niedziela, 27 kwietnia 2014

epilog

-Chodzi o to, że Louis, on brał narkotyki. Próbował się z tego nałogu wyleczyć, ale nie potrafił. Staraliśmy się mu pomóc, ale to nie działało. Sądziliśmy, że ty będziesz w stanie, ale on nie chciał. Nie chciał Cię ranić, nie chciał, żebyś wiedziała. Jak wiadomo, jest sławny i ma mnóstwo pieniędzy. Dilerzy postanowili to wykorzystać. Chcieli coraz więcej pieniędzy, zastraszali go. Najpierw, ze wyjawią wszystko jego fanom, ale wiadomo, że tylko sobie by uprzykrzyli życie. Następnym krokiem było straszenie, że zabiją Ciebie. Louis tego nie chciał. Wymyślił, że musisz się gdzieś ukryć, ale nie chciał powiedzieć prawdy. Postanowił z Tobą zerwać, byś sama chciała odpocząć. Chciałem mu pomóc, bo to mój przyjaciel. Nie chcę nikogo okłamywać, Ciebie też, ale to było jedyne wyjście. On Cię naprawdę kocha jak nikogo innego. Kiedy Cię uderzył był pod wpływem narkotyków i nic praktycznie nie pamiętał. To było straszne. Nie lubiłem patrzeć jak przez te świństwa cierpicie oby dwoje. Louis uparcie trzymał się swojego i nie chciał odpuścić. W końcu skończyło się tak jak się skończyło. Oboje jesteśmy tutaj. Miejmy nadzieję, że wszystko się uda, a operacja przebiegnie pomyślnie. Chcę tylko, żebyś się na niego nie gniewała i mu wybaczyła. Kłamał bo musiał Cię chronić –miałam łzy w oczach które teraz spokojnie spływały po moich policzkach. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Tyle się działo, a większość to było kłamstwo. Nie sądziłam, że Louis mógłby brać narkotyki. Teraz kompletnie się pogubiłam, ale chyba jednego byłam pewna – Lou mnie naprawdę kocha. Kamień spadł mi z serca bo wiem, że bez niego nie mogę żyć. Cieszę się, że Niall powiedział mi całą prawdę, jestem mu za to wdzięczna. Kocham mnie, oczywiście, ale jak nasz związek będzie wyglądał? Przecież nie będzie tak samo, nic już nie będzie takie same. Wiele przeżyliśmy i wiem, że kocham go bardzo mocno. Najmocniej na świecie, ale chyba będziemy musieli trochę poczekać zanim będzie idealnie. Może nawet długo, ale chyba będzie warto, skoro będę mogła być z nim, prawda?
Jak będę mogła. Cieszyłam się ale przez chwilę. Louis ma operację, której może nie przeżyć. Naraził się na to by mnie chronić. Jeśli nie przeżyje nie wybaczę sobie tego. Stop! On przeżyje, musi przeżyć. Musimy być razem, ja go potrzebuję. Nie przeżyję straty drugiej ważnej dla mnie osoby, nie dam rady.

Wtuliłam się w Niall by się uspokoić. Po chwili jednak usnęłam.


-Katy, obudź się, lekarze idą, Katy –ze snu wybudził mnie głos Nialla. Od razu podniosłam się i przetarłam oczy. Kiedy tylko zorientowałam się, że gdzie jestem to wstałam i czekałam, aż lekarz w końcu do nas dojdzie. Ja, tata i reszta chłopaków czekaliśmy niecierpliwie. Trzymałam za rękę Nialla. Tak bardzo się bałam tego co usłyszę.
W końcu drzwi się otworzyły a lekarz stanął obok nas.
-I co z nim?
-Niestety, robiliśmy co mogliśmy ale się nie udało, przykro mi –moje nogi zmiękły. Puściłam dłoń Nialla i upadłam na podłogę. Oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać. To niemożliwe. Nie mogę go stracić. Poczułam czyjeś ciepłe ramiona.  To był blondyn. On już mi nie pomoże. Ja nie przeżyję tego. Nie mogę stracić drugiej ważnej osoby w moim życiu, nie mogę. Dlaczego to wszystko przydarza się właśnie mi? To wszystko przeze mnie. Gdyby nie chciał mnie chronić to oni nic by mu nie zrobili. To moja wina! Moja! Jestem cholerną idiotką. Nie zasługiwałam na Louisa. On jest wspaniałym chłopakiem i przeze mnie nie żyje. Nie, nie dam rady. Tyle razem przeszliśmy i teraz co? Nic? Teraz mam o nim zapomnieć? O miłości do niego? Mam normalnie żyć, wiedząc, że Lou nie żyje przeze mnie? Nie potrafię.
-To nie twoja wina –Niall gładził mnie po włosach i próbował uspokoić. Skąd wiedział o czym myślę? Doskonale wiedziałam, że sam cierpiał. Stracił przyjaciela. Próbował być twardy, ale ja wiem jaki jest. On także to przeżył. Oni wszyscy. Każdemu jest smutno, każdy płacze. Nie tylko ja. Czemu jestem taką cholerną egoistką, co?


-Spokojnie, co się dzieje? –blondyn patrzył na mnie przestraszonym wzrokiem. Rozejrzałam się dookoła. To sen? To tylko sen? To tylko głupi sen. Otarłam łzy i wstałam ze swojego miejsca. Zauważyłam lekarza. Wszyscy stanęli obok mnie. Było dokładnie tak jak we śnie. Byłam przerażona. Zanim lekarz jeszcze zdążył wejść powiedziałam Niallowi, że idę do łazienki a jak wszystko będzie dobrze to ma po mnie przyjść. Jeśli nie –ma zostawić mnie w spokoju. Uciekłam tam gdzie powiedziałam. Minęły jakieś dwie minuty, może nie a usłyszałam kroki. Wyczekiwałam blondyna ale weszła jakaś dziewczyna. Moje oczy się zeszkliły, a nagle ktoś mnie przytulił. Nic nie widziałam, ale poznałam go po zapachu.

-Żyje, operacja się udała –kamień spadł mi z serca. Byłam w tamtym momencie najszczęśliwszą osobą na świecie. 


Trzymałam za rękę cały mój świat. Nikt nie wiedział jak bardzo go kocham. Jest moim całym światem, jednak boję się, że nie będzie miedzy nami tak samo. Louis jeszcze się nie wybudził, lecz byłam przy nim cały czas i czekałam tylko na to.
-Katy? -usłyszałam jego melodyjny cichy głos a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Spojrzałam na niego i wstałam po czym pocałowałam w czoło -wszystko Ci wyjaśnię, tylko pamiętaj; kocham Cię
-Wiem Lou, wiem. Niall wszystko mi opowiedział. Teraz nic nas nie rozdzieli. Kocham Cię najmocniej na świecie
_________________________________________
To już koniec :) Sama w to nie wierzę, ech. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam i podoba wam się epilog jak i całe opowiadanie. Wiem, że nie jestem idealna, pewnie nie raz was wkurzyłam ale cóż, kochacie mnie, prawda? :) Cieszę się, że udało mi się to skończyć. Czasem nie miałam ochoty na pisanie, dlatego nie zawsze rozdziały były takie jakie chciałam, żeby były. Ale chyba nie było tak źle. Dziękuję osobom, które komentowały i motywowały mnie do dalszego pisania. Gdyby nie wy to pewnie dawno bym zrezygnowała. To było dla mnie ważne. Na chwilę obecną jest 21,182 wyświetleń. Nie spodziewałam się. To dużo. Dziekuję wam, wszystkim. Dziękuję, że czytaliście moje wypociny. Mam nadzieję, że wam się to podobało i nie jesteście zawiedzeni :) 

Jeśli chodzi o nowe opowiadanie to długo się nad tym zastanawiałam no i postanowiłam założyć bloga. Mam nadzieję ogromną, że mój pomysł wypali bo jak nie to się wkurzę i rzucę pisanie całkowicie. Odwiedźcie mnie tam, a jak wam się spodoba to czytajcie dalej! Mam nadzieję, że was nie stracę i będziecie dalej ze mną, ale cóż, to się okaże. 
To już tyle. To koniec, dziękuję, że tu byliście, kocham was x

niedziela, 20 kwietnia 2014

Rozdział 33

Nie chciałam by Niall mnie zobaczył, więc szybko wróciłam do łóżka i udawałam, że śpię. On po chwili także opuścił łazienkę i położył się koło mnie. Nikt nie odbierał, a przynajmniej osoba do której dzwonił. Blondyn myślał, że śpię, lecz nie mogłam usnąć, więc wtuliłam się w jego tors, a on sam wyszeptał "będzie dobrze". Próbowałam usnąć i sądziłam, że uda mi się to gdy się do niego przytulę, ale on musiał powiedzieć to co znowu nie dawało mi spokoju. Czy teraz jest źle? Z mojego punktu widzenia na pewno, gdyż rozstałam się z Louisem i na pewno to przeżyłam, ale nie. To wcale nie to. Ta cała sprawa była dziwna, coraz dziwniejsza. Sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć.

Kiedy się obudziłam Niall nadal spał. Szybko wygrzebałam się z łóżka i sięgnęłam jego telefon. Sprawdziłam do kogo dzwonił i znalazłam tam imię Louisa. Wiedziałam. Co oni kombinują? Muszę wyciągnąć od Nialla wszystko, dosłownie wszystko.
-Już nie śpisz? -nagle w moją stronę odwrócił się zaspany blondyn. Przez chwilę się stresowałam bo nadal w dłoniach trzymałam jego telefon, ale nie trwało to długo.
-Nie, nie śpię, jest już całkiem niezła godzina -uśmiechnęłam się i ponownie wskoczyłam na łóżko -Musimy porozmawiać
-A o czym? -podniósł się do pozycji siedzącej i wyczekiwał odpowiedzi.
-O tym, Niall
-Nie rozumiem
-Ja właśnie też, do kogo wczoraj dzwoniłeś?
-Co? Podsłuchiwałaś mnie?
-Jesteś w tym samym pomieszczeniu, skoro się obudziłam to widziałam, że ktoś nie odbiera, prawda?
-Do Louisa -odpowiedział lekko zdenerwowany, zauważyłam to.
-Co od niego chciałeś? Masz mi powiedzieć wszystko
-Myślę, że o wszystkim powinien Ci opowiedzieć Louis, nie ja
-To jeźdźmy do niego, mam wszystkiego dość, dość kłamstw, chcę wiedzieć wszystko -powiedziałam i wstałam z miejsca.
-Nie, czekaj, nie możesz
-A to niby dlaczego?
-Nie zrozum mnie źle, ale nie możemy opuścić tego miejsca, to dla naszego dobra
-Mam to gdzieś, Niall
-Nigdzie stąd nie wyjdziesz, dobrze wiesz, że Cię kocham i nie pozwolę, żeby ktoś Cię skrzywdził -nie miałam zamiaru się z nim dłużej kłócić i wypytywać, bo wiedziałam, że nic mi nie powie. Postanowiłam zrobić to inaczej.

Kiedy tylko miałam pewność, że Niall śpi nałożyłam na ramiona bluzę oraz kurtkę, a na głowę naciągnęłam kaptur. Nogi wsadziłam w już wynoszone trampki i opuściłam pokój najciszej jak potrafiłam. Nie zastanawiałam się nad niczym, wiedziałam, że muszę dzisiaj dowiedzieć się wszystkiego. Nie wybaczę Louisowi, tego byłam pewna. Tak bardzo mnie skrzywdził, że teraz ja już nic do niego nie czuję. To śmieszne, że pomiędzy miłością i nienawiścią jest taka cienka linia. Ja właśnie przeszłam z jednej strony na drugą. Nie sądziłam, że tak szybko się uwolnię od uczuć do niego, ale stało się. Wsiadłam do samochodu Nialla i odpaliłam silnik. Nie mam prawa jazdy, ale to mi w tym momencie nie przeszkadzało. Jeździć umiałam, to co było mi potrzebne wiedziałam.

Zajechałam pod nasz dom. Mój i Louisa. Albo już tylko jego. Pamiętam ten dzień, kiedy pierwszy raz mi go pokazał. Nie, stop! Przyjechałam tu po coś i muszę się czegoś dowiedzieć. Wysiadłam z samochodu i powędrowałam w stronę domu. Jednak nie doszłam do samych drzwi bo usłyszałam jakieś hałasy dochodzące właśnie ze środka. Stanęłam jak wryta, lecz szybko się otrząsnęłam i podbiegłam do okna. Zauważyłam w salonie kłócącego się Lou z jakimiś facetami. Tego jednego kojarzyłam. Był tu kiedyś. Louis mówił, że to kolega a ja mu uwierzyłam. Byłam taka głupia. Przecież on okłamywał mnie na każdym kroku. Nie wiem po co chciał się mną bawić, ale świetnie udawał. Po chwili oni go popchnęli a ja pisnęłam, lecz szybko zakryłam usta dłonią. Zaczęli go bić i kopać. Z moich oczu zaczęły płynąć łzy. Nie mogłam na to patrzeć. Usiadłam pod oknem i szybko trzęsącą się dłonią wyciągnęłam telefon z kieszeni. Zadzwoniłam po pogotowie i w tym samym momencie oni wybiegli. Kiedy tylko zniknęli z mojego punktu widzenia to wbiegłam do domu. Uklęknęłam przy jego ciele. Był taki pobity. Z każdego możliwego miejsca płynęła krew. Nie mogłam na niego patrzeć, ale nie mogłam go także zostawić. Nie kocham go, co to to nie, ale nie mogłam. Coś mi nie pozwalało.

-Zabieramy go na operację –mówił do mnie lekarz cały czas pchając łóżko na którym leżał –niech pani tutaj zostanie –zniknęli za drzwiami a ja nadal płacząc usiadłam na krześle.

Nie spało mi się za wygodnie, jednak narzekać też nie mogę. Poczułam na sobie czyjś dotyk, dlatego podniosłam swoje ciężkie powieki i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Louisa. Gładził mnie po włosach.
-Dzień Dobry księżniczko –przywitał się i zdaje mi się, że też dopiero się obudził bo w jego głosie mogłam usłyszeć poranną chrypkę.
-Cześć Louis, czemu mnie nie obudziłeś? Poszłabym do swojego pokoju i spałoby Ci się wygodnie –byłam na siebie w pewnym sensie zła. Przecież usnęłam na jego kolanach a on musiał spać na siedząco. Wiem, że taka pozycja nie jest wygodna, dlatego czuję się źle, że tak usnęłam.
-Nie szkodzi, słonko. Spało mi się całkiem dobrze, bo z Tobą –przez ten jego piękny uśmiech sama nie mogłam przestać się uśmiechać.
-To się cieszę, ale na następny raz pamiętaj. Nie będę Cię tak wykorzystywać –chciałam się podnieść, żeby mógł w końcu się rozciągnąć, zmienić pozycję. Cokolwiek, by tylko mu było lepiej, jednak pociągnął mnie w dół tak, że leżałam ponownie głową na jego kolanach.
-Leż. Tak mi jest dobrze –powiedział a ja nie chciałam już się z nim kłócić, no i jakby nie patrzeć od dołu jego twarz była równie piękna. Jego kilkudniowy zarost mi wcale nie przeszkadzał, a nawet dodawał mu uroku.
-Która godzina? –zapytałam by przerwać ciszę, która na chwilę zapanowała. Lou podniósł telefon i spojrzał na godzinę.
-8:30
-To szybko wstaliśmy
-No tak, ale nie bój się. Zajmę się Tobą, nie będziesz się nudzić

Z moich oczu poleciało jeszcze więcej łzy. W tym momencie miałam przed sobą jego twarz, sytuacje w których byliśmy razem.

Louis zatrzymał samochód na parkingu jakiejś opuszczonej stacji. Naprawdę romantycznie, nie ma co. Jak na razie czułam tylko strach. To miejsce było przerażające. Wyszłam z samochodu, a po moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka i tylko obejrzałam się, żeby zobaczyć gdzie jest Lou. Podszedł do mnie i objął swoimi silnymi ramionami moje delikatne ciało. Od razu zrobiło się przyjemniej i cieplej. Przytuliłam się do niego jeszcze bardziej.
-Boisz się? –szepnął do mojego ucha, na co się wzdrygnęłam. Potwierdziłam tylko jego słowa ruchem głowy i spojrzałam w górę, gdzie spotkałam jego wzrok. Pocałował mnie w czoło, po czym splótł nasze palce. Pociągnął mnie w stronę budynku.

Na samo to wspomnienie się uśmiechnęłam. Ta stacja. Niby nie romantyczne miejsce, ale jak to się mówi? Nie oceniaj książki po okładce.
-Co ty tu robisz? Oszalałaś? –na korytarz wpadł zły na mnie Niall. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Kiedy zobaczył jaka jestem zapłakana przestał krzyczeć i usiadł obok mnie po czym mocno do siebie przytulił –Co się stało?
-Oni, oni go pobili, tak mocno, ja to widziałam –ledwo co mogłam mówić.
-Gdzie jest?
-Ma operację, jego życie jest zagrożone
Tak naprawdę teraz zdałam sobie sprawę, że kocham go. Ja go naprawdę kocham. Próbowałam sobie wmówić, że tak nie jest, bo nie chciałam, żeby tak było. Przecież nie da się przestać kochać z dnia na dzień. Nienawiść? Byłam na niego zła, ale  tylko zła. Czy musiał wylądować w szpitalu, żebym musiała się o tym tak bardzo przekonać?

-Niall, powiedz mi kto to był i czego od niego chcieli 
___________________________________________
Przykro mi, że tyle osób czyta a nie ma nawet dziesięciu komentarzy, no ale cóż :) Do niczego was nie zmuszam :)
Jest to przed ostatni rozdział :) 
Zastanawiałam się nad nowym opowiadaniem, ale dopóki nie będę pewna co do pomysłu i jego realizacji nic nowego się nie pojawi, pozdrawiam :) Mokrego dyngusa wam życzę x 

środa, 9 kwietnia 2014

Rozdział 32

Niall wybrał malutki hotel na obrzeżach miasta. Nie należał on do najpiękniejszych pięciogwiazdkowych, ale pewnie chciał, żeby nikt nam nie przeszkadzał. Na dworze było już ciemno i wątpię by jakieś paparazzi za nami pojechało. Niall robił to wszystko bardzo dyskretnie. Fanki tym bardziej nie będą miały pojęcia, ale nie to było moim zmartwieniem. Miałam gdzieś czy ktoś za nami pojechał czy nie. Mogli sobie stać pod hotelem. Mi by to nie przeszkadzało. Nie wiem czy mi się wydawało, czy tak było, ale Niall był bardzo zestresowany. Kiedy podjechaliśmy pod hotel od razu kazał mi iść szybko do środka. Nie wiem czy to chodziło tylko o paparazzi.
    Kiedy znaleźliśmy się już w swoim pokoju, wynajętym przez blondyna jakby się uspokoił. Położył nasze torby zaraz przy drzwiach i poszedł zasłonić okna. Zapaliłam światło i ściągnęłam kurtkę oraz buty. Pomieszczenie nie wyglądało na szczególnie zadbane, ale dało się jakoś wytrzymać. Przecież nie będziemy tutaj długo, prawda? Chcę po prostu ochłonąć, zapomnieć o tym co się wydarzyło. Chciałabym wyrzucić Louisa ze swojej pamięci, ale wiem, że nie będzie łatwo i na pewno nie przyjdzie to z dnia na dzień. Usiadłam na łóżku i przykryłam się kołdrą. W pokoju nie było najcieplej. Z każdą chwilą coraz mniej mi się tutaj podobało. Czemu wybrał akurat ten hotel? Przecież nie chciałam wyjeżdżać nie wiadomo jak daleko. Nie chciałam po prostu być w domu razem z Lou. Było to co najmniej dziwne, ale staram się o tym nie myśleć.
-Zimno Ci? –zapytał Niall łapiąc za grzejnik, który najprawdopodobniej był zimny. Kiwnęłam tylko głową, a on usiadł koło mnie obejmując ramieniem. Wtuliłam się w jego tors i od razu poczułam się lepiej. –Jak się czujesz?
-Może być, ale nie chcę o nim rozmawiać –oczywiście skłamałam. Czułam się okropnie. Czułam jak moje serce rozprysło się na tysiąc małych kawałeczków i wątpię, by ktokolwiek potrafił je poskładać. Nie wiedziałam czy będę w stanie zapomnieć o Lou bo bardzo go kocham i to właśnie z nim chciałam spędzać każdy swój dzień. Myśl, że teraz już go przy mnie nie będzie, że muszę o nim zapomnieć, że nasz związek to już przeszłość strasznie mnie przytłacza. Nie sadziłam, że tak wielka ‘miłość’ może się skończyć tak szybko. Dlaczego przestał mnie kochać? A może nawet nie darzył mnie żadnym uczuciem? Ale to również jest bez sensu, bo po co miałby się ze mną wiązać? Chyba nie jest tak dobrym aktorem, prawda? Wierzyłam w każde jego słowo i nie mogę się pogodzić z myślą, że to były tylko i wyłącznie kłamstwa. Skoro mnie nie kochał a ciągle ranił to musi być skurwysynem. Normalny człowiek dałby sobie spokój. NA początku mnie nie lubił, odrzucał. Może tak powinno zostać. Może moim chłopakiem powinien na niby wtedy zostać Niall? Może teraz nie byłoby mnie tutaj, może teraz moje serce nie byłoby tak bardzo zranione. Muszę zacząć słuchać się rozumu a nie serca.

Nie wiem nawet kiedy usnęłam, ale obudziłam się w ramionach blondyna. Do pokoju próbowało się wedrzeć słońce zza zasłonionych zasłon. Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na Nialla. Jego blond grzywka opadała na jego czoło, przez co wyglądał bardzo uroczo. Od wczorajszego wydarzenia po raz pierwszy na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. I pomyśleć, że to nic nie robiący Niall go wywoła. Czułam się przy nim bezpiecznie i wiedziałam, że nigdy nie zrobi mi krzywdy. O jego wczorajszym zachowaniu już zapomniałam, trochę trudniej było z tą sytuacją w pokoju w domu chłopaków. Stop, stop, stop! Nie mogę o tym znowu myśleć. Starałam się, ale jakoś nie mogłam. Pocałowałam blondyna w czoło i wyszłam z łóżka. Poszłam wziąć prysznic bo wczoraj tego nie zrobiłam. Włosy wysuszyłam suszarką i ubrałam czyste ubrania. Na nogi wciągnęłam trampki i wyszłam z pokoju. Wiem, ze na dole jest jakaś jadalnia, kawiarnia czy Bóg wie co gdzie mogę się najeść. Nie było tam dużo ludzi. Jedynie trzy zajęte stoliki przez jakieś pary. Nie wyglądali na szczególnie bogatych stąd pewnie ten hotel. Dobrze wiem jak to jest, przecież jeszcze do niedawna nie miałam takich luksusów jak teraz. Kiedy mieszkałam z mamą nie mieliśmy dużo pieniędzy. A szczególnie kiedy mama zachorowała na dobre. Tylko leżała w łóżku i nie pracowała. Ledwo starczało nam na jedzenie. Chodziłam wtedy do taty, który nam dawał pieniądze. Ale nie mogłam przecież tylko od niego ich brać. Nie wypadało. A szczególnie wtedy gdy nie miałam z nim takiego kontaktu jak teraz. Widywałam go tylko raz w miesiącu.
     Kiedy już się najadłam wróciłam na górę. Niall już nie spał.
-Gdzie byłaś? Martwiłem się –od razu naskoczył na mnie, zaśmiałam się pod nosem.
-Byłam coś zjeść, spokojnie, żyję
-To bardzo dobrze, pójdziesz ze mną?
-Już jadłam, ale jak chcesz to chodź

Przez cały dzień blondyn starał się mnie pocieszyć. Opowiadał jakieś żarty, czasami nawet próbował się dowiedzieć jak się czuję, ale nie bardzo chciałam o tym mówić. Kiedy z nim byłam to zapominałam o Louisie. Przynajmniej na jakiś czas. Czasami uśmiechałam się, żeby się nie martwił, ale czasami naprawdę się śmiałam. To pewnie przez te jego ‘śmieszne’ żarty. Nie wiem skąd je wynalazł, ale poprawił mi nimi humor.
-Co będziemy robić wieczorem? –spytałam wchodząc pod kołdrę.
-Jest już osiemnasta. Możemy obejrzeć jakieś filmy, mam tu parę –wziął je do ręki uśmiechając się. A skąd je miał? Czasami ta sytuacja wydawała mi się strasznie dziwna i podejrzana. Jakby to wszystko było zaplanowane. Nie wiem o co w tym wszystkim chodziło.
    Kiedy z Niallem oglądaliśmy już trzeci film po prostu usnęłam. A przebudziłam się w nocy. Nie było koło mnie blondyna. Światło zapalone było jedynie w łazience a drzwi nie do końca zamknięte. Podeszłam tam i stanęłam w nich. Blondyn trzymał w ręce telefon i starał się do kogoś dodzwonić, ale ta osoba niekoniecznie chciała odebrać. Był zdenerwowany, zaczęłam się bać.
 __________________________________________________
Ten rozdział pewnie wydaje się nie za długi, ale jak się go czyta to myślę, że jest całkiem w miarę. Nie szłam dzisiaj do szkoły, więc udało mi się napisać.
Bardzo was PROSZĘ (nie każę J) o komentarze. Naprawdę one mnie motywują i wtedy rozdział nie tylko jest szybciej ale też jest lepszy. To nie jest tylko głupie gadanie.
Jak myślicie co będzie dalej?

Zapraszam także tutaj: http://unpleasantandevil.blogspot.com/

sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział 31

Rano obudziłam się w objęciach swojego chłopaka. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy od razu, gdy naprawdę zdałam sobie sprawę, że już po wszystkim. Że znowu jesteśmy razem, że teraz nie ma osoby, która stanęłaby nam na drodze. Już koniec z kłamstwami, koniec z tym wszystkim. Teraz będziemy mogli być szczęśliwy na nowo. Zakończyliśmy jeden rozdział i zaczynamy kolejny. Ten jest o wiele lepszy, mimo, że poprzedni nie skończył się najlepiej. Jestem zadowolona ze swojej decyzji, cieszę się, że mu wybaczyłam. Nie potrafię wyobrazić sobie życia bez niego. To nie byłoby to samo. Straciłam najpierw tatę, potem mamę. Znowu odzyskałam tatę, ale to już nie to samo co na początku. Już nie jesteśmy razem, bo nie ma mamy. Takie porównania może są bez sensu, ale nie umiem inaczej.
Ponownie wtuliłam się w tors swojego chłopaka i próbowałam usnąć, lecz na darmo. Nie byłam śpiąca, mimo, że późno usnęłam. Była już czternasta a ja nie miałam zamiaru wyjść z łóżka. Było mi dobrze w łóżku z Louisem. Teraz nie potrzebowałam nic innego jak jego bliskości, tylko tego pragnęłam.
     Leżałam jeszcze przez około piętnaście minut zanim obudził się Lou. Uśmiech na jego twarzy sprawiał, że czułam się szczęśliwsza. Wiedziałam, że mnie kocha i miałam nadzieję na tylko lepsze dni.

*Dwa tygodnie później*

Louis poszedł się wykąpać a ja czekałam na niego w łóżku. Ubrałam jego za dużą koszulkę w której czułam się naprawdę dobrze. Między nami było już dobrze, każdego dnia coraz lepiej, jednak dzisiaj...było inaczej. Wydawało mi się, że Louis był spięty. Wiem, że rozmawiał też z Liamem. Ewidentnie nie chcieli, żebym to usłyszała. Nadal jesteśmy w domu chłopaków i ojca. Jakoś na razie nie chciałam stąd wracać do naszego domu. Czułam się tu dobrze, miałam blisko przyjaciół i tatę. Dopóki między nami nie będzie najlepiej jak może być to nie mam zamiaru się stąd wyprowadzać. 
      Nareszcie wrócił Louis. Miał mokre włosy a jego grzywka opadała na czoło, wyglądał naprawdę uroczo. Uśmiechnęłam się i czekała, aż postanowi do mnie dołączyć, ale tak się nie stało. Nie wiedziałam o co chodzi, więc po porostu podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Nie odwzajemnił uścisku. Byłam oszołomiona, nie wiedziałam co się dzieje. 
-Louis, coś nie tak?
-Nie chcę Cię dłużej okłamywać
-A robisz to?
-Tak Katy. Tak naprawdę to nie chcę już z Tobą być, nie wiem czemu tak długo to ciągnąłem. Jestem głupi i pewnie Cię teraz zranię, ale to koniec
-Jak to koniec? -nie wierzyłam w to co usłyszałam. Myślałam, że to głupi sen z którego zaraz się obudzę. Tak się jednak nie stało. 
-Koniec naszego związku, koniec nas. Nie kocham Cię -w moim oczach stanęły łzy, którym za wszelką cenę nie pozwałam wypłynąć. 
-Obiecałeś, że mnie nie zranisz -powiedziałam to i wybiegłam w pokoju. Tam od razu zderzyłam się z blondynem, który mocno mnie do siebie przytulił. Próbował uspokoić, ale to nic nie dawało i na pewno nie da. Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec, nie chciałam być w tym samym domu z tym człowiekiem. Czemu byłam taka głupia? Przecież jego słowa były zwykłymi słowami. Obiecuję, że Cię nigdy więcej nie zranię. Kiedy o tym myślę chce mi się jeszcze bardziej płakać. 
-Niall, zabierz mnie stąd -powiedziałam cicho, ale on to usłyszał. Od razu kazał mi się iść ubrać, więc to zrobiłam. Weszłam do pokoju nie patrząc nawet na niego. Zabrałam spodnie i bluzę po czym od razu wyszłam. Nałożyłam na siebie te ubrania a blondyn w tym czasie spakował trochę swoich i moich rzeczy. O wszystkim pomyślał. Powiedział tacie, że chcę trochę odpocząć od tego wszystkiego i zabrał mnie gdzieś. Siedziałam cicho w samochodzie i patrzałam w okno. Z moich oczu cały czas leciały łzy, których nie potrafiłam zatrzymać. Louis złamał mi serce i wątpię, żeby ktoś kiedyś zdołał je naprawić. Słowa nie kocham Cię wypowiedziane przez niego cały czas słyszałam w swojej głowie. Nie potrafiłam ich stamtąd wyrzucić, a one tylko i wyłącznie bardziej mnie dołowały. 

*Oczami Nialla*

Katy cały czas płacze. Zabiorę ją do hotelu na obrzeżach miasta. Tam będzie najlepiej. Odpocznie przede wszystkim, ale nie to jest najważniejsze. 
Kiedy wychodziliśmy z domu na schodach stał Louis. Wiem co muszę zrobić.
____________________________________
A więc jest rozdział 31. Tak, wiem, że nie jest długi, ale: pojawił się sześć dni po opublikowaniu poprzedniego i pewnie niedługo pojawi się kolejny. Byłam dzisiaj u kuzynki i wena przyszła. Razem z jej przyjaciółką mi pomogły no i sądzę, że będzie już dobrze :) 
Ostatnie komentarze naprawdę mnie zmotywowały i bardzo dziękuję osobom, które się pofatygowały :))
Przepraszam, że znowu zerwanie, wiem, że zbyt szybko, ale nie mogę inaczej, przepraszam. 
Liczę na komentarze i mam nadzieję, że mi to wybaczycie :) Niedługo pojawi się kolejny rozdział, czekajcie  (chociaż to też zależy od komentarzy) :)

A no i zapraszam na mojego drugiego bloga :) http://unpleasantandevil.blogspot.com/