wyciągnąć. Lou strasznie mnie dekoncentrował gdyż cały czas się na mnie patrzał. Nie powinno mi to przeszkadzać, ale był natarczywy.
-Może zaczął byś się ubierać? Chyba nie mamy wiele czasu –odwróciłam się do niego przodem i podeszłam bliżej. Chyba za blisko, bo jedynie się zaśmiał i zaczął mnie całować. Nie opierałam się, ale mieliśmy kupić prezenty. W końcu się ode mnie oderwał, a ja szybko wyciągnęłam obojętnie jaki strój i pobiegłam do łazienki, klucząc ją za sobą.

-Jeszcze tylko prezenty dla twoich sióstr i możemy stąd spadać –powiedziałam ciężko opadając na siedzenie restauracji. Miałam dość. Chyba od 3 godzin chodzimy po sklepach a i tak nie mamy wszystkiego co chcieliśmy. Jeszcze fani nas po drodze zatrzymywali, co wcale nie pomagało. Oczywiście nie miałam nic przeciwko, ale to męczące. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu i najlepiej położyć się spać.
-Co dla państwa? –podszedł do nas kelner, był bardzo przystojny i każda dziewczyna tutaj się za nim oglądała. Zaśmiałam się pod nosem widząc jak one na niego patrzą. Louis spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Lou coś powiedział, a chłopak odszedł na sam koniec pięknie się do mnie uśmiechając.
-Co to miało być? –zapytał Lou przyglądając się z zaciekawieniem.
-Ale co?
-No ten uśmieszek… Dajmy mu do zrozumienia, że jesteśmy razem
-Zazdrosny?
-A ty byś nie była?
-Codziennie jestem. Masz miliony fanek, kochaniutki
-Ale to fanki
-Które Cię kochają
-Ale to fanki
-Oczywiście –zaśmiałam się i rozsiadłam wygodniej na siedzeniu –co zamówiłeś?
-Kawę
-Wspaniale, muszę się czegoś napić

Kiedy wróciliśmy do domu, od razu położyłam zakupy w korytarzu, rozebrałam się i poszłam do salonu. Ciężko opadłam na łóżko i nie miałam zamiaru się ruszać. Nie dość, że bolały mnie nogi to jeszcze na dworze był cholerny mróz i można by powiedzieć, że zamroziło mi nogi.
Chwila minęła zanim Lou przyszedł do pokoju, ale za to miał w rękach kubki. Podał mi jeden i usiadł koło mnie. Było to kakao. Od razu podniosłam się do pozycji siedzącej i upiłam łyk. Ciepło rozeszło się po całym moim ciele, a do tego Lou okrył nas kocem.
-Oglądamy jakiś film? –zapytał i objął mnie ramieniem. Przytaknęłam, więc sięgnął po pilot. Szukał czegoś na różnych programach, ale a tym momencie nie było niczego szczególnego. Dopiero za 30 minut miał lecieć Titanic. Bardzo lubię ten film i mimo, że go oglądałam chciałam to zrobić jeszcze raz, jednak najpierw musiałam trochę poczekać, dlatego Lou włączył stację muzyczną i słuchaliśmy muzyki. Po pięciu minutach Louis wyciągnął telefon i zaczął się nim bawić, grzebać coś, a ja musiałam się sama nudzić. Jednak zrobiłam to co on. Wyciągnęłam telefon, ale nie weszłam na twittera tylko napisałam wiadomość do Nathana. Skoro nie możemy się spotkać, to chyba możemy popisać, prawda?

-Dokładnie za dwie minuty zaczyna się Titanic, co robisz? –powiedział Louis i zajrzał mi przez ramię do telefonu.
-Już nic, oglądajmy –odpowiedziałam i odłożyłam telefon na stolik.
-Co robiłaś? –zapytał podejrzanie Lou i zaśmiał się pod nosem.
-Pisałam z Nathanem –odpowiedziałam i pocałowałam go w czubek nosa.
-Chcesz żebym był zazdrosny?
-Chyba nie masz o co
-A jednak
-Oglądasz?
-Oczywiście
Nasza rozmowa na tym się skończyła, bo zaczęliśmy oglądać Titanica na którym się skupiliśmy.  

*20 grudnia*

Louis przytargał do domu choinkę i ustawił ją w salonie. Od razu poczułam piękny zapach i wyszłam z kuchni by dołączyć do niego. W reklamówkach miał – jak przypuszczałam – bombki, lampki i inne pierdołki, które powiesimy na choinkę.
-Zimno jest na dworze –powiedział i zaczął ściągać kurtkę. Miał całą czerwoną twarz od mrozu, więc można było się domyślić.
-Pójdę Ci zrobić coś ciepłego –powiedziałam i poszłam do kuchni. Wstawiłam wodę, a do kubka włożyłam saszetkę. Poczekałam chwilę i zalałam je wodą, po czym zaniosłam herbatę Louisowi.
-Dziękuję, kiedy stroimy choinkę?
-Możemy dzisiaj, skoro już jest –odpowiedziałam i włączyłam telewizor, by lepiej nam się pracowało… Jednak czy można nazwać to pracą? Lou cały czas się wygłupiał, rzucał we mnie bombkami i o mało co nie zepsuł lampek. Miło spędziliśmy czas, jednak zabrało nam to więcej niż powinno. Nie chcę nawet myśleć co będzie za parę dni, gdy Louis będzie musiał mi pomóc w przygotowaniach do świąt. Ja zabieram trochę do taty, bo sam przecież wszystkiego nie zrobi, a Lou do swojej mamy, ale mniej, bo wiadomo, że to kobieta i ma córki, które jej pomogą.

*24 grudnia*

Ustawiłam budzik na 8:00 i o tej godzinie zadzwonił, budząc mnie. Wyłączyłam go i od razu poderwałam się z łóżka. Louis jeszcze spał i miałam nadzieję, że go nie obudziłam. Nałożyłam na ciało szlafrok i zeszłam na dół. W kuchni przygotowałam śniadanie i czekałam, aż solenizant się obudzi. Jednak wiedziałam, że może to trochę potrwać, więc poszłam na górę, żeby się ubrać. Wciągnęłam na nogi rurki i luźną koszulkę. Włosy spięłam w kucyka, a na stopy włożyłam w dawno nie noszone vansy.
Zbiegłam na dół i z lodówki wyciągnęłam przygotowane dzień wcześniej jedzenie, które zaniosłam do bagażnika. Dzisiaj Lou wyjeżdża do Doncaster, a ja do ojca. Od razu zawieziemy to co trzeba do naszego poprzedniego domu, a trochę zabierze Louis. Żeby zyskać na czasie postanowiłam zrobić niektóre rzeczy rano, gdy Lou śpi, żeby potem nie musiał się niczym martwić. Chcę, żeby zdążył na święta, do rodziny. Wiadomo, że to przeze mnie został tak długo w domu.
-Co robisz? –akurat gdy weszłam do domu, ze schodów zszedł zaspany Louis. Podbiegłam do niego i rzuciłam się na szyję, przez co prawię się przewrócił.
-Wszystkiego najlepszego, kochanie –wyszeptałam mu do ucha, a on mocniej mnie do siebie przytulił, a po chwili również pocałował.
-Dziękuję
-Chodź do kuchni –pociągnęłam go za rękę i usadziłam na krześle. Poprosiłam by zaczął jeść śniadanie, ale tylko się śmiał.
-Nie trzeba było
-Masz dzisiaj urodziny, zrobiłam Ci śniadanie, zjedź a potem pojedziesz do mamy –uśmiechnęłam się i odeszłam od stołu. Nalałam sobie do szklanki wody i oparłam się o blat. Upiłam łyk i patrzałam na ukochanego.

*godzina później*

Stałam przy drzwiach i czekałam, aż Louis się ubierze. Kiedy był gotowy pożegnałam się z nim i poszedł w stronę samochodu. Zawiezie jeszcze jedzenie do taty i pojedzie do Doncaster. Ostatni raz do niego pokiwałam i wyczytałam z jego ust „I love You”. Moja odpowiedź była oczywista. Ostatni raz mu pokiwałam i zniknął mi z oczu.
Weszłam z powrotem do domu i usiadłam na kanapę w salonie. Strasznie mi się nudziło. Nie wiem jak wytrzymam do 16:30. Na osiemnastą idę do taty, spędzimy razem wigilię. Chłopcy też pojechali już do swoich rodzin, Niall wyleciał do Irlandii, ale miał po drodze trochę problemu.

*godzina 16:30*

Weszłam do łazienki i napuściłam do wanny wody. W tym samym czasie ściągnęłam z siebie ubrania i rozpuściłam włosy. Weszłam do przygotowanej wody i się odprężyłam. Gorąca woda dobrze na mnie działała. Sięgnęłam jeszcze po telefon i włączyłam piosenki One Direction. Głos Lou działał na mnie uspokajająco.

Po pół godzinie wyszłam z wanny i owinęłam się ręcznikiem. Najpierw wysuszyłam włosy, a ich końcówki lekko podkręciłam. Zrobiłam lekki makijaż, bo właśnie taki najlepiej do mnie pasował.
Kiedy już to skończyłam weszłam do naszej sypialni. Podniosłam z łóżka przygotowaną wcześniej czarną sukienkę. Wbiłam się w nią po czym na stopy nałożyłam szpilki tego samego koloru. Przejrzałam się z lustrze i stwierdziłam, że wyglądam całkiem nieźle i mogę iść. <KLIK>
Zeszłam na dół, ubrałam kurtkę i wyszłam z domu. Zakluczyłam go i ruszyłam w stronę bramy. Nie chciałam wzywać taksówki, tylko szłam pieszo. Spacer dobrze mi zrobi.


Byliśmy z tatą już po kolacji, a ja dostałam sms-a. Wyciągnęłam telefon z torebki i otworzyłam go. Dostałam zdjęcie, które przedstawiało Louisa przytulającego się z jakąś dziewczyną.
________________________________________________
 Nawet nie wiecie jak długo pisałam ten rozdział. Oglądałam tv, pisałam, oglądałam, pisałam. I tak w kółko. Może nie dopracowałam tego dość dokładnie i nie wyszedł do końca tak jak chciałam ale jestem z niego zadowolona i mam nadzieję, że wam też się spodobał.
Ostatni post to nie był rozdział, tylko wygrany imagin. Ktoś albo nie zrozumiał, albo ktoś robił sobie ze mnie jaja, bo to było dziwne i do tego anonimowe, haha.
Jeżeli chodzi o szablon to ten bardzo mi się podoba, ale tamten też mi się spodobał, no i to wy musicie wybrać, który z nich jednak jest lepszy. Ja nie dam rady. Zobaczcie ten szablon: http://s6.ifotos.pl/img/podgladpn_nqwanaw.png  i zagłosujcie w ankiecie czy ma zostać ten czy zmienić na tamten :)
PS. SKORO GŁOSUJECIE, ŻE CZYTACIE I KOMENTUJECIE TO CZEMU TEGO NIE ROBICIE, CO? 16 OSÓB TAK ZAGŁOSOWAŁO A KOMENTARZY JEST ZALEDWIE 10. NIE CHCE NICZEGO WYMUSZAĆ, ALE POMYŚLCIE NAD TYM :) 
PS2. WCZORAJ BYŁO 303 WYŚWIETLEŃ. TO CHYBA REKORD. JESTEM CIEKAWA KTO CIĄGLE ODŚWIEŻA TEGO BLOGA, BO TYLE OSÓB NIE CZYTA

8 komentarzy:

  1. Wczoraj natrafiłam na Twojego bloga i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że od jest jednym z ulubionych :) rozdział bardzo ciekawy, zastanawiam się co takiego ukrywa Lou.. Mam nadzieję, że szybko się tego dowiem. Czekam na kolejny rozdział <3 pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. WTF?! Co to niby za laska :O Mam nadzieję, że to się wyjaśni :) Super rozdział, zresztą jak każdy xD Do następnego! :*//DORADCA xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Co sie dzieje? Oni mają być razem

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że ta laska to po prostu jakaś koleżanka sprzed X-Factora, którą dawno nie widział. Oni muszą być razem!

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny <3
    Ta dziewczyna to jego koleżanka, tak ? ;cc
    Czekam z niecierpliwością na next <3
    Zapraszam na mojego nowego bloga : alone--in--wonderland.blogspot.com ; ) Mam nadzieję, że przeczytasz <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super <3 Ciekawe co to za dziewczyna ;c Czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki babsztyl chce zakłócić szczęście mojej kochanej pary? Ja się pytam? Rozdział zajebisty, słodki i czadowy :) Szczęśliwego Nowego Roku :*

    OdpowiedzUsuń