środa, 25 września 2013

Rozdział 3

Szliśmy dalej trzymając się za ręce i patrząc na swoje buty. Ja czułam się urażona, a Louis głupio. Jednak nie chciał dalej tego okazywać. Zaczął mi przerzucać włosy, a od czasu do czasu całował mnie w szyję. Każdy jego dotyk sprawiał, że drgałam. Nie chciałam by to robił. Nie był osobą która była do tego upoważniona. Przecież my tylko udawaliśmy parę. Wiem, że teraz nie mogłam nic zrobić, nic powiedzieć, chociaż miałam taką ochotę.
-Usiądziemy? –zapytał tuż przy moim uchu, przez co podniosłam głowę i spojrzałam w jego jakże piękne tęczówki, lecz od razu spuściłam wzrok, ponieważ się speszyłam. Jestem nieśmiałą osobą i takie zachowanie mi nie leży. Louis natomiast zaśmiał się i pociągnął mnie na brązową niedaleko stojącą ławeczkę. Objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie. Jego uśmiech nie podobał mi się. Ten chłopak jest zbyt pewny siebie. Powinien czasem trochę przystopować.
-Wiem, że Ci się podobam –ponownie to on przerwał ciszę, mówiąc kolejne dziwne słowa tuż przy moim uchu. Dreszcz i niechęć. Chciałam jak najszybciej wracać do domu.
-Nie jesteś zbyt pewny siebie, Tomlinson? –odparłam równie cicho jak on. Nie wiem jakbyśmy się wytłumaczyli jakby ktoś to usłyszał, a cały nasz plan wyszedł na jaw… Lou ponownie się zaśmiał i ukazał szereg białych ząbków.
-Nie, nie jestem. Stwierdzam fakty. Lecisz na mnie.
-Jeżeli wyznajesz dziewczynom miłość poprzez mówienie, że ona na ciebie leci, to przykro mi, ale chyba nigdy nie będziesz jej miał. –powiedziałam według mnie bardzo złośliwie, ale taka była prawda
-Skąd pomysł, że ja ci wyznaję miłość? –zaśmiał się po raz kolejny, ale mi do śmiechu nie było. Chciałam się wtedy zapaść pod ziemię. Oczywiście- nie podobał mi się, ale takie słowa nigdy nikt nie chce usłyszeć. Tak czy inaczej, one bolą. Ranią Cię prosto w serce. Może nie jest to nic takiego-dla Ciebie. To w końcu ja usłyszałam słowa od wielkiej gwiazdy, że na niego lecę, a potem, że on mi nie wyznaje miłości, co zabrzmiało również, że nawet by na mnie nie spojrzał gdybym nie była córką jego menadżera.
-Chcę stąd iść. –wypowiedziałam te słowa bardzo cicho, cudem powstrzymując łzy które cisnęły mi się do oczu.
Lou nic nie powiedział, tylko mocniej złapał moją dłoń i pociągnął, żeby dać do zrozumienia, że idziemy. Zrobiłam to o co `prosił` i już po chwili szliśmy w drogę powrotną. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Ten wieczór nie mogłam zaliczyć do udanych. Jeżeli tak mają wyglądać każde następne wyjścia z nim to ja chyba podziękuję.
*25 minut później*
Louis otworzył mi drzwi, żeby przed aparatami nie wyjść na egoistę, którym był. Szybko wkroczyłam do domu i ściągnęłam buty, po czym w mgnieniu oka popędziłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłonie. Teraz już pozwoliłam swoim słonym łzom wypłynąć i to się stało. Już po chwili czułam mokrą kroplę spływającą po moim policzku. Nie ścierałam jej. Raczej próbowałam rozwiązać `zagadkę`. Dlaczego aż tak bardzo zareagowałam na takie głupie, nic nie znaczące słowa Louisa? Przecież tyle osób mnie nie lubiło. Każdy miał gdzieś to co się ze mną dzieję. Każdy myślał o sobie, podobnie jak Lou. Lecz czemu akurat na niego nie byłam odporna? Co jest w nim innego? Nie wiem. Będąc w jego towarzystwie czuję się dziwnie. Wkurza mnie swoim zachowaniem, ale jakoś nie specjalnie się na niego wkurzam. Dlaczego? Przecież jest irytujący.
-Coś się stało? –usłyszałam za drzwiami cichy głos blondyna, który ledwo co dosłyszałam. Szybko wytarłam łzy, by w razie jego nagłego wejścia, nie wyglądać tak jak wyglądam i bym nie musiała się tłumaczyć.
-Nie. Wszystko okej. Mogę się wykąpać? Później zejdę. –szybko wypaliłam coś co naszło mi na język, by jak najszybciej się go pozbyć i poczuć ulgę.
-Jasne. Czekam –jego piękny głos znowu rozbrzmiał i już po chwili słyszałam kroki.
Znowu zostałam sama. Ponownie trochę się wypłakałam. Tak jestem mięczakiem. Totalnym. Mam nadzieję, że Louis się trochę zmieni i nie będę musiała znosić jego aroganckiego zachowania, bo przyrzekam, że nie wytrzymam.
Wzięłam do rąk swoją `piżamę` która składała się z za dużej bluzki i spodni dresowych po czym udałam się do małej łazienki która znajdowała się w mojej sypialni. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gdy zimna woda dotknęła mojego rozgrzanego ciała poczułam jakąś ulgę. Poczułam się lepiej.
*20 minut później*
Gotowa niepewnie otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju. Nie robiąc niepotrzebnego hałasu zeszłam na dół. Chłopaki siedzieli na kanapie i patrzeli w telewizor. Nikt nic nie mówił i każdy miał dziwne miny. Poczułam się źle, bo wiem, że mogło to być spowodowane moim zachowaniem. Przecież oni nic nie zrobili, a ja nie rozmawiając z nimi poszłam do siebie. Zachowałam się trochę samolubnie, prawie tak jak Louis.
-Co oglądacie? –powiedziałam i uśmiechnęłam się chcąc rozluźnić jakoś atmosferę która wyglądała na nie za dobrą.
-Przyszłaś! –blondyn od razu wstał ze swojego miejsca i od razu rzucił mi się na szyję. Zaśmiałam się, bo jego zachowanie były co najmniej dziwne.
-A czemu miałabym nie przyjść?
-No nie wiem –widocznie speszył się. Jestem pewna, że była tu rozmowa o mnie i o Louisie i na pewno pytali go o to co się stało, że poszłam do siebie.
-Dobra, już dobra. Jesteście głodni?
-Tak –wykrzyczał Niall
-Jeśli chcesz to zrób. My się nie pogniewamy –uśmiechnął się do mnie Liam, więc poszłam zrobić im tego jedzenia. Ostatni raz odwróciłam się przez ramię i wyszukałam wzrokiem Louisa. Był dość daleko ale widziałam w jego oczach coś dziwnego. Nie umiem jeszcze określić co to było. Odwróciłam się tak szybko jak zrobiłam to za pierwszym razem i weszłam do kuchni. Zaraz za mną Niall, a już po chwili również Harry.
-To co? Wy obydwoje mi pomagacie? –spytałam śmiejąc się, bo jakoś trudno było mi w to uwierzyć. Popatrzeli po sobie i ponownie patrząc na mnie skinęli głową na znak, że tak. Posłałam im szeroki uśmiech i ponownie zapytałam:
-To co robimy?
-Placek! –tak. Nikt nie ma tak świetnych pomysłów jak ten blondyn.
-Robimy kolację Niall…błagam Cię wymyśl coś normalnego. –powiedział z politowaniem Hazza, na co się zaśmiałam
-To może…
-Zwykłe kanapki? Skoro nie możemy wymyślić nic lepszego to czemu nie?- Zaproponował Harry, na co ja z Niallem się zgodziliśmy. Myślę, że to dobry pomysł, bo tak jak mówi: Nie mamy lepszego pomysłu. Nie wiem dlaczego nie mogę nic ciekawego zrobić. Jakoś dzisiaj nie mam do tego głowy. Cała ta sytuacja z Lou jest dziwna i dopóki wszystko nie będzie okej, będzie ciężko.
*20 minut później*
Dopiero teraz udało nam się wykonać porządny posiłek, więc zadowoleni opuściliśmy kuchnię z tym co zrobiliśmy. Ja niosłam talerz z kanapkami, a chłopaki nasze herbaty. Położyliśmy wszystko na stół i zaprosiliśmy, żeby inni się poczęstowali. Jednak jak to powiedział Niall: On się poświęci i w razie gdyby z kanapkami coś było nie tak, to on będzie chory. Dlatego też, to on wziął jako pierwszy kanapkę z jakąś szynką. A my zaraz za nim. Była już godzina 22 ale że chłopacy nie mieli na jutro żadnych planów, postanowiliśmy obejrzeć film. Oczywiście znowu wybuchła wielka kłótnia i o dziwo Lou też się udzielał. Nie wiem czemu zwracałam na niego uwagę…tak samo wyszło. Ciekawiło mnie jego jakże dziwne zachowanie. Był bardzo…nie wiem. Może tajemniczy? Przecież będąc ze mną przed aparatami i będąc w domu zachowuję się całkiem inaczej. Nie wiem kiedy on udaje kogoś innego, a kiedy jest sobą. Nie daje mi tego odgadnąć, bo w ogóle ze mną nie rozmawia. Nie lubię tego. Nic nie zrobiłam, a on mnie odpycha. Nie rozmawia ze mną tam gdzie raczej powinien. Ale nie zależy mi na tym. W ogóle zmieniając temat, to bardzo przywiązałam się do chłopaków. Są świetni. W jakiś mały sposób pomagają mi. A znam ich z dwa dni? Czy może nawet nie? Nie wiem. Wiem, ze teraz na pewno nie chciałabym ich zostawiać. Nawet Louisa.
-To jaki ? –z zamyślenia wyrwał mnie głos Nialla. Był bardzo zniecierpliwiony, więc popatrzałam na nich. Każdy patrzał na mnie wyczekująco, ale tylko Louis inaczej. Raczej był jakoś… smutny. Tak. W jego oczach widziałam smutek. Ale dlaczego?
-Ten! –pokazałam na byle jaki, żeby tylko dali mi spokój. Niall popatrzył na mnie i głośno wypuścił powietrze z płuc na co się zaśmiałam, a następnie włożył płytę do odtwarzacza i film miał się zacząć. Usiadłam wygodnie na kanapie i przykryłam się kocem, który przed chwilą przyniósł Liam.

    A zanim jeszcze film się zaczął usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu, a po chwili do pokoju wparował tata. Uśmiech mimowolnie pojawił mi się na ustach. Ojciec zrobił to samo i podał mi gazetę, na której oczywiście byłam ja z Louisem. Dzisiejszego dnia. KIEDY ONI ZDĄŻYLI ZROBIĆ TĄ GAZETĘ?! Chyba muszę zacząć wierzyć z ludzi...
_________________________________________
Podoba się? Mam nadzieję, że tak :D Trochę trudno było mi go napisać, bo sama nie wiedziałam co chcę opisać i wgl. Ale macie! Mam nadzieję, że docenicie to, bo jak na razie nie stać mnie na nic lepszego :) 
Do następnego :**
A no i kuzynka pomagała mi w podejmowaniu jednej decyzji i muszę wspomnieć o tym :D 

4 komentarze:

  1. Nie wiem czy wiesz, ale czytanie twojego opowiadania przysparza mi wiele emocji, i ty nie chodzi mi o samą treść.
    Gdy zaczęłam czytać ten rozdział ekran mi odwrócił do góry nogami. Jakoś go naprawiłam. Później laptop mi się wyłączył. Gdy go włączyłam okazało się, że znów muszę obracać ekran -,-
    Takie rzeczy zdarzają mi się tylko gdy czytam twoje opowiadania. Ale nawet to nie powstrzyma mnie przed czytaniem twoich arcydzieł. Masz naprawdę wielki talent, dziewczyno.!

    Charlotte ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :* Nie wiem co tu więcej napisać :P
    Wszystko co napiszesz jest fajne :P
    Nie chciałabym Cię poprawiać, ale pisze się 'chłopcy', a nie 'chłopacy'
    Pewnie o tym wiesz no, ale ; )
    Nawet jeśli zdarzają się błędy to i tak nic nie zmieni tego opowiadania i ono zawsze będzie świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham <3
    Po prostu uwielbiam <3
    Czekam na wiecej! :D
    /Louuuis_1D

    OdpowiedzUsuń
  4. Haahahaha , jaa doradca :D Szacun xddd Zarąbisty rozdział jak zawsze , kocham *.* do następnego xd//Ewela xd

    OdpowiedzUsuń