-To świetnie. –tata ucieszył się, posłał mi ciepły uśmiech,
a następnie mocno przytulił –Dziękuję. Ale wiesz, że jak nie chcesz to nie
musisz tego robić?
-Wiem tato. –odpowiedziałam i także się uśmiechnęłam, jednak
sztucznie. Przecież ja nie chcę tego robić. Tylko tyle, że nie potrafię
odmawiać. Nienawidzę tego. Dlaczego nie umiem powiedzieć `nie`? Czy to takie
trudne? Nie wydaje mi się. Przeklinam siebie. Doskonale wiem, że jeżeli coś
będzie nie tak, mogę obwiniać tylko i wyłącznie siebie. To ja się na to
zgodziłam.
-To kto będzie jej chłopakiem? Chyba każdy chce to wiedzieć.
–z tych moich świetnych przemyśleń wyrwał mnie głos Nialla. Ten słodki
Irlandczyk chyba miał nadzieję, że będzie to on i szczerze nie pogniewałabym
się.
-Chyba ta decyzja należy do Katy. –tata odparł i spojrzał na
mnie, co uczynili także chłopcy.
-Yyyy…sądzę, że to wy powinniście o tym zdecydować. Mi to
obojętnie. –obojętnie? Kogo ty chcesz
oszukać? Właśnie. Nie jest mi to obojętne. Powiedziałam tak, ale w duchu
modliłam się, żeby nie nim zadumany w sobie dzieciak- tak, chodzi mi tutaj o
Louisa. Najpierw w ogóle się do mnie nie odzywa, potem mnie śledzi. O co mu
chodzi? W co on gra? Wcale nie mam ochoty by nawet z nim rozmawiać. Chcę żeby
moim `chłopakiem` został blondyn, lub Harry.
-A więc Zayn i Liam mają dziewczyny, czyli odpadają. Wiec
ktoś z tych trzech. Sądzę, że najlepszym chłopakiem będzie Louis. Wiem, że
niedawno rozstałeś się z Eleanor, ale to z tobą widziano Katy i sądzę, że to
będzie najlepsze wyjście. Zgadzasz się?
-A mam inne wyjście? –zapytał od niechcenia, co mnie bardzo
wpieniło. Ten chłopak doprowadzał mnie do szału. Ile ja go znam? Zaledwie
dzień? Tak. A już go nienawidzę.
-Masz. Nie musisz się zgadzać, ale wiedz, że to najlepsze
wyjście. –słowa taty bardzo mnie zdziwiły. Go i resztę chłopaków także. Każdy
spodziewał się słów: Nie, nie masz inne wyjścia, zostajesz jej chłopakiem.
Teraz tylko czekałam na jego reakcję. To, że był zdziwiony
dało się poznać od razu. Nie patrzał już na tatę, tylko spojrzał na podłogę i
tam zawiesił swój wzrok. Na co on czeka?
-Zgadzam się. Skoro to jest najlepsze wyjście…
-To dobrze. –W co ten chłopak gra? Przecież mnie nie lubi…a
może to tylko ja tak histeryzuję? Może tylko mi się zdawało, że mnie nie lubi?
Nie wiem. Teraz muszę czekać tylko na jego reakcję.
Kiedy już zjadłam
swój posiłek, poszłam na górę. Odpaliłam laptopa, którego dostałam od ojca i
zalogowałam się na tt. Nic szczególnego się nie działo, więc po 20 minutach
powyłączałam wszystko i odłożyłam laptopa na biurko. Podeszłam do szafy i
wyciągnęłam z niej czarny sweter po czym zeszłam na dół. Po raz kolejny miałam
zamiar opuścić ten dom. Jakoś nie uśmiechało mi się siedzenie z moim
`chłopakiem` na kanapie. Wiem, że i tak będę musiała się z nim pokazać i może
nawet jeszcze dzisiaj, ale chyba nie akurat teraz, prawda? Chcę jeszcze wyjść
na dwór jako normalna dziewczyna, a nie dziewczyna sławnego Louisa Tomlinsona.
-Wychodzę! –krzyknęłam, kiedy znalazłam się przy drzwiach i
już nakładałam na nogi buty.
-Nie posiedzisz z nami? Obejrzymy jakiś film. –nagle pojawił
się tata z kolejną propozycją.
-Przepraszam, ale chcę poszukać jakiejś pracy. Nie mogę
ciągle brać od ciebie pieniądze.
-Ale to żaden problem. Nie musisz pracować, naprawdę.
-Ale ja chcę, tato. Pozwól mi.
-Dobrze, wiesz, że Ci tego nie zabronię, ale nie musisz,
naprawdę.
-Dobrze, wiem. –uśmiechnęłam się i już naciskałam na klamkę.
-Pamiętaj, że Cię kocham i bardzo ci dziękuję, że się
zgodziłaś.
-Też Cie kocham. –podeszłam do niego i przytuliłam
najmocniej jak potrafiłam. A następnie opuściłam dom. Szybko pokonałam dystans
który dzielił dom od bramy i już po chwili znalazłam się poza posesją. Ruszyłam
w kierunku przystanku autobusowego. Chwilę poczekałam i już po chwili weszłam i
zajęłam miejsce. Nudziło mi się, więc włożyłam do uszu słuchawki, zatapiając
się w swoich myślach. Cały czas dręczy mnie myśl, czy postąpiłam słusznie. Czy
dam sobie radę. Nie umiem kłamać i nigdy tego nie robię, a teraz mam okłamywać
cały świat? Wiem, że to nie na miejscu, ale robię to dla taty i jedynie dzięki
tej myśli, nie wykończyłam się psychicznie.
Nagle poczułam jakieś szturchnięcie. Odwróciłam się i
ujrzałam Nathana. Uśmiech mimowolnie pojawił się na moich ustach. Wyciągnęłam
słuchawki z uszu i powiedziałam:
-Cześć. Śledzisz mnie czy co?
-Cześć, cześć. Akurat jadę do pracy.
-O takiej porze? Przecież to już 13.
-No wiem, a mam na 14.
-A gdzie pracujesz?
-W nandos
-A ty nie masz czasem jakiejś kapeli, czy coś? Przecież
wczoraj mówiłeś, że jedziesz na próbę.
-Tak, bo z kolegami mamy zespół. The Wanted. Jesteśmy
sławni, ale nie tak jak, np. One Direction. Wiem, że mam kasę, ale w końcu chcę też zachowywać się jak
normalny człowiek, dlatego też mam pracę.
-Aha, to ciekawe.
-A ty gdzie znowu jedziesz?
-Ogólnie to sama nie wiem. Chciałam poszukać pracy, ale
chyba jeszcze trochę z tym poczekam. Pójdę się gdzieś przejść.
-To mogę dotrzymać ci towarzystwa. Mam jeszcze godzinę do
pracy.
-Okej.
*godzina 17:30*
Nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi, po czym znalazłam się w
środku domu. Hałas był straszny, wiec ciekawiło mnie co ci znowu wymyślili.
Ściągnęłam buty i weszłam do salonu. Chłopaki siedzieli na kanapie i…kłócili
się.
-O co chodzi? –zapytałam i zaczęłam się z nich śmiać.
-Bo kłócimy się jaki film mamy obejrzeć. Każdy chce co
innego. Pomóż! –odpowiedział mi Niall i zabrał wszystkie płyty, po czym położył
je na stole. Leżało ich tam pięć, bo każdy miał jedną. Zaczęłam się im
przyglądać i w końcu sięgnęłam po jedną.
-Ta. –powiedziałam i podałam ją blondynowi.
-Co to za film? Kto go wybrał? –zaczął dopytywać Harry
-To film, który wybrał Lou –na te słowa od razu spojrzałam
na niego i on zrobił to samo, przez co na mój polik wkradł się rumieniec i
spuściłam wzrok. Moje skarpetki są bardzo
interesujące. Dlaczego akurat ta płyta? Louis czuł się dumny, że to akurat
jego film będą oglądać, a jego głupi uśmieszek właśnie to zdradzał.
-Oglądasz z nami? –zapytał się Liam, wiec od razu podniosłam
wzrok i spojrzałam na niego.
-Nie. –w drzwiach stanął mój ojciec.
-Jak to? –zdziwił się Zayn- O co chodzi?
-Teraz dobrze by było, gdyby Louis z Katy wyszli na miasto.
Pokazali się gdzieś. –Lou spojrzał na ojca z wyraźną niechęcią. Wkurzyłam się.
-Tak. Pójdziemy. Ruszaj się Lou. –nie wiem czemu to powiedziałam. Nigdy nie lubiłam się
kłócić, chociaż…przecież to nie kłótnia. Uśmiechnęłam się dumnie i poszłam w
stronę drzwi. Nałożyłam z powrotem buty i obejrzałam się, żeby znaleźć Louisa.
-Lepiej ubierz coś cieplejszego. Już jest zimno –nagle
pojawił się w korytarzu. Patrzał na mnie, przez co się peszyłam. Szybko
pobiegłam na górę i tam nałożyłam na siebie ciepłą bluzę. Bo…miał racje. Przecież
wieczory w listopadzie nie są ciepłe i przekonałam się o tym wczoraj.
Zeszłam na dół, gdzie Lou stał już ubrany, przy drzwiach.
Otworzył mi je, wiec wyszłam na zewnątrz. Patrzałam w ziemię i zastanawiałam
się: po co ja kazał mu wyjść, z tego cholernego domu?! Dopiero teraz poczułam
stres. Cała drżałam. Chciałam być twarda, ale chyba powinnam wiedzieć, do czego
to prowadzi.
-Mogę? –usłyszałam głos Louisa i popatrzałam na niego
zdezorientowana. Dopiero po chwili zobaczyłam, że wyciąga do mnie dłoń. No ta, debilu. Mogłaś się przecież tego
spodziewać. Niepewnie wyciągnęłam do niego swoją dłoń, a on mocno ją
złapał. Kiedy poczułam jego ciepło, przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Na
pewno nie był to przyjemny dreszcz. Był to dreszcz…strachu. Tak bałam się.
Bałam się jakiegokolwiek dotyku. Lou najwyraźniej widział, że boję się, jednak
on raczej myślał, że boje się okłamywać cały świat. Nie wiedział, że boję się
jego płci.
-Nie martw się. Będzie dobrze. –usłyszałam koło swojego ucha
i poczułam jego ciepły oddech. Spojrzałam na niego i od razu tego pożałowałam.
Był strasznie blisko. Za blisko.
Ponownie odwróciła twarz i patrzałam na swoje, jakże ciekawe buty. Czułam, że
Louis się uśmiecha.
Opuściliśmy naszą posiadłość i szliśmy powolnym krokiem w
stronę zaludnionych ulic Londynu. Moje serce z każdym krokiem biło coraz
mocniej. Bałam się jak cholera. Wiedziałam jednak, że jakiś paparazzi na pewno
już nam zrobił zdjęcia, które jutro ukażą się na pierwszych stronach gazet.
-Kocham Cię –znowu usłyszałam jego głos koło siebie.
Strasznie się zdziwiłam. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, na co on się
zaśmiał.
-Przecież udajemy parę. Chyba muszę mówić Ci takie rzeczy,
prawda? –usłyszałam jego roześmiany głos, koło swojego ucha. Byłam zła. Ten
chłopak strasznie mnie wpieniał. Zachowywał się jak jakiś dzieciak. Cała ta
sytuacja była dla niego…normalna? Tak, chyba tak. Nie przejmował się niczym.
Miał gdzieś innych i doskonale wcielał się w swoją rolę. Jednak tu udawał
ciepłego i miłego chłopak. Cały czas się uśmiechał. A w domu? Siedział i się do
mnie nie odzywał. Miał mnie szczerze w dupie. Dlatego muszę przyznać, że jest
świetnym aktorem. Jednak…zastanawia mnie czemu on się tak zachowuje? Dlaczego
on mnie nie lubi? Co ja mu zrobiłam?
Nagle usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Spojrzałam na
swoją kieszeń i wyciągnęłam telefon. Nieznany.
To pewnie Nathan. Dałam mu swój numer- wiec dzwoni.
-Halo? –powiedziałam i zamiast usłyszeć coś w słuchawce,
usłyszałam głos Lou:
-Za halo w mordę walą.
-Cześć Katy. To ja Nathan.
-Cześć. Świetnie, że dzwonisz. Jednak teraz nie mogę za
bardzo rozmawiać. Zadzwoń może później, okej?
-Jasne. To do usłyszenia.
-Paa –rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni.
-Musisz? Nie mogłeś się powstrzymać? Wpieniasz mnie.
-Przepraszam –powiedział dalej się śmiejąc, więc wiedziałam,
że nie jest to szczere.
-Wolę szczere spierdalaj, niż fałszywe przepraszam
–wycedziłam i spojrzałam przed siebie. Lou chyba się zmieszał, bo nic nie
powiedział. A gdy spojrzałam na niego kontem oka, nie było już tego cholernego
uśmieszku na ustach i patrzał na swoje buty.
_______________________________________________
No to pojawił się drugi rozdział. Nie wiem czy jest on chociaż w jakimś stopniu ciekawy, bo wiem, że mogłabym go napisać lepiej. No ale cóż, wyszedł jak wyszedł :/ Jedyną moją PROŚBĄ jest to, że jeżeli czytasz, to skomentuj. Może to być nawet jedno głupie słowo, ale chcę wiedzieć, że czytasz i zależy ci na dalszych rozdziałach :)
To tyle :)
Do następnego :**
Znowu pierwsza hehehhee xd "Za halo w mordę walą " hahahhaha , dobreee ;p Super rozdział czekam na kolejny xd // Ewela xd
OdpowiedzUsuńŚwietny, a ten tekst Louisa.... Hahhaha! Śmiałam się jak głupia.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Coś czuję, że Katy i Louis będę wspaniałą parą i to nie udawaną.!
Boże, Louis jest genialny, hahahha. Rozdział jest świetny i czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńhttp://diana-fanfiction.blogspot.com/
Jedno głupie słowo ?! O.o Oszalałaś ?! xD
OdpowiedzUsuńJa to mogłabym się rozpisać tak, że czytałabyś piętnaście minut, jak nie więcej :P
Kocham too ! <33
Jest bardzo fajnie i ciekawie ;)
Zapraszam do mnie, bo nowy rozdział :D :http://teenagee-dream.blogspot.com/
I tworzy się kolejny :D
ŚWIETNY NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU ! :)
OdpowiedzUsuń