Szliśmy dalej trzymając się za ręce i patrząc na swoje buty.
Ja czułam się urażona, a Louis głupio. Jednak nie chciał dalej tego okazywać.
Zaczął mi przerzucać włosy, a od czasu do czasu całował mnie w szyję. Każdy
jego dotyk sprawiał, że drgałam. Nie chciałam by to robił. Nie był osobą która
była do tego upoważniona. Przecież my tylko udawaliśmy parę. Wiem, że teraz nie
mogłam nic zrobić, nic powiedzieć, chociaż miałam taką ochotę.
-Usiądziemy? –zapytał tuż przy moim uchu, przez co
podniosłam głowę i spojrzałam w jego jakże piękne tęczówki, lecz od razu
spuściłam wzrok, ponieważ się speszyłam. Jestem nieśmiałą osobą i takie
zachowanie mi nie leży. Louis natomiast zaśmiał się i pociągnął mnie na brązową
niedaleko stojącą ławeczkę. Objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie.
Jego uśmiech nie podobał mi się. Ten chłopak jest zbyt pewny siebie. Powinien
czasem trochę przystopować.
-Wiem, że Ci się podobam –ponownie to on przerwał ciszę,
mówiąc kolejne dziwne słowa tuż przy moim uchu. Dreszcz i niechęć. Chciałam jak
najszybciej wracać do domu.
-Nie jesteś zbyt pewny siebie, Tomlinson? –odparłam równie
cicho jak on. Nie wiem jakbyśmy się wytłumaczyli jakby ktoś to usłyszał, a cały
nasz plan wyszedł na jaw… Lou ponownie się zaśmiał i ukazał szereg białych
ząbków.
-Nie, nie jestem. Stwierdzam fakty. Lecisz na mnie.
-Jeżeli wyznajesz dziewczynom miłość poprzez mówienie, że
ona na ciebie leci, to przykro mi, ale chyba nigdy nie będziesz jej miał.
–powiedziałam według mnie bardzo złośliwie, ale taka była prawda
-Skąd pomysł, że ja ci wyznaję miłość? –zaśmiał się po raz
kolejny, ale mi do śmiechu nie było. Chciałam się wtedy zapaść pod ziemię.
Oczywiście- nie podobał mi się, ale takie słowa nigdy nikt nie chce usłyszeć.
Tak czy inaczej, one bolą. Ranią Cię prosto w serce. Może nie jest to nic
takiego-dla Ciebie. To w końcu ja usłyszałam słowa od wielkiej gwiazdy, że na
niego lecę, a potem, że on mi nie wyznaje miłości, co zabrzmiało również, że
nawet by na mnie nie spojrzał gdybym nie była córką jego menadżera.
-Chcę stąd iść. –wypowiedziałam te słowa bardzo cicho, cudem
powstrzymując łzy które cisnęły mi się do oczu.
Lou nic nie powiedział, tylko mocniej złapał moją dłoń i
pociągnął, żeby dać do zrozumienia, że idziemy. Zrobiłam to o co `prosił` i już
po chwili szliśmy w drogę powrotną. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w
domu. Ten wieczór nie mogłam zaliczyć do udanych. Jeżeli tak mają wyglądać
każde następne wyjścia z nim to ja chyba podziękuję.
*25 minut później*
Louis otworzył mi drzwi, żeby przed aparatami nie wyjść na
egoistę, którym był. Szybko wkroczyłam do domu i ściągnęłam buty, po czym w
mgnieniu oka popędziłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz
w dłonie. Teraz już pozwoliłam swoim słonym łzom wypłynąć i to się stało. Już
po chwili czułam mokrą kroplę spływającą po moim policzku. Nie ścierałam jej.
Raczej próbowałam rozwiązać `zagadkę`. Dlaczego aż tak bardzo zareagowałam na
takie głupie, nic nie znaczące słowa Louisa? Przecież tyle osób mnie nie
lubiło. Każdy miał gdzieś to co się ze mną dzieję. Każdy myślał o sobie,
podobnie jak Lou. Lecz czemu akurat na niego nie byłam odporna? Co jest w nim
innego? Nie wiem. Będąc w jego towarzystwie czuję się dziwnie. Wkurza mnie
swoim zachowaniem, ale jakoś nie specjalnie się na niego wkurzam. Dlaczego?
Przecież jest irytujący.
-Coś się stało? –usłyszałam za drzwiami cichy głos blondyna,
który ledwo co dosłyszałam. Szybko wytarłam łzy, by w razie jego nagłego
wejścia, nie wyglądać tak jak wyglądam i bym nie musiała się tłumaczyć.
-Nie. Wszystko okej. Mogę się wykąpać? Później zejdę.
–szybko wypaliłam coś co naszło mi na język, by jak najszybciej się go pozbyć i
poczuć ulgę.
-Jasne. Czekam –jego piękny głos znowu rozbrzmiał i już po
chwili słyszałam kroki.
Znowu zostałam sama. Ponownie trochę się wypłakałam. Tak
jestem mięczakiem. Totalnym. Mam nadzieję, że Louis się trochę zmieni i nie
będę musiała znosić jego aroganckiego zachowania, bo przyrzekam, że nie
wytrzymam.
Wzięłam do rąk swoją `piżamę` która składała się z za dużej
bluzki i spodni dresowych po czym udałam się do małej łazienki która znajdowała
się w mojej sypialni. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gdy zimna woda
dotknęła mojego rozgrzanego ciała poczułam jakąś ulgę. Poczułam się lepiej.
*20 minut później*
Gotowa niepewnie otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju. Nie
robiąc niepotrzebnego hałasu zeszłam na dół. Chłopaki siedzieli na kanapie i
patrzeli w telewizor. Nikt nic nie mówił i każdy miał dziwne miny. Poczułam się
źle, bo wiem, że mogło to być spowodowane moim zachowaniem. Przecież oni nic
nie zrobili, a ja nie rozmawiając z nimi poszłam do siebie. Zachowałam się
trochę samolubnie, prawie tak jak Louis.
-Co oglądacie? –powiedziałam i uśmiechnęłam się chcąc
rozluźnić jakoś atmosferę która wyglądała na nie za dobrą.
-Przyszłaś! –blondyn od razu wstał ze swojego miejsca i od
razu rzucił mi się na szyję. Zaśmiałam się, bo jego zachowanie były co najmniej
dziwne.
-A czemu miałabym nie przyjść?
-No nie wiem –widocznie speszył się. Jestem pewna, że była
tu rozmowa o mnie i o Louisie i na pewno pytali go o to co się stało, że
poszłam do siebie.
-Dobra, już dobra. Jesteście głodni?
-Tak –wykrzyczał Niall
-Jeśli chcesz to zrób. My się nie pogniewamy –uśmiechnął się
do mnie Liam, więc poszłam zrobić im tego jedzenia. Ostatni raz odwróciłam się
przez ramię i wyszukałam wzrokiem Louisa. Był dość daleko ale widziałam w jego
oczach coś dziwnego. Nie umiem jeszcze określić co to było. Odwróciłam się tak
szybko jak zrobiłam to za pierwszym razem i weszłam do kuchni. Zaraz za mną
Niall, a już po chwili również Harry.
-To co? Wy obydwoje mi pomagacie? –spytałam śmiejąc się, bo
jakoś trudno było mi w to uwierzyć. Popatrzeli po sobie i ponownie patrząc na
mnie skinęli głową na znak, że tak. Posłałam im szeroki uśmiech i ponownie
zapytałam:
-To co robimy?
-Placek! –tak. Nikt nie ma tak świetnych pomysłów jak ten
blondyn.
-Robimy kolację Niall…błagam Cię wymyśl coś normalnego. –powiedział
z politowaniem Hazza, na co się zaśmiałam
-To może…
-Zwykłe kanapki? Skoro nie możemy wymyślić nic lepszego to
czemu nie?- Zaproponował Harry, na co ja z Niallem się zgodziliśmy. Myślę, że
to dobry pomysł, bo tak jak mówi: Nie mamy lepszego pomysłu. Nie wiem dlaczego
nie mogę nic ciekawego zrobić. Jakoś dzisiaj nie mam do tego głowy. Cała ta
sytuacja z Lou jest dziwna i dopóki wszystko nie będzie okej, będzie ciężko.
*20 minut później*
Dopiero teraz udało nam się wykonać porządny posiłek, więc
zadowoleni opuściliśmy kuchnię z tym co zrobiliśmy. Ja niosłam talerz z
kanapkami, a chłopaki nasze herbaty. Położyliśmy wszystko na stół i
zaprosiliśmy, żeby inni się poczęstowali. Jednak jak to powiedział Niall: On
się poświęci i w razie gdyby z kanapkami coś było nie tak, to on będzie chory.
Dlatego też, to on wziął jako pierwszy kanapkę z jakąś szynką. A my zaraz za
nim. Była już godzina 22 ale że chłopacy nie mieli na jutro żadnych planów,
postanowiliśmy obejrzeć film. Oczywiście znowu wybuchła wielka kłótnia i o
dziwo Lou też się udzielał. Nie wiem czemu zwracałam na niego uwagę…tak samo
wyszło. Ciekawiło mnie jego jakże dziwne zachowanie. Był bardzo…nie wiem. Może
tajemniczy? Przecież będąc ze mną przed aparatami i będąc w domu zachowuję się całkiem
inaczej. Nie wiem kiedy on udaje kogoś innego, a kiedy jest sobą. Nie daje mi
tego odgadnąć, bo w ogóle ze mną nie rozmawia. Nie lubię tego. Nic nie
zrobiłam, a on mnie odpycha. Nie rozmawia ze mną tam gdzie raczej powinien. Ale
nie zależy mi na tym. W ogóle
zmieniając temat, to bardzo przywiązałam się do chłopaków. Są świetni. W jakiś
mały sposób pomagają mi. A znam ich z dwa dni? Czy może nawet nie? Nie wiem.
Wiem, ze teraz na pewno nie chciałabym ich zostawiać. Nawet Louisa.
-To jaki ? –z zamyślenia wyrwał mnie głos Nialla. Był bardzo
zniecierpliwiony, więc popatrzałam na nich. Każdy patrzał na mnie wyczekująco,
ale tylko Louis inaczej. Raczej był jakoś… smutny. Tak. W jego oczach widziałam
smutek. Ale dlaczego?
-Ten! –pokazałam na byle jaki, żeby tylko dali mi spokój.
Niall popatrzył na mnie i głośno wypuścił powietrze z płuc na co się zaśmiałam,
a następnie włożył płytę do odtwarzacza i film miał się zacząć. Usiadłam
wygodnie na kanapie i przykryłam się kocem, który przed chwilą przyniósł Liam.
A zanim jeszcze
film się zaczął usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu, a po chwili do pokoju
wparował tata. Uśmiech mimowolnie pojawił mi się na ustach. Ojciec zrobił to samo i podał mi gazetę, na której oczywiście byłam ja z Louisem. Dzisiejszego dnia. KIEDY ONI ZDĄŻYLI ZROBIĆ TĄ GAZETĘ?! Chyba muszę zacząć wierzyć z ludzi...
_________________________________________
Podoba się? Mam nadzieję, że tak :D Trochę trudno było mi go napisać, bo sama nie wiedziałam co chcę opisać i wgl. Ale macie! Mam nadzieję, że docenicie to, bo jak na razie nie stać mnie na nic lepszego :)
Do następnego :**
A no i kuzynka pomagała mi w podejmowaniu jednej decyzji i muszę wspomnieć o tym :D
A no i kuzynka pomagała mi w podejmowaniu jednej decyzji i muszę wspomnieć o tym :D
Nie wiem czy wiesz, ale czytanie twojego opowiadania przysparza mi wiele emocji, i ty nie chodzi mi o samą treść.
OdpowiedzUsuńGdy zaczęłam czytać ten rozdział ekran mi odwrócił do góry nogami. Jakoś go naprawiłam. Później laptop mi się wyłączył. Gdy go włączyłam okazało się, że znów muszę obracać ekran -,-
Takie rzeczy zdarzają mi się tylko gdy czytam twoje opowiadania. Ale nawet to nie powstrzyma mnie przed czytaniem twoich arcydzieł. Masz naprawdę wielki talent, dziewczyno.!
Charlotte ;*
Świetny :* Nie wiem co tu więcej napisać :P
OdpowiedzUsuńWszystko co napiszesz jest fajne :P
Nie chciałabym Cię poprawiać, ale pisze się 'chłopcy', a nie 'chłopacy'
Pewnie o tym wiesz no, ale ; )
Nawet jeśli zdarzają się błędy to i tak nic nie zmieni tego opowiadania i ono zawsze będzie świetne :)
Kocham <3
OdpowiedzUsuńPo prostu uwielbiam <3
Czekam na wiecej! :D
/Louuuis_1D
Haahahaha , jaa doradca :D Szacun xddd Zarąbisty rozdział jak zawsze , kocham *.* do następnego xd//Ewela xd
OdpowiedzUsuń