poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 7

Chłopaki rozpalili ognisko, więc wszyscy się ogrzewaliśmy. Co było potrzebne bo na dworze o tej godzinie było strasznie zimno. Niall zaczął opowiadać nam jakiś kawał. Wcale nie śmieszny, ale śmiałam się jak głupia. Mam po prostu tak, ze jak ktoś coś opowie i nawet jeżeli to śmieszne nie jest, tak jak teraz, ja i tak śmieję się jak opętana. Nie chcę, żeby tej osobie było przykro, to po pierwsze, a po drugie czasami jest to takie głupie, że aż śmieszne. Tak było i teraz. To było raczej głupie niż śmieszne, a i tak każdy śmiał się.
-Z czego się tak śmiejecie? –niespodziewanie przyszedł Louis. Usiadł koło…mnie. Tak. Wszędzie było miejsce, a on musiał koło mnie? Wiem, wiem, pewnie dziwicie się dlaczego tak się zachowuję. Przecież nie jest moim prawdziwym chłopakiem i nie musi spędzać ze mną czasu, dlatego jak dzisiaj sobie gdzieś poszedł i nie było go cały dzień, nie powinnam się przejmować. Ale ja nie potrafię. Czasami, tak jak dzisiaj, czuję jakby on był tylko mój. Marzenia. Nie podobało mi się, że mnie zostawił, ale chyba czas przestać się o to gniewać, prawda? Wcale nie powinnam się gniewać, bo to ja wychodzę na jakąś chorą jego psychofankę. On nie jest twój. Czego ty chcesz? Właśnie. Czego ja chcę? Ja wiem. Ja chcę go. Chcę powiedzieć o nim, że jest mój. Chcę pokazać światu jak bardzo go kocham. Ale to niemożliwe.
-Coś się stało? –usłyszałam tuż przy swoim uchu jego głos. Nie poruszyłam się, a dalej patrzałam na ognisko.
-Tak. Czemu miałoby nie być? –zaśmiałam się, żeby wyszło bardziej wiarygodnie. Nie chcę go oszukiwać. Przecież najchętniej bym powiedziała, że nie ma mnie na cały dzień zostawiać i jeszcze nie mówić gdzie idzie. Ale nie mogę. Przecież wtedy by wyszło, że go kocham.
-Dziwnie się zachowujesz
-Wcale, że nie. Zdaje Ci się
-Yhyym , nie oszukasz mnie. Jeżeli chodzi o moje dzisiejsze wyjście, to…chyba nie sprawiłem Ci tym przykrości, prawda?
-Nie! Skąd w ogóle taki  pomysł? Świetnie się z chłopakami bawiłam –przy telewizorze.
-Ah tak
-Tak
-Niech Ci będzie
Nie miałam ochoty na dalszą część naszej chorej rozmowy. Czemu tak nagle zaczął się mną przejmować? Czemu nie chce mnie mieć tak daleko, jak rano? Teraz mi nie jest potrzebny.
Kogo próbujesz oszukać?
-chcecie kiełbaski? –zapytał Liam
-Jasne –odpowiedziałam
-No to ktoś musi mi pomóc nadziać je na takie hm…kijki? Nie wiem jak to się nazywa
-Okej my wiemy o co Ci chodzi. Ja Ci pomogę –powiedziałam ze śmiechem i poszłam za nim. Wszystko przygotowaliśmy i gotowe daliśmy każdemu.
Siedziałam z tym ‘kijkiem’ i patrzałam na Louisa. On z uśmiechem wpatrywał się w Nialla, który po raz kolejny próbował opowiedzieć coś śmiesznego.
Jego oczy naprawdę się śmiały i wyglądały tak słodko. Chciałabym się na niego gniewać., ale doszłam do wniosku, że….nie potrafię.
-Przyglądasz mi się –Louis odwrócił się w moją stronę z wyraźnym rozbawieniem.

-Nie, zdaje Ci się –szybko wypaliłam
-Już któryś raz dzisiaj? Nie sądzę –zaśmiał się, a ja odwróciłam głowę, bo czułam, że mój policzek zaczyna się robić ciepły.
*dwie godziny później*
Może i ognisko nas grzało, ale i tak było mi trochę zimno. Chciałabym pójść do domu i położyć się spać, ale to niemożliwe. Moje zmarłe ręce zaczęłam przybliżać do ogniska, by je ogrzać, a Niall w tym czasie wziął swoją gitarę.
-Zaśpiewamy coś?
-Świetny pomysł! –odrzekł Harry i wtedy Niall zaczął grać. Była to wolna piosenka, ale nie wiem jaka. Poprawiłam się na swoim siedzeniu i wyczekiwałam na głosy chłopaków. Najpierw zaczął Liam. Nie rozumiem jak można tak świetnie śpiewać. Czy on nie chce mi oddać trochę swojego talentu? A jakbym tak wzięła od każdego po trochę to bym była najlepszą gwiazdą na świecie.
Zaraz po nim śpiewał Zayn i przytulał się w tym czasie do Perrie. Oni do siebie pasują. Są świetną parą.
Nim zdążyłam się zorientować zaczął śpiewać Lou. Gdy tylko usłyszałam jego głos spojrzałam w jego kierunku. Patrzał na mnie. Wyglądał świetnie. Światło które padało z ogniska, rozświetlało jego twarz, tym samym dodając mu uroku.

Złapał mnie za rękę. 

Nie wiedziałam o co mu chodzi i spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. On tylko się uśmiechnął i gdy skończył pocałował mnie w policzek. Czułam, że jest mi cieplej. Jego duża, gorąca dłoń ogrzewała moją co było mi potrzebne, bo jeszcze chwila a by mi palce amputowali. 
*godzina 2:00*
Godzina była jaka była. Na dworze było jeszcze zimniej, co było spowodowane też tym, że nasze ognisko po mału gasło.
-Chyba czas iść spać, nie sądzicie? –powiedziała Perrie i zaraz po tym głośno ziewnęła.
-Tak, chodźmy już –poparłam ją i wstałam ze swojego miejsca, co uczynił każdy po kolei. Ruszyłam w stronę swojego domku i przy drzwiach zaczekałam na resztę. Oczywiście Harry, Liam i Louis szli w drugą stronę, do swojego. Gdy już Perrie i chłopaki byli koło drzwi razem ze mną weszłam do środka i jako pierwsza podeszłam do swojej walizki, po czym poszłam do łazienki
*następny dzień, 27 listopad*
Gdy się obudziłam było mi strasznie zimno. Przycisnęłam do siebie mocniej kołdrę i usiadłam na łóżku. Rozglądnęłam się po domku, ale każdy spał. Wstałam razem ze swoją kołdrą i podeszłam do walizki. Wyciągnęłam z niej moją kurtkę, bo miałam na sobie tylko ciepłą bluzę. Nałożyłam ją na siebie i ubrałam trampki. Wyglądałam naprawdę źle, miałam na sobie spodnie dresowe, bluzkę z krótkim rękawkiem, na to bluzę no i kurtkę. Włosy jakoś związałam i chciałam coś do jedzenia. U nas w domku nic nie było i zastanawiałam się czy ktokolwiek coś wziął. Miałam nadzieję, że może Harry coś wziął bo to w końcu on wszystko przygotowywał. Wyskoczyłam więc z domku i ruszyłam w stronę domku chłopaków. Jednak moją uwagę przykuła pewna osoba. Stała za drzewem ale ja go doskonale mogłam zobaczyć. Przestraszyłam się, bo w końcu byłam w środku lasu, wszyscy spali, a on czaił się za drzewem. Chciałam, żeby się nie zorientował, że go widzę, dlatego odwróciłam natomiast głowę i szybszym krokiem ruszyłam do swojego celu. Po schodkach wskoczyłam raz dwa i nacisnęłam klamkę. Oczywiście było otwarte, bo nawet nie było potrzeby kluczyć…kto by nas tu znalazł? Szybko pchnęłam drzwi i znalazłam się w środku. Chłopaki także spali, dlatego szybko podbiegłam do Louisa i klękłam przy jego łóżku.
-Louis, Louis, Louis! Wstawaj! –szturchałam go i cały czas mówiłam.
-Katy? Co ty tu robisz? –w końcu otworzył oczy i wyszeptał  zaspanym głosem.
-Wstawaj! Ktoś tu jest! –powiedziałam już trochę głośniej.
Podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Co ty wygadujesz?
-No mówię prawdę! Chodź zobacz! Bo ucieknie!
Nareszcie wstał i…wow! Był bez koszulki. Jego pięknie wyrzeźbiona klata, ozdobiona tatuażami świetnie się prezentowała. Nie mogłam oderwać od niego wzroku nawet jakbym chciała.
-Katy? Coś nie tak? –Lou wyrwał mnie z zamyślenia i zaczął się śmiać. Oczywiście nie uszło jego uwadze czemu się przyglądam.
-Nie, no bo, ja się zastanawiam czy Ci nie jest zimno? –szybko wypaliłam i czułam jak na moje policzki wkrada się rumieniec.
-Nie jest, idziemy? Pokaż mi gdzie widziałaś tego…hmm…złoczyńcę –on się śmiał, ale mi do śmiechu nie było. A co jak ten facet nam coś zrobi? Jesteśmy tu sami, wszyscy śpią.

-Nie śmiej się, Tomlinson. To poważna sprawa –wycedziłam i pociągnęłam go za rękę w stronę drzwi.
_________________________________________
Hmm....ten rozdział wyszedł taki sobie. Nie jestem z niego zadowolona....Ale następny (który mam już napisany) jest lepszy moim zdaniem :) Piszcie jak wam się ten podobał, bo dwa komentarze pod tamtym nie są zadowalające przy 70 wejściach :/ To nie jest żaden wysiłek a mnie motywuje. I chyba sami zauważyliście, że gorzej mi idzie pisanie gdy moją motywacją są 2/3 komentarze. Bo pod 5 były 3, a pod 6 2..........1 KOM = 1 MOTYWACJA!
No i jeszcze jedno, rozdział  8, tak jak już pisałam, jest skończony. A to OD WAS będzie zależało kiedy on się pojawi. Jeżeli znowu będą 2/3 komentarze, to na pewno sobie odpuszczę i trochę poczekam przed dodaniem go :) Wszystko w waszych rękach :) 
               Do następnego :**

7 komentarzy:

  1. Super rozdział :) A Lou bez koszulki wspaniały widok i to jeszcze z rana :D Ciekawe kim okaże się ta osoba którą widziała Katy. Mam nadzieję że szybko dodasz kolejny rozdział :]
    xx
    @SylwiaGorka

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosh , czemu ten Lou jej takie sygnały wysyła ? I wtedy ona biedna jeszcze bardziej się zakochuje eh ;/ ale supeeeer rozdział *.* jak i poprzednie :D Mam nadzieję że kolejny dodasz już niedługo xd //Ewela xd

    OdpowiedzUsuń
  3. LOU BEZ KOSZULKI <3 AWWW <3
    Super rozdzial, czekam na reszte <3
    /Louuuis_1D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Katy i Louis są razem tacy słodcy <3
    Nie mogę się doczekać następnego!
    Przepraszam, że nie skomentowałam tamtego, ale miałam wyjazd, a dopiero teraz weszłam na kompa. Przepraszam!

    PS. Nie gniewaj się na mnie :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Supper rozdziałł!!!! Pisz dalej bo nie moge się doczekać :D Masz świetnego bloga <3 ~~Fanka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie ;* Nic dodać nic ująć :*
    <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Lou bez koszulki, też chciałabym to zbaczyć. Czekam na next<333

    OdpowiedzUsuń