31 listopad
*oczami Katy*
Nie spało mi się za wygodnie, jednak narzekać też nie mogę.
Poczułam na sobie czyjś dotyk, dlatego podniosłam swoje ciężkie powieki i
zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Louisa. Gładził mnie po włosach
-Dzień Dobry księżniczko –przywitał się i zdaje mi się, że
też dopiero się obudził bo w jego głosie mogłam usłyszeć poranną chrypkę.
-Cześć Louis, czemu mnie nie obudziłeś? Poszłabym do swojego
pokoju i spałoby Ci się wygodnie –byłam na siebie w pewnym sensie zła. Przecież
usnęłam na jego kolanach a on musiał spać na siedząco. Wiem, że taka pozycja
nie jest wygodna, dlatego czuję się źle, że tak usnęłam.
-Nie szkodzi, słonko. Spało mi się całkiem dobrze, bo z Tobą
–przez ten jego piękny uśmiech sama nie mogłam przestać się uśmiechać.
-To się cieszę, ale na następny raz pamiętaj. Nie będę Cię
tak wykorzystywać –chciałam się podnieść, żeby mógł w końcu się rozciągnąć,
zmienić pozycję. Cokolwiek, by tylko mu było lepiej, jednak pociągnął mnie w
dół tak, że leżałam ponownie głową na jego kolanach.
-Leż. Tak mi jest dobrze –powiedział a ja nie chciałam już
się z nim kłócić, no i jakby nie patrzeć od dołu jego twarz była równie piękna.
Jego kilkudniowy zarost mi wcale nie przeszkadzał, a nawet dodawał mu uroku.
-Która godzina? –zapytałam by przerwać ciszę, która na
chwilę zapanowała. Lou podniósł telefon i spojrzał na godzinę.
-8:30
-To szybko wstaliśmy
-No tak, ale nie bój się. Zajmę się Tobą, nie będziesz się
nudzić
-Wcale bym o tym nie pomyślała
-To dobrze. Teraz usiądź sobie wygodnie, włącz telewizor a
ja pójdę zrobić nam śniadanie, dobrze?
-Okej, ale może Ci pomóc?
-Nie, poradzę sobie. Będę szczęśliwy jeśli będziesz tutaj
siedziała i nigdzie się nie ruszała
-Lou, ale ja nie jestem kaleką –zaśmiałam się, ale on
pokiwał palcem i rzekł:
-Nie ruszaj się
-Dobrze, już dobrze –brunet opuścił salon i wszedł do
kuchni, ja natomiast włączyłam sobie telewizor i odszukałam stacji muzycznej.
Nie miałam ochoty na jakikolwiek film, albo serial. Raczej zastanawiałam się
nad zachowaniem Louisa. Tak bardzo się cieszyłam gdy był obok mnie. Moje serce
na jego widok zawsze biło szybciej.
Pamiętam początek. Pamiętam jak Louis nie zwracał na mnie
uwagi, pamiętam jak Louis mnie olewał, był dla mnie szorstki. Krótko mówiąc nie
lubił mnie. Jednak gdy teraz się tak zastanowię i porównam te parę dni do tych
co są teraz, to nie jestem pewna czy on mnie nie lubił. Wiem, że niedawno
rozstał się z Eleanor i może to tak na niego wpłynęło? Może dlatego zachowywał
się jakby mnie nie lubił? Może nie chciał mnie w ogóle polubić? Może bał się,
że będzie darzył mnie jakimś uczuciem a potem zostanie zraniony? Nie wiem i jak
na razie nie potrafię odpowiedzieć na te pytania. Louis teraz zachowuje się o
wiele wiele lepiej, ale nie wiem czy mnie kocha. Nie powiedział mi tego wprost,
a jego dzisiejsze zachowanie jest może spowodowane tym, że ten wypadek tak
jakby był z jego winy? Całkiem możliwe. Cieszę się, że się zmienił, ale
poznałam go i pierwsze wrażenie nie należało do tych najlepszych. Wiem, że potrafi
świetnie udawać i boję się, że teraz jest podobnie. Że ma mnie gdzieś a nie
chce wyjść na egoistę i dupka, dlatego się mną opiekuje. Chciałabym, żeby to
nie była prawda. Chciałabym, żeby wyznał mi miłość. Chciałabym być z nim na
zawsze. Chciałabym go całować nie tylko przy fotoreporterach gdy udajemy parę.
Chciałabym go poznać tak bardzo jak tylko się da.
-Proszę –z transu wyrwał mnie Louis, który właśnie wszedł do
pokoju ze śniadaniem. Ustawił je na stole i wrócił ponownie do kuchni. Na
talerzy znajdowały się tosty polane czekoladą, a obok nich znajdowała się
truskawka. Nie wiem czy będzie to dobre, nie wiem czy Louis jest dobrym
kucharzem, ale mam nadzieję, że tak.
Lou po raz kolejny zawitał w salonie i po raz kolejny
ustawił coś na stole. Tym razem było to kakao, które osobiście uwielbiałam.
Posłałam mu ciepły uśmiech i poprawiłam się na kanapie w tym samym czasie
sięgając po talerz na którym było moje śniadanie.
*20
minut później*
Dopijałam już swoje kakao, nadal śmiejąc się z żartów, które
opowiadał mi Louis. Jedzenie śniadania zajęło nam naprawdę dużo czasu, ale to
przez to ciągłe gadanie. Louis powiedział, że nie będę się z nim nudzić i
dotrzymał słowa. Było bardzo wcześnie, mimo, że dochodziła już 9. Moi przyjaciele
jeszcze się nie obudzili i właśnie o nich zaczęliśmy teraz rozmawiać.
Do naszych uszu jednak dobiegł dźwięk skrzypienia schodów.
Ktoś tu szedł. Louis podniósł się z miejsca i zabrał nasze talerze oraz kubki,
po czym zaniósł je do kuchni. A osobą która zeszła ze schodów, okazał się być
mój ojciec. Już po porannej toalecie. Usiadł koło mnie i zapytał:
-Jak się spało? Jak się czujesz?
-Świetnie. Na nic nie narzekam
-Wiesz, że dzisiaj będziemy musieli Cię zostawić? Mamy
bardzo ważną sprawę do załatwienia i niestety nie możemy jej przełożyć
-Okej, ja się nie gniewam. Mam co robić. Spokojnie załatwcie
to co musicie i wróćcie –posłałam mu ciepłu uśmiech, by się trochę uspokoił i
się nie martwił. Jestem dużą dziewczynką poradzę sobie.
-Dobrze, to ja idę obudzić chłopaków –pocałował mnie w czoło
i ruszył na górę, do ich pokoi.
-Kto to był? –do salonu wszedł Lou z pytaniem.
-Tata. Musicie dzisiaj gdzieś jechać
-Poradzisz sobie beze mnie? Nie chcę Cię zostawiać
–strasznie się o mnie martwili, a mnie to śmieszyło. Oczywiście cieszyłam się,
ale bez przesady. Mam tylko złamaną nogę, mogę chodzić, mimo, że o kulach, ale
mogę! A wszyscy się o mnie martwią jakbym była noworodkiem.
-Poradzę, poradzę
*godzina później*
-Oczywiście, oczywiście. Poradzę sobie –odkrzyknęłam słysząc
ich prośby i pouczenia, gdy już mieli wychodzić. Jedynie Liam spokojny zszedł
na dół, gdy chłopcy na niego krzyczeli. –Liam?
-Tak?
-Mógłbyś wypożyczyć mi jakąś książkę?
-Żartujesz sobie? –zaśmiał się na moje słowa.
-A czy wyglądam jakbym żartowała? Chcę książkę
-Idź do mojego pokoju i coś sobie wybierz –zaśmiał się po
czym od razu dodał- będziemy przed 18
Nic nie odpowiedziałam bo nie za bardzo wiedziałam co. Nie
do końca zrozumiałam jego słowa, gdy mówił, że mam iść do niego. Co prawda
nigdy tam nie byłam, nie wiem jak tam wygląda, no i trochę się wstydzę tam
wejść, bo w końcu to nie mój pokój i mogę naruszać jego prywatność, no ale
skoro sam to zaproponował to czemu nie? Gdy usłyszałam, że drzwi się za nimi
zatrzasnęły od razu sięgnęłam po swoje kule. Mówi się, że ciekawość to pierwszy
stopień do piekła, ale w tym momencie to olałam. Chciałam się dowiedzieć jak to
jest u nich. Trochę trudno było się wspiąć po schodach, ale jakoś mi się udało.
Nie mogę ciągle wykorzystywać Louisa, muszę sobie radzić i idzie mi to całkiem
nieźle.
Nacisnęłam klamkę i już po chwili znalazłam się w pokoju
Liama. Był tam całkowity porządek. Wiem, że nie jest on takim bałaganiarzem jak
reszta, ale żeby aż tak? Przecież on lepiej sprząta ode mnie! No dobra, nie o
tym mowa. Zaczęłam się rozglądać by znaleźć jakiekolwiek książki i nie trwało
to długo. Zauważyłam nad łóżkiem półkę, na której stało pełno książek. Zawsze
lubiłam czytać a to był raj. Co prawda przeczytałam ich dużo i boję się, że nie
będzie takiej której nie czytałam, no ale trzeba to sprawdzić. Podeszłam do
niego i odłożyłam kule na bok. Udało mi się wdrapać na łóżko, ale potem… Nie
dawałam sobie rady z sięgnięciem książek. Próbowałam i próbowałem, ale nic. W
końcu musiałam się jakoś wyprostować i dosięgnąć to co chcę. Złapałam się półki
i lekko stanęłam na palcach u jednej nogi. Wyciągnęłam dłoń po księgę i już
prawię ja miałam, gdy straciłam równowagę i spadłam z łóżka, lądując na
ramieniu. Syknęłam z bólu, ale był jeden pozytyw: Spadło parę książek. Szybko
zebrałam się z podłogi i przeczołgałam do nich. Zabrałam wszystkie cztery i
złapałam swoje kule. Tym razem trudno mi było z nimi zejść, ale dałam radę.
Usadowiłam się na kanapie i położyłam książki na stoliku.
Sięgnęłam po koc i okryłam nim swoje nogi po czym wybrałam jedną z książek.
Chciałam zacząć, ale zaschło mi w gardle. Musiałam iść do kuchni mimo, że
strasznie mi się nie chciało. Teraz gdy nie musiałam się wspinać po schodach,
ani wchodzić na łóżku, było o wiele lepiej. Zrobiłam sobie ciepłą herbatę i
wzięłam paczkę ciastek. Ułożyłam to wszystko na stole i tym razem gdy już
usiadłam, usiadłam na dobre. Ponownie przykryłam nogi kocem i sięgnęłam
książkę. Od razu zaczęłam zatapiać się w lekturze.
*godzina 14:03*
W pokoju panowała błoga cisza, a jedyny hałas, który można
było usłyszeć to od czasu do czasu przewracane kartki. Książka była bardzo
ciekawa, a to, że lubiłam czytać był jako plus. Szło mi to bardzo szybko i
sprawnie. Lecz mój spokój przerwał hałas z nadworza. Zaczął padać deszcz, co
nie było żadnym zdziwieniem ponieważ to jest tu normalne. Do tego doszła
również burza, której za pierwszym razem się zlękłam. Kolejny dźwięk to był
dzwonek do drzwi. Odłożyłam moją książkę z powrotem na stół i próbowałam wstać,
jednak ta osoba weszłam sobie sama. Nie było w tym nic dziwnego ponieważ był to
Louis. Sam Louis. Uśmiech mimowolnie pojawił mi się na ustach, a brunet
podszedł do mnie i mocno przytulił, a następnie musnął lekko mój policzek,
zahaczając przy tym o konciki ust. Wiem, że robił to na umyśle, a mnie się to
podobało.
-Co tak szybko? Gdzie reszta?
-Zostali. Chyba poradzą sobie beze mnie, prawda?
-Bez wątpienia –zaśmiałam się, ale w głębi duszy cieszyłam
jak głupia. Byliśmy ponownie sami, tak jak rano. Odpowiadało mi to. Zdziwiłam
się jednak, że nie ma z nim taty, który strasznie się o mnie martwi i wiem, że
nie pozwoli by ktoś ponownie mnie skrzywdził. Kocham go za to. Jest bardzo
opiekuńczy.
-Czytasz książkę? Od Liama? –zapytał Lou i wziął książkę w
ręce.
-Uważaj bo mam zaznaczone gdzie skończyłam –pouczyłam go
przez co zaśmiał się pod nosem.
-Nie martw się
-A może byś tak ściągnął buty?
-Oczywiście za chwilkę –odpowiedziała i dalej przeglądał
książkę. A gdy ja już odłożył spojrzał na mnie.
Leżałam ponownie na jego kolanach. Tak jak wczoraj. Mówiłam
mu, że będzie mu niewygodnie ale mnie nie słuchał. Uparcie trzymał się swojego,
a mi nie pozostało nic innego jak się do tego dostosować. Był bardzo
przekonujący.
Cisza cały czas panowała w salonie i żadne z nas nie chciało
jej przerwać. Patrzeliśmy sobie w oczy i uśmiechaliśmy jak głupi do sera. W
końcu Lou spoważniał i pochylił się nade mną. Cmoknął moje usta, lecz nim
zdążyłam oddać pocałunek przestał.
-Przepraszam
-Za co?
-Za ten pocałunek
-Przepraszasz za coś co mi się podobało? Jesteś całkiem
dziwny –zaczęłam się z niego śmiać, przez co on również się uśmiechnął i tym
razem gdy znowu mnie pocałował mogłam zareagować i w miarę szybko go oddać. Lou
całować zachłannie i podobało mi się to. Przestał dopiero gdy zabrakło nam
tchu. Uśmiechnęłam się do niego bardzo promiennie i podniosłam do pozycji
siedzącej. Oparłam głowę na jego ramię, a on mnie objął.
-Zaśpiewaj mi coś –powiedziałam po chwili ciszy, czekając na
jego reakcję. Kochałam jego głos. Mogłabym go słucha godzinami. Cały czas się
zastanawiam dlaczego śpiewa tak mało? Jego głos nie może być aż tak
oszczędzany!
-Co byś chciała?
-Cokolwiek. Wszystko będzie piękne, gdy będziesz śpiewał ty
–odparłam i czułam, że się nie może opanować. Ja również. Mając go przy sobie
nie mogę przestać się uśmiechać. Jest mi z nim bardzo miło i nie chcę by ktoś
to przerwał nie spodziewaną wizytą – tak, tu mowa o naszych współlokatorach,
którzy mogą w każdej chwili wpaść do domu.
Przestałam jednak o nich myśleć, gdy usłyszałam pierwsze
słowa piosenki, którą właśnie zaczął śpiewać Louis.
The buttons on my phone are worn thin
I don't think that I knew the chaos I was getting in.
But I've broken all my promises to you
I've broken all my promises to you.
Why do you do this to me?
Why do you do this so easily?
You make it hard to smile because
You make it hard to breathe
Why do you do this to me?
A phrasing that's a single tear,
Is harder than I ever feared
And you were left feeling so alone.
Because these days aren't easy
Like they have been once before
These days aren't easy anymore.
Why do you do this to me?
Why do you do this so easily?
You make it hard to smile because
You make it hard to breathe
Why do you do this to me?
To me, to me, to me.
I should have known this wasn't real
And fought it off and fought to feel
What matters most? Everything
That you feel while listening to every word that I sing.
I promise you I will bring you home
I will bring you home.
Why do you do this to me?
Why do you do this so easily?
You make it hard to smile because
You make it hard to breathe
Why do you do this to me?
Why do you do this to me?
Why do you do this so easily?
You make it hard to smile because
You make it hard to breathe
Why do you do this to me?
To me, to me, to me.
Gdy Louis zaczął, nie mogłam uwierzyć w to co on właśnie
śpiewa. Zaśpiewał moją ulubioną piosenkę Why. Pojedyncza łza spłynęła po moim
policzku, lecz szybko ją przetarłam.
-I jak? Podobało się?
-Żartujesz sobie? To było piękne! –na moje słowa Louis się
zaśmiał, ale to była prawda. Ja i wiele innych dziewczyn kochamy jego głos i
chcemy by śpiewał więcej. Mam nadzieję,
że ja będę mogła go słuchać nie tylko gdy nagra jakąś piosenkę, ale też gdy
będę tego chciała.
Louis jeździł ręką po moim ramieniu, w górę i w dół.
Patrzałam przed siebie, w czarny ekran telewizora. Dochodziła już godzina 16, a
Lou przerwał tą ciszę swoim przestraszonym głosem.
-Co to za siniak?! –na początku przestraszyłam się jego
podniesionego głosu, ale gdy doszło do mnie o co zapytał zaczęłam się śmiać.
-Tak wyszło, że… -nie mogłam dokończyć widząc jego
przestraszoną minę. Przecież to tylko siniak! Każdy je ma! –spadłam z łóżka
sięgając książkę –Louis natychmiast mnie przytulił i szepnął do ucha:
-Nie było mnie tylko parę godzinek, a ty już masz siniaki.
To znak, że nie mogę Cię zostawiać –spodobały mi się jego słowa. Czy to
oznacza, że będzie ze mną przesiadywał całe dnie? Jeśli tak, to chyba muszę
mieć więcej siniaków.
-Obejrzymy jakiś film? –zaproponował Louis, na co ja kiwnęłam
tylko głową. Usiadłam na łóżku a Lou poszedł włożyć jakąś płytę do odtwarzacza.
Kiedy koło mnie usiadł okrył nas kocem, a na pilocie wcisnął play. Jednak moje
powieki był tak ciężkie, że w połowie filmu usnęłam.
Obudziłam się gdy na dworze było już całkowicie ciemno.
Usiadłam na łóżku, ale koło mnie nie było Louisa. Rozejrzałam się dookoła i
sięgnęłam po telefon, który leżał na stole. W domu było strasznie cicho. Aż za
cicho. Godzina była już 17:30, a ja w celu sprawdzenia gdzie są chłopcy
sięgnęłam po swoje kule i gdy już chciałam się podnieść, ktoś wyskoczył zza
kanapy w świetnym makijażu.
-JEZUS MARIA NIALL! CHCESZ ŻEBYM ZAWAŁU DOSTAŁA?!
–nakrzyczałam na niego, na co on zaczął się głośno śmiać. Do pokoju weszła cała
reszta, również z szerokimi uśmiechami. –Ta, naprawdę, bardzo śmiesznie.
Dosłownie –skrzyżowałam ręce na piersi, udając obrażoną.
-Nie bądź zła –powiedział Niall i przeskoczył na kanapę po
czym mocno mnie przytulił. Nie wiem czym się tak zmęczył, że jego cała klatka
piersiowa, podnosiła się i opadała w bardzo szybkim tempie. Może śmianiem się
ze mnie tak się zmęczył? Całkiem możliwe, bo nic innego nie robił.
-To ja idę chłopaki wziąć kąpiel i spać. Ty też Niall
powinieneś zmyć ten makijaż z twarzy –zaśmiałam się i poszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic, po czym od razu położyłam się spać.
Obudziłam się, lecz na dworze było jeszcze ciemno. Spojrzałam na zegar. Okazało się, że dochodzi 3:00. Wierciłam się i nie mogłam usnąć. Postanowiłam pójść do Louisa. Miałam nadzieję, że mnie przyjmie i z nim będzie mi się lepiej spało. Lecz gdy otworzyłam drzwi okazało się, że go nie ma. Było to całkiem dziwne, dlatego zeszłam na dół i w salonie na niego czekałam. Aż serce zaczęło mi bić szybciej. Modliłam się, żeby nie był tam gdzie teraz uważałam, ze jest.
________________________________
Nowy rozdział jest bo napisałam go i nie widziałam powodu by tak był nie dodany tylko dlatego, że skomentowały 3 osoby, co bardzo mi się nie podobało. Nie chcę od was nic wymuszać, ale liczyłam na coś więcej. Sami widzieliście jak się napracowałam nad tym rozdziałem, był on bardzo długi i MAM NADZIEJĘ, że tym razem będzie ich więcej. Patrząc na wejścia liczę na chociaż 7 komentarzy. Nie straszę was niczym! Rozdział się pojawi, ale kiedy zależy tylko od was.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, napiszę wam jeszcze tylko, że jest to rozdział który mi się spodobał. Chyba wiecie, że już dawno nie było takie rozdziału, który bym pochwaliła. Nad tym też się pomęczyłam i widzę postęp, no ale resztę oceniania pozostawiam wam. Nie liczę tylko na pozytywy, możecie mi pisać, jak wam się coś nie podoba.
Do następnego@mambigos
Obudziłam się, lecz na dworze było jeszcze ciemno. Spojrzałam na zegar. Okazało się, że dochodzi 3:00. Wierciłam się i nie mogłam usnąć. Postanowiłam pójść do Louisa. Miałam nadzieję, że mnie przyjmie i z nim będzie mi się lepiej spało. Lecz gdy otworzyłam drzwi okazało się, że go nie ma. Było to całkiem dziwne, dlatego zeszłam na dół i w salonie na niego czekałam. Aż serce zaczęło mi bić szybciej. Modliłam się, żeby nie był tam gdzie teraz uważałam, ze jest.
________________________________
Nowy rozdział jest bo napisałam go i nie widziałam powodu by tak był nie dodany tylko dlatego, że skomentowały 3 osoby, co bardzo mi się nie podobało. Nie chcę od was nic wymuszać, ale liczyłam na coś więcej. Sami widzieliście jak się napracowałam nad tym rozdziałem, był on bardzo długi i MAM NADZIEJĘ, że tym razem będzie ich więcej. Patrząc na wejścia liczę na chociaż 7 komentarzy. Nie straszę was niczym! Rozdział się pojawi, ale kiedy zależy tylko od was.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, napiszę wam jeszcze tylko, że jest to rozdział który mi się spodobał. Chyba wiecie, że już dawno nie było takie rozdziału, który bym pochwaliła. Nad tym też się pomęczyłam i widzę postęp, no ale resztę oceniania pozostawiam wam. Nie liczę tylko na pozytywy, możecie mi pisać, jak wam się coś nie podoba.
Do następnego
Rozdział bardzo mi się podoba, zresztą jak całe opowiadanie :) @patrycjaishere xx
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział. Ciekawe co robi Louis? Może pieprzy elenor której nie lubię. Lepiej było by jakby ona była z Niallem. Pozdrawiam i życzę weny :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak każdy ;*
OdpowiedzUsuńJuż nie wiem jakie mam pisać komentarze, bo chyba cały czas się powtarzam ;D
No, ale to dlatego, że każdy rozdział jest cudny i muszę za każdym razem to napisać ;P
Ten jest fajny, długi i na temat ; *
Pozdrawiam życzę miłego wieczoru i weenyy ;* <33
Bosh , jak ten debil poszedł no El to nwm co zrobię grr : / ale na pewno będzie się coś dziać bo jest za słodko i zbyt szczęśliwi są hahahaha xd Supeeeer rozdział :* czekam na kolejny //Ewela xd
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńDodawaj szybko następny, bo chcę wiedzieć GDZIE JEST LOUIS!!!
Jeśli ja myślę, że on jest tam gdzie ja myślę, że jest, to chyba go rozszarpię w jakiś sposób. Nie wiem jeszcze w jaki, ale to zrobię :P
Duuużooo weny i nie przejmuj się komentarzami :)
Kat xx.
Rozdział jest wspaniały i pełen wszystkiego co teraz powinno być między Louisem a Katy. A co do Louisa to... GDZIE ON JEST?!?! Mam nadzieję, że nie poszedł do Eleanor, lub ona do niego.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego rozdziału, osobom które komentują naprawdę zależy na dodaniu kontynuacji. ;*
OdpowiedzUsuńŁał spk rozdział. Ciekawe gdzie Lou miał być??? :*
OdpowiedzUsuń