Kiedy byłam już gotowa zbiegłam na dół. Louis czekał już
ubrany przy drzwiach. Uśmiechnęłam się i ubrałam strój na dzisiejszą pogodę.
Chłopcy spędzali czas ze swoimi dziewczynami, a Harry i Niall gdzieś wyszli.
Tata oczywiście pracuje, a my gdzieś jedziemy.
-Gotowa? –zapytał Lou, a ja skinęłam głową. Uśmiechnął się i
złapał mnie za rękę, po czym zaczął ciągnąć w stronę wyjścia. Na dworze
oczywiście było pełno paparazzi. Nie wiem czy uda nam się w ogóle wyjechać,
gdyż stali na podjeździe.
Nim się zorientowałam już siedziałam w samochodzie, a Louis
starał się wyjechać. Kiedy już nie było oślepiających fleszy westchnęłam
głośno.
-Gdzie mnie zabierasz?
-To niespodzianka
-Nie lubię niespodzianek, nigdy nie wiadomo co Cię spotka,
raczej wolę wiedzieć
-To Ci się spodoba, zaufaj mi
Po pewnym czasie, bodajże 20 minutach zatrzymaliśmy się pod
jakimś budynkiem, którego nawet nie mogłam dobrze zobaczyć, gdyż wielki
otaczający go mur na to nie pozwalał. Wyszłam z samochodu nie spuszczając z
niego oczu. Louis złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę bramy. Odkluczył ją
i weszliśmy na posesję. Wtedy mogłam dokładnie zobaczyć ten piękny, nie za duży
dom. Dookoła otaczały go różne rośliny, które w tej porze roku były pokryte
śniegiem. Mogłam przysiąść, że była to najpiękniejsza posesją jaką kiedykolwiek
widziałam.
-Czyje to? –zapytałam zachwycona widokiem.
-Nasze –usłyszałam jego cieniutki głos zaraz koło swojego
ucha, przez co po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Jak to nasz?
-Kupiłem go, już jest nasz –powiedział uśmiechając się
tryumfalnie i patrząc na jego, a może nasz nowy zakup. Nie mogłam uwierzyć w
jego słowa, bo to było za piękne by mogło być prawdziwe. –Wejdziemy? –zapytał i
pokazał ręką na wejście do domu. Kiwnęłam głową na znak, że chcę, a Lou pociągnął mnie w ich stronę.
Gdy tylko przekroczyłam próg domu wyczułam zapach nowości.
Jestem pewna, że ten dom nie stał tu długo, a tym bardziej meble, które się w
nim znajdowały.
Przy wejściu ściągnęłam buty, oraz kurtkę odwiesiłam na
wieszak. Szłam z Louisem jasnym korytarzem i zaraz skręciliśmy do salonu. Tam w
większości panował czarny z czerwonym. Możliwe, że było dość ciemno, jednak
było tu dużo małych lampek, które były wbudowane w sufit, a nawet niektóre
szafki, by podświetlać to co na nich stało. Dzięki temu w pokoju zrobiło się od
razu jaśniej.
Salon był połączony z kuchnią, a oddzielała go mała lada,
przy której stały wysokie krzesła. To pomieszczenie było o wiele jaśniejsze.
Strasznie mi się podobało. Nawet nie byłam w stanie czegoś powiedzieć.
Kolejnym pomieszczeniem była łazienka. Duża łazienka. Był
prysznic oraz mimo swojej wielkości wanna nie zabierała wiele miejsca. Panowały
tu odcienie beżowego i brązu. Wszystko ze sobą pięknie współpracowało.
-Teraz zobaczysz naszą sypialnię –powiedział Lou gdy szliśmy
po schodach na górę. Uśmiechnęłam się do niego i dotrzymywałam kroku.
Louis otworzył drzwi, a panująca na podłodze i ścianach biel
lekko mnie oślepiła. Przymknęłam na chwilę oczy, gdyż w poprzednich
pomieszczeniach było ciemniej.
Na środku pod ścianą stało wielkie sypialniane brązowe łóżko
z białą pościelą, a naprzeciw niego, pod drugą ścianą brązowe meble. Niewielkie
biurko, jak się domyśliłam dla mnie, gdyż Lou wie, że uwielbiam rysować, a w
poprzednim domu robiłam to przy swoim małym biurku.
W pokoju znajdowały się oczywiście drzwi do garderoby i
osobnej, niewielkiej łazienki.
Mogłam w tamtym momencie zacząć płakać, gdyż nikt nigdy nie
zrobił dla mnie czegoś podobnego. Louis kupił nam dom. Nasz wspólny, nowy dom.
To coś niezwykłego. Jednak byłam silna i powstrzymałam je, a w zamian
przytuliłam się w ciepły tors szatyna, mojego szatyna.
-Podoba Ci się? Teraz tutaj będziesz mieszkać –powiedział
Lou śmiejąc się, a ja się od niego odsunęłam i spojrzałam w oczy. Był taki
szczęśliwy.
-Tak, oczywiście, że podoba, ale…
-Ale co?
-Tata. Muszę go zostawić, jeszcze nic mu nie mówiłam, nie
wiadomo jak zareaguje
-No chyba nie sądzisz, że kupiłem ten dom bez jego zgody, na
zamieszkanie tu z Tobą, co?
-Pytałeś go?
-Oczywiście, że tak
-I?
-No zgodził się głuptasie –zaśmiał się i rozczochrał moje
włosy. –A teraz opuścimy to miejsce i pojedziemy po nasze rzeczy
Kiedy wyszliśmy w pokoju, zapytałam co jest w dalszych
pomieszczeniach, gdyż były tam jeszcze cztery drzwi. Okazało się, że to pokoje
gościnne, np. dla chłopców, którzy pewnie będą u nas nie raz nocować.
-A wy gdzie byliście? –zapytał blondyn, gdy weszliśmy do
salonu.
-W naszym nowym domu –odpowiedział dumnie Louis, a ten
spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
-Kupili sobie dom, czego nie rozumiesz? –zapytał Harry z litością,
na co się zaśmiałam.
-Odchodzicie?
-Tak, ale będziesz mógł nas odwiedzać –zaśmiałam się.
-Przyjechaliśmy po rzeczy
-Jasne, idźcie się spakować –powiedział Harry z uśmiechem, a
my skierowaliśmy się do swoich pokoi. Ja do swojego a Lou do swojego.
Wyciągnęłam z szafy jedną wielką walizkę i tam spakowałam swoje wszystkie
rzeczy. Była dość duża i ubrania się zmieściły.
Swoje rysunki i kosmetyczkę spakowałam do mniejszej i
upewniłam się czy mam wszystko. Odpowiedź brzmiała tak, więc wzięłam je i zaniosłam na dół. Ledwo sobie z tym
poradziłam. Były ciężkie.
-Mógłbyś je zanieść do samochodu, Niall? –poprosiłam
przyjaciela, a ten podniósł się z kanapy i odebrał je ode mnie. Ja natomiast
usiadłam na kanapie i czekałam na Louisa.
-Nie wiesz gdzie tata? –zapytał Harrego, który oglądał jakiś
horror. Wywnioskowałam to po jego minie.
-Co? –zapytał zdezorientowany, a ja się zaśmiałam.
-Pytałam, gdzie jest tata
-Nie wiem, nie wiem
-oczywiście –byłam pewna, że nawet nie wiedział o co pytam,
bo dalej wydawał się być nie skupionym na tym co mówię. –Śmieszny ten film?
-Tak
-Masz dziewczynę?
-Tak
-Mieszkasz na ulicy?
-Tak
Wiedziałam, że mnie nie słucha. Na wszystko odpowiadał tak
samo, a jak krzyknęłam BUU, pisnął jak dziewczyna.
-Co wy robicie? –do pokoju wszedł Niall.
-Dowiedziałam się, że ten film jest śmieszny, Harry ma
dziewczynę i mieszka na ulicy
-Co? Przecież to horror, nie ma dziewczyny no i…nie mieszka
na ulicy
-Nie słuchał mnie i na wszystko odpowiadał tak
-Jedziemy? –do pokoju wszedł Lou, a ja kiwnęłam twierdząco
głową. Pożegnałam się z chłopakami i razem z Louisem udałam do jego samochodu.
Zajęło nam to trochę czasu, więc skończyliśmy około 15:30.
Usiadłam na kanapę w salonie i ciężko westchnęłam. Lou przyniósł mi szklankę
wody i usiadł koło mnie. Sięgnął pilot i włączył telewizor. Upiłam łyk cieczy i
odłożyłam resztę na stolik. Wtuliłam się w tors Louisa. Byłam zadowolona takim
obrotem spraw. Jeszcze niedawno nie pamiętał kim tak naprawdę jestem, a teraz
‘jesteśmy’ razem. Mimo, że nie zapytał mnie tak oficjalnie, to chyba mogę tak
sądzić, prawda? Skoro wyznał mi miłość… Powinnam się cieszyć, ale nie daje mi
to spokoju. Dlaczego? Może zapomniał?
Cały czas próbuję znaleźć dobrą odpowiedź, dobre
usprawiedliwienie.
-Jutro zrobimy zakupy, kupimy coś na święta bliskim –powiedział
Louis, a ja dopiero zaczęłam się zastanawiać jak spędzę tegoroczne święta
Bożego Narodzenia. Z jednej strony chciałabym spędzić je z moim ukochanym,
który tego dnia ma urodziny, a z drugiej chciałabym je spędzić z ojcem. Tak
dawno nie spędzałam z nim tego święta. Nie pamiętam tego czasu gdy był z nami.
Cały czas, odkąd pamiętam spędzałam je z mamą. A Louis? On również chce spędzić
ten czas z rodziną, której nie widzi od tyle czasu.
-Jak spędzamy święta? –spytałam wpatrując się w ekran
telewizora, gdzie coś leciało.
-Jak to jak?
-Ja z ojcem, ty ze swoją rodziną?
-Myślałem raczej, że spędzisz je ze mną. Poznasz moją mamę,
moje siostry...
-Tak, ale co z tatą? Chciałabym spędzić je również z Tobą –Lou
nic na to nie odpowiedział. Zastanawiał się co powiedzieć, ale raczej nic nie
przychodziło mu do głowy. –Sądzę, że najlepiej będzie jeśli pojedziesz do
swojej mamy i sióstr, a ja zostanę z tatą –poczułam jak Louis podnosi mnie i
sadza na swoich kolanach. Złapał moją twarz w dłonie i powiedział:
-Dobrze, ale pierwszy dzień świat spędzasz z moją rodziną
-A drugi dzień świąt ty z moim tatą
-A sylwester?
-Z chłopakami
-Zgadzam się –uśmiechnął się i czule mnie pocałował.
*następny dzień, 16
grudzień*
Obudziłam się i podniosłam do pozycji siedzącej. Dalej nie
mogło do mnie dotrzeć to, że zamieszkałam z Louisem. Sami. Apropo Louisa to nie
było go koło mnie. Wzięłam do ręki telefon, który leżał na szafce nocnej i
sprawdziłam godzinę. 9:23. Przeciągnęłam
się leniwie i zrzuciłam nogi z łóżka, które od razu wpadły w ciepłe kapcie. Poczłapałam do szafy i wyciągnęłam z niej byle jaki zestaw na dzisiaj. Poszłam do łazienki, wykonałam poranną toaletę i przebrałam się w przyszykowane ciuchy <klik>. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Usłyszałam huk i od razu wiedziałam, gdzie jest mój ukochany. Z uśmiechem weszłam do kuchni i zobaczyłam jak Lou sprząta po zbitym talerzu. Pokręciłam głowę i nachyliłam się nad nim by złożyć na jego policzku pocałunek.
-Teraz będzie tak codziennie?
-Czyli jak? -zapytał, gdy ja już siadałam na krzesło.
-Ty będziesz rano robił śniadanie i tłukł talerz. Jakby przymknąć oko na ten talerz, to wszystko byłoby idealnie, chociaż wolałabym budzić się u twojego boku
-Ważne, że zrobiłem śniadanie -zaśmiał się i w tym samym czasie po domu rozszedł się dźwięk dzwonka. Spojrzałam na Lou pytającym wzrokiem.
-Kto o tej godzinie? Pójdę otworzyć -wstałam z miejsca i ruszyłam do drzwi. Nacisnęłam przycisk by brama się otworzyła, a gość wszedł na naszą posesję. Otworzyłam drzwi a moje ciało owiał nieprzyjemny zimny wiatr. Skrzyżowałam ręce na piersi i wyszukiwałam wzrokiem osoby, które chciała nas odwiedzić.
W końcu zauważyłam wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę. Na jego dłoniach widniały tatuaże, więc można wywnioskować, że ma ich więcej na całym ciele. Nie wyglądał na przyjaznego.
-Jest może Louis Tomlinson? -zapytał, tym samym wyrywając mnie z transu. Miał strasznie chłodny wzrok. Po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
-Tak, Louis! -krzyknęłam a zaraz u mojego boku znalazł się szatyn. Wyglądał na lekko przestraszonego.
-Idź zacznij już jeść, a ja zaraz przyjdę -powiedział i prawie pchnął mnie w stronę drzwi. Ostatni raz spojrzałam na tego mężczyznę i ruszyłam do kuchni.
____________________________________________
Życzę wam oczywiście wesołych świąt, tej pięknej atmosfery rodzinnej, bogatego mikołaja, żeby spełniły się wasze marzenia. Życzę wam, abyście w nowym roku pojechali na koncert One Direction:) Nie upijcie się piccolo i będzie okej:)
Mam pytanie: Czy moglibyście sprawić mi jeden, mały prezencik? Nic was to nie kosztuje, a może mi sprawić przyjemność. Chodzi o to abyście pobili rekord komentarzy:) Jak na razie najwięcej jest pod rozdziałem numer 17, bo 9. Wiem, że stać was na więcej, bo o wiele więcej osób czyta ten blog:) Miły prezent na święta:) Uda się? Mam nadzieję:) xx
PS. Darujcie sobie komentarze anonimowe, gdzie napisane jest jedno słowo takie jak fajny czy super :)
Mnie to nie przekonuje:) Jeśli napisze to osobo ze SWOJEGO KONTA, to okej, ale jeśli z anonima, to jestem na nie:)
Dziękuję x
KOOOCHAM !!! *.* Super rozdział :DDD Ale co to za facet? o.O Mam nadzieję, że BĘDĄ jakieś kłopoty hahahah xd bo lubię :P
OdpowiedzUsuńŚwietny *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ; ) Zastanawiam się co to za facet ? O.o
Tobie również życzę tego samego <3 ;*
Zapraszam do mnie <3
Ale Louis się machnął :) Fajnie, że kupił dom i zamieszkają razem :)
OdpowiedzUsuńJa również życzę Ci Wesołych Świąt:* A no i oczywiście Szczęśliwego Nowego Roku :*
Cudowny *.* Wesołych Świąt <33 Czekam na kolejny :*:*
OdpowiedzUsuńFajnie ze zamieszkali razem. Tylko sadze ze cos sie stani i ten facet bedzie mial cos z tym wspolnego.
OdpowiedzUsuńBtw. Mozesz informowac mnie o nowych rozdzialach ? Dopiero dzisiaj zaczelam czytac. :)) @Naataalina
Zajebisty, ale co to za typ?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Louisa nie ciągnie do mafii, narkotyków itp.
A tak w ogóle to Wesołych Świąt i udanego Sylwestra!
Już to pisałam, ale zapraszam na moje blogi, bo są już nowe rozdziały <3
OdpowiedzUsuńwow,nie mogę się doczekać nextu.mam nadzieje że będzie niedlugo
OdpowiedzUsuń