piątek, 18 października 2013

Rozdział 8

-Przecież to jest fotoreporter –powiedział Louis gdy tylko zobaczył tego faceta, który wyłaniał się zza drzewa. Zaczął się śmiać, przez co dostał kuksańca w bok.
-To nie jest śmieszne. Naprawdę się bałam –powiedziałam zła, a on zrobił specjalnie smutną minkę i mnie przytulił. Również oplotłam go rękoma dookoła tali. Byłam od niego niższa, przez co mogła doskonale usłyszeć jak bije jego serce. I mogę przysiąc, że to była muzyka dla moich uszu.
-Chodźmy stąd, bo się przeziębisz –wypaliłam, bo dziwnie się czułam. Przecież ten facet właśnie robi na zdjęcia, a Louis naprawdę może się przeziębić. Przecież stoi bez koszulki.
-Dobrze –Lou się uśmiechnął i mnie puścił i zamiast tego złapał moją dłoń i splótł nasze palce. Tak też weszliśmy do jego domku.
-A tu co się dzieje? Czy ja czegoś nie wiem? –zaspany Harry siedział na łóżku i przyglądał nam się z uniesioną brwią. Puściłam jego dłoń i ponownie oblałam się rumieńcem.
-Nic się przecież nie dzieje. –powiedziałam zbita z tropu i żeby zmienić temat zapytałam- Macie coś do jedzenia? Bo my nic nie wzięliśmy –podrapałam się po głowie i czekałam na ich reakcję.
-Oczywiście, że mamy. Ale czemu to my musimy o wszystkim myśleć? –zapytał Harry ze śmiechem.
-Ty to organizowałeś, więc chyba to twój obowiązek –odpowiedziałam i poszłam za nim, by otrzymać trochę jedzenia. Hazza dał mi kanapki i to co do nich potrzebne, a ja zabrałam się za przyrządzenie tego jakże wspaniałego śniadania. Posmarowałam nam kanapki i położyłam na to kiełbasę. Harry również zrobił nam herbatę i trzeba przyznać, że był nieźle przygotowany.
-Chłopaki zimno tu –powiedziałam to zgodnie z prawdą, bo te domki w końcu były z drewna. Nie było tu żadnego ogrzewania, więc nie ma co się dziwić.
-Proszę –Louis podał mi koc, którym od razu się okryłam. On w czasie gdy ja robiłam kanapki, też się ubrał, bo na pewno nie było mu ciepło bez nawet koszulki.
-Co robicie? –zapytał zaspanym głosem Liam. Obudził się.
-Jemy kanapki –odpowiedziałam
-I pijemy herbatkę, którą ja zrobiłem…mmmm –dopowiedział Harry a ja się zaśmiałam.
-Zimno tu –ponownie zabrał głos Liam
-No nie gadaj –przewrócił oczami Louis
-Dacie mi też herbaty? –zapytał Li
-Musisz mnie ładnie poprosić –Harry.
-Nie wydurniaj się pojebańcu i zrób mi tą herbatę, zimno mi
-Dobrze, ale też będziesz musiał coś dla mnie zrobić jak będę chciał –oburzony Hazza oczywiście na prośbę Li wstał i zrobił mu tę herbatę, a ja w tym czasie dałam mu kanapki. A zaraz po tym do nas wpadli chłopaki i Perrie. Również dorobiła kanek i ich poczęstowałam, a Harry zrobił swoją ‘słynną’ herbatę.
-Idziemy dzisiaj na grzyby –powiedział zadowolony Niall….całkiem niezły pomysł. Przecież co innego możemy tu robić? Przecież nie zrobimy już o 13 ogniska…
-Jestem za –powiedziałam, a zadowolony Niall mnie przytulił
*oczami Nialla*
Przytuliłem Katy, bo cieszyłem się, że mnie popiera….jednak szybko tego pożałowałem. Traktuję ją jak młodszą siostrę i naprawdę nie zakochałem się w niej. Przestraszyłem się jak jej rano nie było w domku, w końcu jesteśmy w lesie… A gdy ją przed chwilą przytuliłem spotkałem się z groźnym spojrzeniem Lou, jednak gdy tylko zobaczył, że ja również na niego patrzę odwrócił głowę i zaczął z uśmiechem z kimś rozmawiać. Sądzę, że on coś do niej poczuł, jednak nie jestem tego pewny. Lou jest świetnym aktorem, szybko potrafi zmienić swój humor…na lepszy na gorszy. Najpierw na mnie spojrzał złowrogo, a potem się uśmiechnął. Czyli? Czyli szybko humor się poprawił. Albo raczej udawał, że tak się stało. Nie chciałbym, żeby on zranił w jakikolwiek sposób moją malutką Katy, dlatego będę trzymał rękę na pulsie. Nie wiem co on kombinuje z Eleanor, co on u niej robił przez prawie cały dzień, ale chcę się tego dowiedzieć. A jeżeli mi nie powie, ostrzegę go, że wszystko wiem i jeżeli będzie taka potrzeba ostrzegę Katy przed nim… Jest moim przyjacielem dlatego nie wypada go pogrążać, ale on sam sobie robi problemy, a potem ich żałuję. Wolałbym, żeby nie bawił się sercem Katy. Może i nie znam jej długo, ale wiem, że jest kruchą dziewczyną, którą można łatwo zranić. Może czasem wydaję się, że jest twarda, pewna siebie, ale to tylko pozory, które mylą… Ja doskonale wiem jaka ona jest. Mam dar do poznawania ludzi. Wiem kiedy kłamią a kiedy mówią prawdę. Dlatego też chciałbym, żeby ona również mi powiedziała czy coś czuje do Louisa. Bo jak nie…to nie mam się czego obawiać, a jak tak? A jak tak bo będę musiał bardzo na nią uważać. Louis może i jest starszy ale to nie oznacza, że mądrzejszy.
*pół godziny później*
Ja, Katy, Zayn i Perrie opuściliśmy pokój chłopaków i poszliśmy się trochę ogarnąć, bo wyglądaliśmy jak siedem nieszczęść. Nasze plany na najbliższą chociaż godzinę, to na pewno wypad na grzyby…
-To ja pójdę pierwsza jeśli pozwolicie –odezwała się Perrie, a my oczywiście kiwnęliśmy głową, że nie mamy nic przeciwko.
-A ja z Tobą nie mogę? Będzie szybciej, a chyba się mnie nie wstydzisz, prawda? –powiedział Zayn i przytulił blondynkę od tyłu. Ona się zaśmiała i…zgodziła. Razem weszli do łazienki, a my zostaliśmy sami. Katy siedziała na swoim łóżku nadal opatulona kocem, który dostała od któregoś z chłopców. Trzymała w ręce telefon, więc mogłem się domyśleć, że jest na tt. Również wyciągnąłem swój….jedna kreska. Ciężko będzie. Zalogowałem się no i strasznie wolno mi chodził. Ale udało mi się napisać jednego tweeta.
„Siedzimy sobie w domku z @KatyHiggins i czekamy aż się zwolni łazienka”
A następnie jeszcze krótki:
„Zimnoo…kto przytuli?”
Wtedy już wylogowałem się i spojrzałem na Katy. Nadal siedziała zapatrzona w telefon. Wszedłem w kontakty i wybrałem numer do niej. Chwila i już usłyszałem piosenkę Why.
-Kto dzwoni? –zapytałem, a ona podniosła do góry swój telefon. Dostrzegłem tam swoje zdjęcie i zacząłem się śmiać. 

–Skąd je masz? –zapytałem, bo to na pewno nie ona mi je robiła.
-Z internetu –odpowiedziała z szerokim uśmiechem. Lubię jak się uśmiecha. Wygląda na jeszcze słodszą i bezbronniejszą.
Rozłączyłem połączenie i rzuciłem telefon gdzieś na bok. A zaraz po chwili wyszedł Zayn z Perrie z łazienki. Następna poszła Katy, a ja postanowiłem w tym czasie poszukać sobie jakieś ciuchy. Włosy uczesałem tutaj, bo nic specjalnego z nimi nie robiłem, ale było nawet okej.
*pół godziny później*
Teraz staliśmy już wszyscy pod naszym domkiem z jakimiś koszykami na grzyby.
-Rozdzielamy się czy idziemy wszyscy razem? –zapytałem
-Chyba się rozdzielamy, co? Bez sensu iść całą grupą w jedno miejsce. A takim razie nie pozbieramy wiele grzybów –odpowiedział Liam
-Też tak sądzę. Powinniśmy się rozdzielić na dwie grupki –poparł również Zayn
-Okej, to ja pójdę z Katy, Louisem i Liamem, a Zayn, Perrie i Harry razem, co wy na to? –zaproponowałem jak mamy się rozdzielić.
-Okej, to chodźmy –powiedział Harry i nasza grupka ruszyła w całkiem innym kierunku co Zayna i reszty.
-Spotkajmy się tutaj za godzinę, wiec o 14:30! –krzyknąłem jeszcze do Zayna, na co on tylko przytaknął głową i zniknęliśmy wszyscy w głębi lasu. Katy z chłopakami cały czas rozmawiała, a ja szedłem za nimi. Raczej rozglądałem się za grzybami bo miałem na nie ochotę.
-Patrzcie! Ja już jeden znalazłam! –krzyknęła Katy i podbiegła do jednego z drzew i schyliła się, bo właśnie tam leżał grzyb. Schowała go do swojego koszyka i wróciła do rozmowy.
-Czemu Niall idziesz tak sam? –Louis zwolnił kroku i zaczął iść ramię w ramie ze mną.
-Szukam grzybów, mam na nie straszną ochotę –odpowiedziałem i dalej wykonywałem swoją czynność. Nigdzie nie widziałem jakiś dobrych. Jak już to same trujące. I tak znam się na tym, bo jak byłem młody nie raz chodziłem z dziadkiem.
   Szliśmy, szliśmy, aż w końcu znaleźliśmy jakieś dobre miejsce, gdzie było bardzo dużo tego czego szukaliśmy. Każdy zaczął je zbierać, no i nie raz pytali mnie czy takie są dobre. Musiałem im wytłumaczyć jakie mają zbierać, bo inaczej byłym pytany co chwilę.
*około godziny 14:30*
Już znaleźliśmy się przed naszym domkiem i siedzieliśmy dookoła miejsca na ognisko. Zayna, Perria i Harrego jeszcze nie było, dlatego wypatrywaliśmy ich. Znaleźliśmy dość dużo grzybów. Będziemy mieli co jeść.
-Jesteśmy! –usłyszałem za swoimi plecami i odwróciłem się w tamtą stronę. Krzyknął to Harry i szedł wymachując swoim koszykiem. Jeszcze chwila a by mu to wszystko powypadało.
-Dużo macie? –zapytałem gdy już znaleźli się obok nas.
-Jasne! Tam gdzie my byliśmy było bardzo dużo i to jeszcze dobrych! –powiedział Zayn i pokazał mi swój koszyk. No rzeczywiście miał dużo tego,  ale czy były one dobre to będę sprawdzał później.
*godzina 15:30, oczami Katy*
Przygotowaliśmy grzyby i zabraliśmy się za zjedzenie ich. Minęło trochę czasu zanim zdążyliśmy wszystko zrobić, przez to, że cały czas się wygłupialiśmy. Tylko Niall był strasznie zawzięty i nie wydurniał się z nami.
-Dobre –przyznałam a Niall zadowolony się uśmiechnął
-Dziękuję
-Przecież to nie tylko on robił! –oburzył się Harry
-Ale zrobiłem najwięcej! Ty tam nawet palcem nie kiwnąłeś! –odrzekł mu Niall
-To prawda Harry –przyznałam, na co on zaraz się złośliwie-ale na żarty- spojrzał.
-Po czyjej ty jesteś stronie? –zapytał zbliżając się do mnie
-Po stronie prawdy
-Ah tak?
-Tak, tak
-No to pożałujesz! –rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Myślałam, że zaraz popuszczę.
-Harry przestań! –krzyknęłam i próbowałam się jakoś wydostać spod niego, dlatego waliłam go rękoma i odsuwałam od siebie. Był silniejszy i mi na to ni pozwolił.
-Dobra, oszczędzę Cię, ale pod warunkiem –przestał na chwilę i czekał na moją reakcję. Każdy przyglądał się nam i czekał na to co powie Harry. Szczerze to się bałam, bo on to ma jednak te pomysły…
-No jaki?
-Buziak w policzek –poklepał się po swoim prawym
-Nie mogę czegoś innego? –zapytałam smutna
-Nieeee, chyba, że wolisz…..-nie dokończył, tylko zaczął mnie ponownie łaskotać.
-Nie, nie, zgadzam się!
-Okej, to dawaj –pocałowałam go w ten policzek a on dopiero wtedy puścił mnie, a ja mogłam odsapnąć.
*godzina 18:00*
Siedzieliśmy w naszym domku, zawinięci w koce. Na dworze było już ciemno a w domku zimno.
-To co robimy? –zapytał znudzony Liam
-Może pogramy w butelkę? –zaproponował Harry
-Na całowanie? –zapytałam, bo chciałam się upewnić.
-Tak, ale z chłopakami to chyba tylko w policzek –odparł Louis
-Ale to nie fair –oburzyłam się
-Ja nie mam zamiaru się całować z nimi –powiedział Liam i pokazał na każdego z nich po kolei.
-No dobra, to niech będzie ten policzek…
-No chyba, że prawda lub wyzwanie –zaproponował Hazza
-Ok, to będzie chyba lepsze

I tak też usiedliśmy w kółku, wzięliśmy jakąś butelkę i pierwszy zaczął kręcić Harry….zaczynam się bać. 
__________________________________________
No więc jest kolejny rozdział :) Mam nadzieję, a przynajmniej tak sądzę, że wyszedł lepiej niz poprzedni. Chociaż i tak sądzę, że piszę gorzej. Niby mam wszystko pięknie ułożone, a jak przyjdzie, że mam napisać to wychodzi byle gówno. No ale niech będzie.
    Do następnego :**

7 komentarzy:

  1. Suuuuuuuupeeeer, dobrze piszesz już weź nie wymyślaj xd Chcę kolejny i to szybko *.* //Ewelaxd

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny jest ;* Zapraszam do mnie i oczywiście czekam na nn : ) Nie mogę się doczekać :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Supcio :) Ciekawe jakie będą pytania i wyzwania bo wydaje mi się że będą dość dziwne, śmieszne i że coś się wydarzy. Czekam na kolejny rozdział :]
    xx
    @SylwiaGorka

    OdpowiedzUsuń
  4. "Wychodzi byle gówno"? Naprawdę?! Dziewczyno, proszę cię, nie dołuj mnie. Świetnie ci piszesz !
    Rozdział zajebisty. Louis się chyba zakochał w Katy, ale nie wiem jakie plany masz co do Eleanor.
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jak na razie chyba naj *_* Ciekawe jakie padną pytania :D
    /Louuuis_1D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Jestem bardzo ciekawa co sie wydarzy podczas gry w butelkę, ale pożyjemy zobaczymy. Czekam na next.
    <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie!! <33 Super piszesz, więc nie opowiadaj, że rozdział jest byle jaki, bo taki nie jest :* ~Sara ;D

    OdpowiedzUsuń