-Przykro mi Nick, ale ja nie czuję do Ciebie tego samego. Ja
kocham Louisa. Jestem Ci wdzięczna, że wtedy mi pomogłeś, zrobiłeś dla mnie
wiele, ale nic z tego nie będzie. Przepraszam –powiedziałam i odeszłam.
Przeszłam przez ulicę i podeszłam do szatyna. Był bardzo zdenerwowany. Od razu
wstał z ławki, a ja z uśmiechem na ustach mogłam w tamtym momencie powiedzieć
-Kocham Cię Louis –na jego ustach natychmiast pojawił się
uśmiech. Mocno mnie do siebie przytulił.
-Tak długo na to czekałem –powiedział i pocałował mnie z
czoło. –A teraz wybacz ale muszę gdzieś pójść, zaraz wracam –puścił mnie i
ruszył w stronę ulicy. Usiadłam na ławkę i patrzałam na niego. Zorientowałam
się, że idzie do kwiaciarni. Uśmiechnęłam się kiedy się odwrócił, a wtedy
usłyszałam krzyk, pisk opon i głośny huk.
*godzina później,
szpital*
-Będzie dobrze kochanie, wyzdrowiejesz, kocham Cię, wiesz?
–mówiłam ze łzami w oczach, gładząc jego rękę. Chłopcy cały czas mi się
przyglądali i stali kawałek dalej. Lekarz powiedział, że to nic takiego. Ma
tylko lekki wstrząs mózgu i nic mu nie będzie. Może i tak. Może i za bardzo
przeżywam, ale go kocham, więc to chyba nic dziwnego, prawda? Właśnie
powiedział, że mnie kocha, ja powiedziałam to mu. Mieliśmy być szczęśliwy, a w
tym czasie wszystko się spieprzyło. Może to nie nasz czas? Może to jakiś znak?
Może my nie jesteśmy sobie przeznaczeni?
Obwiniałam siebie, bo gdyby nie szedł po te cholerne
kwiatki, których wcale nie potrzebowałam, to nic by się nie stało. Ale mówi
się, że jest to co ma być, wiec obwinianie się za cokolwiek nie ma sensu. Może
to i prawda? Całkiem możliwe.
-Dzień Dobry państwu –do Sali wszedł lekarz, a zaraz za nim
mój ojciec. Zrobiłam miejsce facetowi i przytuliłam się do taty, który głaskał
mnie po plecach, w celu uspokojenia. Chyba zdawał sobie sprawę, ze nie wierzę
lekarzom. Te osoby już nie raz powiedzieli mi, że będzie dobrze, że wyjdzie z
tego. I co? Moja mama nie żyje. Jeżeli będzie mówił tak i tym razem rozszarpię
go na kawałki.
- Temu młodzieńcowi nic nie jest. Ma lekki wstrząs mózgu tak
jak mówiłem, ale nic poza tym. Niedługo powinien się wybudzić
*23:00*
-Jedźcie do domu, ja z nim zostanę. Nie ma sensu, żebyśmy
wszyscy tu zostali. Jak się obudzi powiadomię was –uśmiechnęłam się do
chłopaków. Chciałam im oszczędzić siedzenia tutaj, ale wiedziała, że będzie
ciężko. To ich przyjaciel.
-Ja zostaję. Poczekam, aż się obudzi –powiedział stanowczo
Liam
-Ja też –dodał Zayn. Spojrzałam zrezygnowanym wzrokiem na
Nialla i Harrego. Widziałam, że chce im się spać, ze długo nie wytrzymają.
-Jedźcie –powiedziałam tak samo stanowczo jak Liam do mnie,
mając nadzieję, ze to zadziała. No i tak było.
-Ale macie do nas zadzwonić gdy tylko się wybudzi –pokiwał
palcem Niall i dał mi całusa w policzek. Tak samo postąpił Harry i wyszli z
Sali. Nie minęła chwila, a Louis otworzył oczy. Obudził się.
-Zawołajcie chłopaków, pewnie jeszcze nie wyszli ze szpitala
–powiedziałam do Zayna i Liama, po czym uścisnęłam mocniej rękę Louisa. Uśmiech
pojawił się na mojej twarzy, a w oczach zebrały się łzy. Nie kłamali.
-Jaki szpital? Co się stało?
-Miałeś wczoraj wypadek, nie pamiętasz? Samochód Cię
potrącił –wytłumaczyłam mu, a on spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a potem
na chłopców.
-Kim jesteś? –zapytał, a pojedyncza łza spłynęła po moim
policzku.
-Jak to kim? Jestem Katy, nie rób sobie jaj Louis
-Jakich jaj? Naprawdę Cię nie znam –powiedział dość
przekonująco, a ja spojrzałam na chłopców. Patrzeli na nas w szoku, z otwartymi
buziami. Niall chyba zaczął płakać stojąc w drzwiach.
Lou wyswobodził rękę z mojego uścisku, a ja wstałam z
miejsca i wybiegłam z Sali. Pobiegłam wzdłuż korytarza i usiadłam w kącie,
tonąc w łzach.
To nie możliwe. Louis stracił pamięć. Nie zna mnie. Nie wie
co do niego czuję, nie wie, że kocha mnie. Nie wie co się działo od czasu
naszego poznania i może nawet wcześniej. W tamtej chwili zaczęłam się też
martwić o chłopaków. A co jeśli ich też nie pamięta? Przeze mnie!
Poczułam, że ktoś siada koło mnie, po czym mocno do siebie
przytula. Wtuliłam się w jego tors i zaczęłam moczyć koszulkę. Był to mój
ojciec. Poznałam go po perfumach.
-Co jeśli on nie pamięta chłopców? Przeze mnie? –zapytałam i
spojrzałam na niego żałośnie.
-Pamięta ich. Nie pamięta Ciebie. Uważa, że Eleanor jest
dalej jego dziewczyną. Nie pamięta dwóch ostatnich miesięcy.
*dwa dni później, 10
grudzień*
Obudziłam się z samego rana. Nie mogłam spać. Było dość
zimno w domu, więc zawinięta w kołdrę wstałam z łóżka i naciągnęłam na nogi kapcie. Podeszłam do okna
i oparłam się łokciami o parapet. Śnieg pruszył, więc byłam szczęśliwa. Jeżeli
ma być śnieg, to niech jest. Nienawidzę gdy się topi, jest wtedy wielkie błoto,
a magia świąt gdzieś tryska.
Chwilę popatrzyłam, jednak postanowiłam się ubrać. Czekam na
dzień, gdy będę mogła ściągnąć gips. Wiem, że to pewnie niedługo nastąpi.
Wybrałam z szafy zestaw na dzisiaj i poszłam do łazienki. Przebrałam się,
zrobiłam lekki makijaż, a końcówki włosów lekko pofalowałam. Dochodziła dopiero
8, lecz zrobiłam się głodna, wiec od razu zeszłam na dół. Tak jak
przypuszczałam chłopcy jeszcze spali, więc mogłam swobodnie wszystko zrobić. No
nie do końca, w lodówce nic nie było. Nie zastanawiałam się długo, tylko
wzięłam pieniądze, które schowałam do małej torebki, ubrałam się i wyszłam z
domu. <klik>
*godzina później*
Kocham zimę, jednak pójście do sklepu pieszo nie było dobrym
pomysłem. Zmarzłam strasznie, a musiałam jeszcze zrobić zakupy. Zamówiłam
taksówkę i nią wróciłam do domu, nie tylko dla tego, że było zimno, ale też
dlatego, że ze złamaną nogą, nie do końca by się to udało. Wyłożyłam wszystkie
siatki na ziemię, zapłaciłam kierowcy, a ten odjechał. Teraz było
najtrudniejsze. Miałam cztery ciężkie siatki i kulę. Nie wiedziałam jak mam to
zrobić, wiec postanowiłam obudzić Nialla, dlatego, że to on najwięcej je. Nim
jednak zdążyłam nacisnąć zieloną słuchawkę, usłyszałam, że drzwi domu otwierają
się i wychodzi Louis. Na plecach poczułam zimny dreszcz i nie mogłam się
ruszyć. Wczoraj wrócił do domu, praktycznie nie rozmawiamy. Lou chce spotkać
się z El, ale na razie się nie pojawiła. Ojciec chce ją poprosić, by ponownie z
nim zerwała i nie udawała jego dziewczyny, gdyż ja to robię. Chyba nie wpłynie
na Louisa korzyść to, że raz był widziany ze mną, a dwa dni później z nią,
prawda?
-Pomóc Ci? –z zamyślenia wyrwał mnie jego cienki głos.
Kiwnęłam twierdząco głową, a on złapał wszystkie cztery w ręce i ruszył w
stronę domu.
„Możecie mu przypominać, ale nie wszystko na raz”
Rozebrałam się i poszłam w ślady Lou, czyli do kuchni.
Postawił siatki na blacie i zaczął rozpakowywanie.
-Dziękuję –szepnęłam jednak usłyszał to.
-To ja Ci dziękuję, byłem strasznie głodny, a dzięki tobie
będę miał co jeść –zaśmiał się, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nawet
nie wiecie jak bardzo mi go brakuje. Nawet nie wiecie ile czekałam na słowa „kocham
Cię” wypowiedziane przez niego, w moją stronę. A kiedy one się pojawiły, on
mnie zapomniał. To bolało najmocniej. Może lepiej by było gdyby nie powiedział
mi tego? Może wtedy nie czekałabym aż tak bardzo na to, aż sobie wszystko
przypomni? Może robiłabym dalej to co robiłam?
A może było lepiej, że mi powiedział? Może dzięki temu mam
na co czekać? Może odeszłabym całkiem po tej całej sytuacji? A teraz gdy wiem,
że od odwzajemnia moje uczucia, to czekam, aż znowu mi to powie?
Sama nie wiem co byłoby lepsze. Najlepiej w ogóle nie myśleć,
co by było gdyby….bo to nie ma sensu. Żyjmy teraźniejszością, róbmy wszystko by
każdy dzień zapamiętać jak najlepiej. Nie chcę się nad sobą użalać. Nie mam szczęścia
do chłopców więc to nie jest dla mnie nowość.
-Pomóc Ci?
-Nie, dziękuję, już prawie kończę –odpowiedział mi, a ja
zasiadłam na krześle. Zaczęłam się zastanawiać co dzisiaj zrobić. Postawiłam na
Trifle (angielski deser) może to nie ta pora, ale miałam na to ochotę. Zresztą
jak Lou nie chcę, to mu nie zrobię.
-Robię Trifle, chcesz? –zwróciłam się do szatyna, a ten się
szeroko uśmiechnął i kiwnął twierdząco głową. –To ja zrobię, a ty najlepiej usiądź
i nie zawracaj głowy
-Nie chcesz żebym Ci pomógł?
-Poradzę sobie
-Ja wolisz –zaśmiał się i usiadł na krześle. Dziwnie się
czułam wiedząc, że mi się przygląda, jednak nie chciałam się tym teraz
przejmować.
-Co tak właściwie Ci się stało w nogę? –zapytał po dłuższej
chwili. Tak, tego też nie pamiętał.
-Miałam wypadek, zresztą strasznie podobny do Ciebie. Tez
potrącił mnie samochód
-Jak to się stało?
-Wybiegłam na ulicę
-Dlaczego?
-Wolałabym teraz o tym nie rozmawiać –to straszne. Miałabym
mu powiedzieć, ze to przez niego? A może miałabym mu przypomnieć całkiem to co
się stało. Może miałabym mu wszystko przypomnieć?
Nie mogłam. Nie w tamtej chwili. Lekarz zalecał, żeby
przypominał sobie, ale powoli. Najlepiej zabrać go w miejsca, gdzie był w
ostatnim czasie. Chciałabym to zrobić.
-I jak?
-Smaczne. Nie wiem jak to zrobiłaś, ale to było najlepsze z
wszystkich jakie jadłem. Moja mama nawet takiego nie robi, a jest mistrzynią –nie
mógł się zatrzymać z tymi komplementami na temat mojego trifle, przez co na
moich policzkach pojawiły się rumieńce. W tym samym momencie do kuchni wszedł
zaspany Niall. Pocałował mnie z policzek, a Louisowi podał rękę.
-Smakowałeś tego?
-Oczywiście, że tak –odpowiedział kpiąco blondyn. Ale nie do
końca zrozumiał o co chodziło Louisowi.
-Ale smakowałeś tego jak zrobiła to Katy?
-Nie –Irlandczyk spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, a ja
podałam mu łyżeczkę, na której było trochę nabrane.
-Pyszne, masz jeszcze? –zapytał, a ja się zaśmiałam.
-Musiałabym zrobić
-A możesz? Proszę
-Dla Ciebie wszystko –odpowiedziałam i zabrałam się za
robienie kolejnego trifle.
-Witaj Eleanor, musimy porozmawiać –oznajmił mój tata do
słuchawki, a ja niecierpliwie czekałam aż skończy –moglibyśmy się spotkać? Tak?
To wspaniale. Spotkajmy się w Nordic Bakery za godzinę, to do zobaczenia
Tak zakończyła się rozmowa ojca z El, mam nadzieję, że
zgodzi się po raz drugi zerwać z Lou gdy dowie się, że on stracił pamięć.
Chyba, że jednak coś do niego czuje i nie będzie chciała tego zrobić
_________________________________________
wiem, wiem, krótkie i beznadziejne, ale jak to mówią, lepszy rydz niż nic, prawda? :)
Kolejny wypadek, ale zakończony trochę inaczej. Jak sądzicie: El się zgodzi? Jak szybko Lou sobie przypomni? Co się wydarzy? Piszcie komentarze, napiszcie co sądzicie o tym rozdziale :)
Ps. Zagłosuj w ankiecie, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś :) xx Dziekuję xx
Nie podobają się wam moje imaginy? :( ZAPRASZAM :) http://onedirectionmojeimaginy.blogspot.com/
Ps. Zagłosuj w ankiecie, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś :) xx Dziekuję xx
Nie podobają się wam moje imaginy? :( ZAPRASZAM :) http://onedirectionmojeimaginy.blogspot.com/