środa, 6 listopada 2013

Rozdział 11

Razem z Paulem nie rozmawialiśmy przez resztę wieczoru. Ja siedziałem i nie mogłem wybaczyć sobie tego jak na nią nakrzyczałem, jak nazwałem ją suką, a Paul po prostu się o nią martwił.
             Następny dzień, 30 listopad
Obudziłem się leżąc na stoliku w Sali w której leżała Katy. Od razu podniosłem głowę i spojrzałem w kierunku łóżka. Katy spała, a na jej nogach leżał Paul. Uśmiech mimowolnie pojawił się na moich ustach gdy tylko spojrzałem na jej śliczną twarzyczkę. Była taka słodka,  a jak na nią patrzałem po prostu zapominałem o tych złych rzeczach. Wiem, że to przeze mnie ona się tu znalazła, ale ja tego żałuję i zrobię wszystko by ona mi wybaczyła.

     Nie chciałem budzić Paula, a musiałem wrócić do domu, by się odświeżyć i coś zjeść. Nie muszę chyba nic pisać, bo Paul się zorientuje, dlatego tylko nałożyłem na ramiona kurtkę i wyszedłem z Sali. Zszedłem na sam dół i zanim wyszedłem ze szpitala nałożyłem na głowę kaptur. Jakoś udało mi się dojść do samochodu, razem z ochroniarzem. Fanki nas nie zauważyły i to był plus. Szybko pojechaliśmy do domu.
*10 minut później*
Odkluczyłem drzwi i wszedłem do domu. Chłopcy raczej spali, bo było bardzo cicho. W końcu była dopiero 8:30. Najpierw poszedłem na górę do swojego pokoju. Wyciągnąłem z szafy potrzebne rzeczy i wszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, a gdy wyszedłem spod prysznica od razu się ubrałem. Opuściłem łazienkę i zszedłem na dół, do kuchni. A tam zastałem zaspanego Liama, który właśnie popijał sok pomarańczowy.
-Cześć –przywitałem się i podszedłem do lodówki, by wyciągnąć z niej coś do jedzenia.
-Cześć Lou –odpowiedział mi Liam i cały czas przyglądał mi się. Ja natomiast nie mogłem się na nic zdecydować. –Może zamkniesz tą lodówkę? Zastanów się i potem wyciągnij –zaśmiał się Li, no ale miał rację. Stoję i patrzę w jej środek, zamiast coś wyciągnąć. W końcu wyciągnąłem mleko i zamknąłem lodówkę. –Lou?
-Tak?
-Możesz mi powiedzieć o co wam poszło?
-Wolę o tym nie rozmawiać
-Jak wolisz, ale pamiętaj, że jeśli chciałbyś pogadać, to możesz zawsze do mnie przyjść
-Dobrze, dziękuję Liam
-Nie ma sprawy –Liam podał mi miskę, do której nasypałem płatków i wlałem mleka. Po czym zasiadłem do stołu i zabrałem się za jedzenie.
-A co tam u Katy? Obudziła się już?
-Nie, jeszcze nie. Paul z nią jest, ale ja tam wrócę i powiem, że z nią zostanę. Przecież on też musi coś zjeść, umyć się
-No tak, ale czy on będzie chciał od niej odejść?
-Mam nadzieję
Dokończyłem swój posiłek i szybko ubrałem się, po czym razem ze swoim ochroniarzem pojechałem do szpitala. Tym razem jednak nie udało mi się szybko wejść do pomieszczenia, ponieważ fani mnie zauważyli. Zrobiłem sobie z nimi zdjęcia, dałem trochę autografów i na koniec przeprosiłem i wszedłem do szpitala.
Od razu wsiadłem do windy i wybrałem 5 piętro. Odnalazłem pokój numer 111 i tam oczywiście zastałem Paula. Już nie spał, tylko patrzał na Katy. Nawet nie spojrzał na mnie gdy wszedłem.
-Cześć Paul
-Cześć Louis
-Może ja z nią zostanę? A ty pojedziesz do domu i się odświeżysz i coś zjesz?
-Nie ma takiej potrzeby
-Proszę Paul. Przecież nic jej się nie stanie. Ja tu będę
-A co jeśli nie będzie miała ochoty Cię widzieć?
-I tego również się obawiam. Chcę ją przeprosić, naprawdę tego żałuję
-No dobrze –Paul w końcu uległ i wstał ze swojego miejsca. Cieszyłem się bo jeśli się obudzi teraz, to będę mógł z nią spokojnie porozmawiać. Przeprosić.
Pożegnałem się z nim i usiadłem na jego miejsce. Paul wyszedł z Sali i zostałem z nią sam. Nie a długo, bo zaraz weszła pielęgniarka. Coś sprawdziła, zapisała na kartce i gdy już miała wyjść zatrzymałem ją.
-Przepraszam
-Tak?
-Wie pani kiedy ona się obudzi?
-Powinna niedługo –kobieta się uśmiechnęła i wyszła
Siedziałem z nią i gładziłem jej malutką dłoń. Była taka bezbronna gdy spała. Nie rozumiem jak ktoś mógł ją tak skrzywdzić. Przecież ona na to nie zasłużyła. W domu nie miała za dobrze. Pieniędzy czasem jej nie starczała, chociaż Paul robił co mógł. On też cierpiał. Wiele razy nam o niej opowiadał. Żałował, ze nie może się z nią zbyt często spotykać. Miał to ograniczone, a gdyby on wiedział, że Katy nie ma tyle pieniędzy, niż myślał, dał by jej. Lecz ona nie była osobą, która by na coś narzekała. Zawsze patrzała na świat pogodnie. I mimo, ze nie miała najlepiej to nie narzekała. Potem jej matka zachorowała. Musiała się nią opiekować. Robiła co mogła. Lecz wiadomo, że nie mogła zrobić nic więcej jak tylko przy niej być. Skoro jej mama umarła na raka, to nawet nie było na to leku, który mogłaby kupić. Żal mi jej, bo bardzo kochała mamę i spędziła z nią bardzo dużo czasu, a teraz jej nie ma. Musi zamieszkać z ojcem, którego prawie nie zna, a o nas już nic nie mówię, ale cieszę się, że nas polubiła.

   Minęło 30 minut, a ja nie mogłem usiedzieć w miejscu. Nie mogłem się doczekać aż ona się obudzi. A co jeśli coś jest nie tak? A co jeśli się nie obudzi? Zacząłem panikować, gdy sobie to uświadomiłem. Nie jestem lekarzem i nie mam o tym bladego pojęcia i to mnie wkurzało. Chodziłem po Sali w tą i z powrotem. Zacząłem się zastanawiać co jej powiem gdy tylko się obudzi, jednak nie mogłem się skupić. Nic nie wymyślę.
-Louis? –usłyszałem za sobą cichy, ale bardzo piękny głosik. Odwróciłem się i nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Katy, ona się obudziła. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy i szybko do niej podszedłem. Usiadłem na krześle i złapałem jej dłoń, lecz ona ją zabrała. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem, lecz ona odwróciła twarz. Przez chwilę zastanawiałem się dlaczego tak reaguje, ale to jest chyba oczywiste. Przecież nazwałem ją suką i nie dałem jej dojść do słowa, a teraz jeszcze zastanawiam się czemu ona nie chce ze mną gadać? Jestem naprawdę głupi.
-Katy, proszę spójrz na mnie –powiedziałem i złapałem jej podbródek. Odwróciłem w swoją stronę jej twarz i zobaczyłem łzy na jej policzkach. Coś mnie ukuło w serce. Ona płacze przeze mnie. –Katy, ja Cię tak strasznie przepraszam. Ja nic nie wiedziałem, ja…naprawdę tego żałuję i jestem na siebie cholernie zły. Nie wiem dlaczego tak zareagowałem. Nie chcę zwalać winy na emocję, ani nic w tych rzeczy. Po prostu jestem debilem i muszę się do tego otwarcie przyznać…. Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Może nie teraz ale kiedyś. –puściłem jej dłoń, lecz ona złapała mnie za rękę i przyciągnęła bliżej siebie, po czym wtuliła się w mój tors. Cieszyłem się bo to już coś. Mocno trzymała się mojej bluzki z tyłu, pozostawiając na moich plecach ślady. Odczułem to, ale nie byłem na nią ani trochę zły. 
-Wybaczam Ci Louis i proszę nie krzycz na mnie więcej, zanim mnie nie wysłuchasz
-Oczywiście. Cieszę się, ze mi wybaczyłaś –powiedziałem i musnąłem jej policzek, po czym wytarłem jej łzy.
-I jak się czujesz?
-Dobrze, chociaż moja noga
-Jest złamana. Ale nie martw się zajmę się Tobą. Chcesz coś zjeść?
-Jak byś mógł, to bardzo chętnie, bo jestem bardzo głodna
-To coś Ci przyniosę –powiedziałem i wyszedłem z Sali. Na korytarzu nic nie było, dlatego musiałem zjechać windą na dół i tak też zrobiłem. Znalazłem jakieś pomieszczenie, taką jakby stołówkę i tam kupiłem wodą oraz bułkę.

    -Proszę –podałem jej do rąk zakupione przed chwilą rzeczy, a Katy zabrała się za jedzenie. Przyglądałem się temu jak je, co chyba trochę ja krępowało.
-Nie patrz się tak –zaśmiała się i popiła trochę wody
-Przykro mi, ale muszę
-Oczywiście… Kiedy będę mogła wyjść?
-Tego nie wiem, ale pewnie nie długo. Przecież masz tylko złamaną nogę i nie musisz tu siedzieć
-Też tak uważam
-Muszę Ci cos pokazać
-Co takiego?
-A pójdziesz ze mną?
-A masz dla mnie jakieś kule? Raczej sama to ja nigdzie nie pójdę
-Pomogę Ci wstać. Nie idziemy nigdzie daleko, a nawet nie wychodzimy z tej Sali
-Jak to?
-Chodź tu –złapałem ją za rękę i pomogłem usiąść, po czym trzymałem ją w pasie i prowadziłem w stronę okna. Chciałem jej pokazać, kto się o nią martwi. Kto ja wspiera. Wiem, że od czasu gdy zaczęła udawać moją dziewczynę, nasze niektóre fanki ją znielubiły i obrażały. A ja chcę pokazać, że nie wszystkie jej nie lubią. Że są też takie które się o nią martwią i kochają ją.
-zobacz, kto Cię odwiedził –odsłoniłem firanę i naszym oczom ukazały się fanki, które stały pod szpitalem i w prawdzie nie wiem na co czekały. Czy na to, aż wyjdzie Katy czy może na mnie? Nie wiem. Wiem tylko tyle, że nie są tu tylko by mnie spotkać, a te kartki które ze sobą wzięły, tylko to potwierdzały. Pisało na nich „Wracaj do zdrowia Katy” „Kochamy Cię Katy” itp. Spojrzałem na nią i znowu dostrzegłem, ze jej oczy się zeszkliły.
-Ej, kochanie, nie płacz –ona nic nie odpowiedziała, tylko znowu mnie przytuliła. Pocałowałem ją w czoło i odprowadziłem do łóżka.
-To piękne. Nie sądziłam, ze tu przyjdą
-Są tu od czasu przywiezienia Cię do szpitala. Może nie od razu, bo nie mogły tego przewidzieć, ale przyszły tu i spędziły tu całą noc. Może się zamieniły, ale ta garstka tu jest cały czas. Od wczoraj na pewno nie ma ich mniej, a jak już to więcej.

*godzina 18:00* 
O tej godzinie mieliśmy przyjechać po Louisa i Katy. Oczywiście mogliby wrócić sami, ale ja z Harrym postanowiliśmy pojechać po nich. Nie mogłem się doczekać aż ją zobaczę całą i zdrową. Gdybym miał na nią czekać w domu dostałbym szału, dlatego też moja decyzja jest taka a nie inna. Miałem nadzieję, że Katy również nie może się mnie doczekać tak jak ja jej. Możliwe, że widziała mnie wczoraj i może nie wie ile my wycierpieliśmy martwiąc się o nią, ale nawet mnie to nie obchodzi. Chcę ją zobaczyć. Teraz martwi mnie jedynie to, dlaczego ona wbiegła pod ten cholerny samochód?! O co jej poszło z Lou i czy już jest wszystko dobrze? Mam nadzieję, bo inaczej byłaby całkiem dziwna atmosfera a tego chyba nie chcemy.
    
Kiedy już dojechaliśmy na miejsce od razu wyszliśmy z samochodu, ja go zakluczyłem a Harry już ruszył w stronę szpitala. Obawiałem się jedynie fanów, którzy stali tam i czekali. Chciałem jak najszybciej wejść do jej Sali i ją mocno przytulić, a oni po prostu by mi to uniemożliwili. Nie chodzi o to, że nie obchodzą mnie, wręcz przeciwnie. Bardzo się cieszę, że oni tu są. Że przyszli wspierać moją malutką Katy. Sądzę, że na pewno się ucieszyła, bo musiała zmierzać się z wyzwiskami, które nie były za miłe. Teraz widzi, że nasi fani nie są tacy źli i ją kochają. A przynajmniej większość.
-Niall idziesz? –z tego malutkiego transu wyrwał mnie głos Harrego, który był już dość daleko ode mnie, jednak czekał na mnie. –Może wejdziemy tyłem? Będzie szybciej i sądzę, że tam unikniemy rozdawania autografów. –zaśmiał się i zaczął kierować w stronę która uznał za najlepsze wyjście.
    Pchnąłem drzwi do Sali w której znajdowała się Katy i oczywiście ją tam zauważyłem. Siedziała już ubrana na łóżku i rozmawiała z Louisem oraz Paulem. Podbiegłem do niej i zamknąłem w mocnym uścisku. Dziewczyna zaczęła się śmiać, a ja ją podniosłem i obkręciłem dookoła.
-Tak się cieszę, że nic Ci nie jest –powiedziałem gdy już dziewczyna siedziała na swoim łóżku, patrząc na mnie.
-No chyba nie do końca nic mi nie jest –zaśmiała się i podniosła lekko swoją nogę, która była w gipsie.
-No tak, ale to nic poważnego
-Emm, Niall? Mogę? –zapytał Harry i lekko mnie pchnął, żeby zrobić sobie miejsce. Również przytulił Katy i pocałował ją w policzek.
-Cieszę się, ze przyjechaliście –powiedziała dziewczyna z szerokim uśmiechem.
-Okej, wszyscy się cieszą, że razem tu jesteśmy ale może jedźmy już do domu, co? –zaproponował Louis, a my wszyscy przytaknęliśmy. –No to się cieszę –dodał i podał Harremu kule, a sam wziął Katy na ręce i ruszył w kierunku drzwi.
-Louis sama mogę iść –zaśmiała się Katy i zaczęła wymachiwać nogami, by ten ją postawił.
-Spokojnie, nic Ci nie zrobię. Najwyżej się przewrócimy, ale to nic takiego
-Louis!

Zaparkowałem na podjeździe i opuściłem samochód, by pomóc Katy wysiąść, jednak wyprzedził mnie Louis. Zaczął się nią strasznie opiekować. Cieszy mnie to bo wiem, że on nie jest obojętny Katy. A takie zachowanie daje mu duży plus.
Otworzyłem drzwi i pierwszy wszedł Lou z Katy, gdzie od razu ją postawił na ziemię, a zajęły się nią dziewczyny, Liam i Zayn, którzy wbiegli na korytarz. My się rozebraliśmy i patrzeliśmy jak oni się witali.
-To ja może pójdę zrobić ciepłe kakao, co wy na to? –zaproponowałem
-Ja dziękuję –powiedział Zayn
-Ja też nie chcę –dodała Parrie
-I ja –dodał Liam
-A co z wami? Ja się oferuję a wy co? Nie chcecie? Pff, zapamiętam sobie –powiedziałem i ruszyłem w kierunku kuchni. Wyciągnąłem pięć kubków i nasypałem do nich kakao. Na gazie podgrzałem mleko i gdy było gorące wlałem je do kubków. Wszystko ustawiłem na tacce i zaniosłem do salonu. Wszyscy siedzieli na kanapie i fotelach. W kominku był rozpalony ogień, a światła były pozgaszane, przez co w pokoju było bardzo miło, gdy tylko ogień z kominka oświetlał pomieszczenie. Położyłem tackę na stole i sam zająłem miejsce na kanapie. Zaczęła się rozmowa, o wszystkim i o niczym. Katy cały czas się śmiała. Wydawało mi się, że była szczęśliwsza, niż przed tym małym wypadkiem. Sądzę, że bardzo nas polubiła i zdążyła się przywiązać. Nawet do dziewczyn, których praktycznie nie znała. I zastanawiam się czy spotkała je prędzej czy dzisiaj był pierwszy raz? Nie mam pojęcia, ale wiem, że dziewczyny również się o nią martwiły i nawet jeśli poznały ją dzisiaj, to polubiły.
*godzina 22:00*
-My już pójdziemy spać –powiedział Zayn i razem z Perrie udali się na górę, wcześniej mówiąc jeszcze ‘dobranoc’. Dan poszła się myć, a ja Harry, i Liam siedzieliśmy na fotelach pozostawiając Katy i Louisowi całą kanapę. On siedział w samym rogu, a Katy leżała głową na jego kolanach. Wyglądali całkiem słodko. Sądzę, że pasują do siebie.
-To na jaki film macie ochotę? –zapytał Liam i wstał by wybrać cos z płyt. –Jest ich całkiem dużo. Może jakiś horror? Paranormal Activity?
-Jasne może być –powiedziałem, a Li włożył płytę do odtwarzacza.
-Ja bym się zastanawiał. Jeżeli nie chcecie słuchać krzyków Katy, to lepiej to wyłączcie –zaczął się śmiać Louis, przez co dostał w ramię od brunetki.
-Tamten film był naprawdę straszny dlatego się nie dziwcie. Sądzę, ze to nie będzie takie, Lou gada głupoty
-Przecież mówię prawdę! –zaczął się bronić, ale śmiech mu to uniemożliwiał.

Film nadal leci, a Liam poszedł spać razem z Dan. Harry usnął na fotelu, a Katy na kolanach Louisa. My jedynie nie spaliśmy.
-Idziesz spać? –zapytałem i wyciągnąłem się , ziewając przy tym.
-Nie chcę jej budzić, więc zostanę tutaj. Mógłbyś mi podać koc?
-Jasne –wstałem z miejsca i podszedłem do szafy, z której wyciągnąłem ciepły koc i ich nim okryłem. Chciałem też zadbać o Harrego, jednak uznałem, że on może pójść do siebie. Dlatego też go obudziłem.
-Dobranoc –powiedziałem idąc już na górę.
-Dobranoc Niall –odpowiedział mi Louis, a ja po chwili znalazłem się w swoim pokoju. Położyłem się do łóżka i zasnąłem.
______________________________________
Długi ten rozdział, prawda? Też tak sądzę :D
Mam nadzieję, że wam się spodoba, dodaję go bo mam karę, ale mój kochany tatuś mi dzisiaj pozwolił wejść! xx
1. Co sądzicie o nowym szablonie?
2. Jeżeli chcecie to mogę was informować na tt, wystarczy napisać :)
3. Dodawajcie się do obserwatorów :)
4. Komentujesz = motywujesz!
5. A jak podoba się rozdział? :)
6. Możecie pisać swoje propozycje :)
                                        Do następnego xx

5 komentarzy:

  1. Rozdział jest fantastyczny:)
    Cieszę się, że Katy się wybudziła i wybaczyła Lou to jak na nią nakrzyczał.
    Jejuniu jaki Lou jest opiekuńczy awwww *__* też tak chcę hehe :)
    Oooo braciszek Nialler się martwił słodko, chociaż wszyscy się martwili ale co tam :)
    Niech Tommo przesiedzi z nią tak całą noc na tej kanapie, a następnego dnia rano może jej zrobić śniadanie do łóżka *____* i ogólnie nosić ją pi całym domu pod pretekstem, żeby się nie przemeczala. To by było takie kochane. A jak wyzdrowieje (w sensie będzie mogła samodzielnie chodzić) to niech ją weźmie na spacer po parku i w tedy zacznie padać deszcz i on ją pocałuje awwww to by było piękne ( ja zawsze chciałam mieć pocałunek w deszczu) albo może zabrać Katy do kina i wynająć dla nich całą salę, a film nie będzie romantyczny.

    Do następnego złotko <3 już się nie mogę doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz zobaczyłam szablon (czytam z tel więc go nie widziałam :) ) jest prześliczny i to zdjęcie Lou awwwww *____* Boskie <3

      Usuń
  2. Jest świetny ! <3 Jak ja uwielbiam Lou i Katy <33
    1.Szablon jest świetny i bardzo mi się podoba :* Tak jak cały blog z resztą ;)
    2.Nie potrzeba :D
    3.Już :D
    4.; ) Kooocham <33
    5.Boski x100000000000000 ;D <33
    6.Ale, że jakie propozycje ? :D Takie na rozdział ? :D To ja chcę, żeby Lou oficjalnie poprosił Katy o chodzenie ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze co zauważyłam, to śliczny szablon.
    Cieszę się, że Louis i Katy się pogodzili. Naprawdę do siebie pasują <3 Nie mogę się doczekać rozdziału, w którym się dowiem, że w końcu są razem. Są razem tacy słodcy.
    Dobrze, że Louis zrozumiał swój błąd i postanowił go naprawić. Fajnie, że jej pomaga, zwłaszcza, że w ten sposób bardziej się do niej zbliży.
    Może w następnych rozdziałach powinna pojawić się Eleanor i popsuć trochę atmosferę? Powiedzmy, że będzie chciała Louisa z powrotem. Katy powinna pokazać, że jej na Louis zależy i trochę o niego powalczyć. Tommo oczywiście, także powinien jakoś bardziej okazywać uczucia. Może jakaś romantyczna randka?
    Rozdział oczywiście wspaniały i długi! Nie mogę doczekać się następnego :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny ! *.* I jaki długi WOW hahaha xd szablon też całkiem,całkiem :D weny życzę :P//Ewela xd

    OdpowiedzUsuń