sobota, 21 września 2013

Rozdział 1

-Cześć –chłopak zwrócił się do mnie, a ja spojrzałam na niego zdezorientowana.
-Znamy się?
-Nie –zaśmiał się –Nazywam się Nathan –podał mi rękę, którą mocno uścisnęłam.
-Katy
-Ładne imię –wypowiedział, a na moje policzki wkradł się rumieniec. To głupie, że od byle słowa, moje policzki robią się cieplejsze. Strasznie to wkurzające, ale nic na to nie poradzę.
-Dziękuję –wyszeptałam i obejrzałam się po autobusie.
-Gdzie jedziesz?
-Ogólnie to nie mam jeszcze celu. Może jakieś zakupy –uśmiechnęłam się do niego, co odwzajemnił.- a ty?
-Jadę do kolegów. Mamy próbę. –nic nie odpowiedziałam, tylko pokiwałam głową ze zrozumieniem –O to tu. Do zobaczenia wkrótce –posłał mi ostatni uśmiech i wysiadł z autobusu. Miły chłopak i całkiem przystojny. Ciekawe czy go jeszcze gdzieś spotkam. Muszę przyznać, ze bym się nie pogniewała. Nagle zorientowałam się, że właśnie dotarłam tam gdzie chciałam. Wysiadłam i ruszyłam w stronę mojej ulubionej galerii handlowej. Weszłam do budynku i od razu poczułam zimno, które tam panowało. Chyba zapomnieli, że to już nie lato i na dworze jest zimno. Takie myśli przeszły mi przez głowę. Zapięłam swój sweter, poprawiłam torebkę na ramieniu i weszłam do pierwszego sklepu, który znajdował się przy drzwiach. Obejrzałam wszystko co tam się znajdowało, jednak nic mi się nie spodobało. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i sprawdziłam która godzina. Było po 14. Czyli dojechałam tu po 25 minutach. Może i to głupie, ale zgłodniałam. Pojechałam windą na samą górę, -gdzie nie bywałam za często- i weszłam do jednej kawiarni. Zamówiłam sobie szejka i usiadłam przy jednym ze stolików. Patrzałam na ludzi, którzy przechodzili obok lokalu i czekałam na moje zamówienie. Nie minęło długo czasu a na moim stole pojawił się zmówiony wcześniej szejk. Rozsiadłam się wygodnie i wyciągnęłam ponownie telefon. Zalogowałam się na tt i popijałam zamówienie. Na tt nic szczególnego się nie działo, to co zawsze. Wylogowałam się, a zegar wskazywał godzinę 14:32. Spojrzałam przez szybę i zauważyłam osoby które chodziły ze mną do klasy. Zezłościłam się, gdy zobaczyłam ich głupie uśmieszki. Często mi dokuczali, dlatego teraz unikałam ich. Zrezygnowana dopiłam swojego szejka i opuściłam kawiarnię. Dziwne, ale tym się `najadłam`. Nigdy nie potrzebowałam wiele, ale to z przyzwyczajenia. Mama nie zarabiała dużo i nie starczało nam na jakieś wielkie posiłki. A w tym ostatnim roku tym bardziej wiele się działo i praktycznie żyłyśmy z pieniędzy, które tata nam przysyłał. W ostatnim roku dawał więcej, niż powinien. Byłam mu wdzięczna. Potrzebowaliśmy tego.
Rozejrzałam się dookoła. Nie bywałam na tym piętrze za często, dlatego też nie wiedziałam jakie są tu sklepy. Nagle dostrzegłam ten sklep. Poszłam w jego kierunku i raz dwa znalazłam się w środku. Deski były poustawiane na przeróżnych szafkach, albo wisiały na ścianie. Weszłam w jego głąb i tam podziwiałam przepiękne wynalazki. W pewnym momencie dostrzegłam taką samą deskę którą miałam.  Podeszłam bliżej i przyjrzałam jej się dokładnie. Przejechałam po niej opuszkami palców i wtedy przypomniało mi się to, co mi się zdarzyło.
Zima.
Ślisko.
Zimno.
Ciemno.
Wtedy nie sądziłam, że może stać się coś złego. Pojechałam w nieznaną mi uliczkę. Wjechałam tam i wtedy zobaczyłam światła. Przewróciłam się, a deskorolka odjechała gdzieś daleko ode mnie. Wysiadł facet. Myślałam, że chce mi pomóc. Myliłam się…
-Cześć –z tego koszmarnego transu, wyrwał mnie czyjś głos. Nieznany głos. Poczułam łzę na swoim policzku, więc szybko ja wytarłam. Odwróciłam się na pięcie i dostrzegłam go. Co on tu robi? Czego szuka? Dlaczego się odzywa?
-Cześć Louis –powiedziałam całkowicie obojętnie. Nie mam żadnego powodu, by być dla niego miła.
-Jeździsz? –spytał i posłał mi bardzo piękny uśmiech. Nie wiedziałam, że potrafi się uśmiechać.
-Kiedyś jeździłam. Teraz już nie, dlaczego pytasz?
-Tak się temu przyglądasz…może chcesz jakąś kupić? Czemu nie jeździsz już?
-Złe wspomnienia. –odpowiedziałam bez namysłu. Nie mogłam w tamtej chwili się uśmiechnąć mimo, że on cały czas to robił.
-Rozumiem.
-A co ty tu robisz? Miało was nie być do 17..
-No tak. Wpadłem tu tylko po jedzenie dla nas i wracam na dół, gdzie mamy zaparkowany samochód.
-Aha, to leć. Nie będę cię zatrzymywać –chłopak uśmiechnął się, ale według mnie był to tylko sztuczny uśmiech i opuścił pomieszczenie.
Wyszłam ze sklepu i widziałam go w kawiarni naprzeciwko. W której ja też byłam. Uśmiechnęłam się zapominając na chwilę o całej złej przeszłości. Ruszyłam przed siebie i zjechałam windą w dół. Pochodziłam jeszcze po różnych sklepach, w niektórych kupiłam sobie jakieś rzeczy i o 17:00 poszłam na przystanek autobusowy. 
*godzina 17:30*
Nacisnęłam na klamkę i pchnęłam drzwi, które były otwarte. Odłożyłam siatki na podłogę i ściągnęłam buty. Różne głosy dochodziły już z salonu. Poszłam tam zostawiając zakupy na podłodze.
-O czym rozmawiacie? –spytałam, gdy tylko przekroczyłam próg pokoju.
-Zobacz –tata podał mi do rąk gazetę. Najpierw przeczytałam nagłówek „Kim jest tajemnicza dziewczyna?” A później to co znajdowało się niżej:
„Jak wiele z was zdążyło zauważyć, wczoraj w domu znanego boysbandu pokazała się piękna brunetka. Nie mamy pojęcia kim ona jest. Czy spotyka się z którymś z przystojniaków? Nie wiemy. Nigdzie nie wyszła z żadnym z nich, ale podobno widziano ją w galerii handlowej z Louisem. Jednak nic nie jest potwierdzone. Czy spotyka się z kimś, a nie chce tego wyznać? Wątpimy w to, bo w takim wypadku byśmy ją już gdzieś widzieli, a dziewczynę zobaczyliśmy wczoraj po raz pierwszy. Kim ona jest? Co robi z domu chłopaków One Direction? Kiedy się tego dowiemy?”
Wiedziałam, że chłopacy są znani na całym świecie, ale czemu muszą mnie mieszać w niektóre sprawy? Ja naprawdę nie mam na to czasu, ani chęci. Zastanawiam się co teraz będzie? Wiem, że chłopaki mają z tymi fotoreporterami przerąbane i nie chcę mieć tego samego…
-I co z tym robimy? –zapytał Liam, najwyraźniej mojego ojca.
-Jest tylko jedno wyjście. Wiecie, że nie mogą się dowiedzieć na razie, że Katy jest moją córką. Byłoby to nie na miejscu… Za dużo uwagi byśmy przykuwali.
-A więc co chcesz zrobić? –tym razem pytanie zadał Zayn
-Z ciężkim bólem serca, to powiem, ale Katy, czy nie chciałabyś udawać dziewczynę któregoś z chłopaków? Wiesz, że nie możemy teraz powiedzieć ich fanom prawdy. Trzeba jakoś wypromować 1D i nie możemy zwracać na siebie uwagi.
-Czy da się już bardziej nas wypromować? –zaśmiał się Niall i wpakował do ust kolejną kanapkę. Ojciec jednak posłał mu groźne spojrzenie.
-To jak? –zwrócił się do mnie. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Mam okłamywać cały świat? Jak ja mam to robić? Przecież, ja nie potrafię kłamać. Jak ja mam się przyzwyczaić do fotoreporterów? Nie sądzę bym dała sobie radę…
-Mogę to przemyśleć? –zapytałam i nawet nie patrzałam na ojca.
-Oczywiście, że tak. Nie musisz tego robić jak nie chcesz. Naprawdę do niczego Cię nie zmuszam.
-Dziękuję. –powiedziałam, odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę drzwi. Nałożyłam na nogi buty i wyszłam z domu. Na dworze było już ciemno, w końcu była już końcówka listopada. Nie przejmowałam się jednak tym. Spacerkiem poszłam w stronę dobrze znanego mi miejsca.
*10 minut później*
W końcu doszłam. Było mi strasznie zimno, lecz w tamtym momencie to nit to było najważniejsze. Weszłam przez małą bramkę i przyglądałam się zapalonym zniczom, które w ciemności wyglądały przepięknie. Podeszłam do grobu matki. Uklęknęłam i pomodliłam się. Przypomniałam sobie ten cały rok. Najpierw t tragiczna rzecz, która mi się przytrafiła, potem choroba matki. Cały czas z nią byłam. Opiekowałam się nią. Trudno mi było się z nią rozstać, jednak wiedziałam, że dzień jej śmierci będzie blisko. Nastawiłam się na to i wieść o jej zgonie nie zabolała mnie tak mocno, jak bym nic o tym nie wiedziała.
Poczułam jedną łzę na moim zimnym i czerwonym policzku. Przetarłam ją. Byłam sama-przynajmniej tam mi się wydawało.
-I co ja mam zrobić? –zapytałam niby mamy, ale ona i tak mi nie odpowie.
-To co uważasz za słuszne –usłyszałam za sobą czyjś głos. Nie za bardzo mogłam go rozpoznać, ale wiedziałam, że już go gdzieś słyszałam. Przetarłam ostatnie łzy i wstałam. Odwróciłam się na piecie i znowu ujrzałam go.
-Co tu robisz? Śledzisz mnie?
-Y…no…w pewnym sensie. Twój tata mi kazał. Jest ciemno. Martwi się –uśmiechnął się i podszedł bliżej. Dla mnie aż za blisko. Ściągnął swoją bluzę i zarzucił mi ja na ramiona.
-Zmarzłaś –stwierdził. To prawda. Było mi zimno. Policzki i nos całe były czerwone. Głupia byłam, wychodząc w samym swetrze. Głupio się czułam bo teraz to on nie miał nic na sobie. Tzn. miał tylko bluzkę z krótkim rękawkiem.
-Nie chcę. Teraz będzie Ci …
-Nie szkodzi. Miej –nie pozwolił mi dokończyć. To miłe z jego strony.
-Dziękuję. Chodźmy stąd w takim razie. –chłopak nic nie odpowiedział, tylko skinął głową ze zrozumieniem. Całą drogę przeszliśmy w ciszy, co było i dobre. Miałam trochę czasu by pomyśleć. Na świeżym powietrzu jest to chyba lepsze.
*Następny dzień*
Otworzyłam oczy i od razu je przetarłam dłońmi, by wyostrzyć wzrok. Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam godzinę. 10. Nieźle. Wstałam niechętnie i podeszłam do szafy chwiejnym krokiem. Wyciągnęłam z niej zestaw na dzisiaj i poszłam do łazienki. <klik> Tam się przebrałam, zrobiłam lekki makijaż i rozczesałam włosy. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i weszłam do pokoju. Następnie udałam się na dół. Weszłam do kuchni i tam zastałam każdego domownika tego domu.
-Cześć –powiedziałam i nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź zasiadłam do stołu. Chłopki zgodnym chórem odpowiedzieli mi „cześć” , a kiedy tata położył mi talerz z tostami powiedzieli „smacznego”.
-Dziękuję. Co wy tacy mili? Chcecie coś?
-Nie, coś ty –odpowiedział Liam. Wiedziałam o co im chodzi. Patrzeli na mnie cały czas, wiec w końcu powiedziałam:

-No dobra, już dobra. Zgadzam się. 
__________________________________________
Mam nadzieję, że wam się to spodobało i nie jesteście źli, że skończyłam tamtego :) Wiecie jak miał się skończyć, więc jest chyba dobrze, prawda? :) 
A wracając...chyba nie zanudziłam was tym rozdziałem, co? A jak podoba się nowy szablon? Liczę na komentarze, które mnie motywują :) A i mam nadzieję, że nikt nie zrezygnował z dalszego czytania tego bloga, przez to, że nie dokończyłam tamtego :*
    Do następnego :**

5 komentarzy:

  1. jeeea jestem pierwsza ^^ i to o jakiej godzinie o.O haha , SUUUPER rozdział :** już nie mam za złe że nie ciągnęłaś dalej tamtego , teraz ten to mój ulubiony xdd weny życzę :P //Ewela xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow O.o
    nie mogę powiedzieć, że rozdział jest fajny, bo nie jest.
    On jest zaj*bisty, wspaniały, najlepszy :D ;*
    ja nie zrezygnowałabym z czytania tego bloga, nigdy ;*
    Czekam na nn z niecierpliwością ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny!
    Nie mogę się doczekać następnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Awwwwww kocham to <3 Czekam na więcej! <3
    /Louuuis_1D

    OdpowiedzUsuń
  5. Geniallny rozdział!
    Ciekawe z którym Katy "będzie chodzić" ^^
    Dlaczego urwałaś w takim momencie?!
    To zbrodnia! :P
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D
    Kat xx.

    OdpowiedzUsuń