piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział 23

-Całowałaś się z Niallem?
-Co proszę?
-Słyszałaś
-Skąd ten pomysł?
-Widziałem was wczoraj na pojeździe –słysząc jego słowa wybuchłam śmiechem.
-Ty sobie żart robisz, prawda?
-Mówię całkiem poważnie
-Niall pocałował mnie tylko w czoło. Tyle. Jest moim przyjacielem, wspierał mnie kiedy ty siedziałeś z tą dziwką w naszym domu
-A przyjaciel może całować przyjaciółki?
-W czoło? Czemu nie?
-Widziałem przecież! –podniósł głos i wstał ze swojego miejsca.
-To źle widziałeś! Nie rozumiesz co się do Ciebie mówi? Jest przyjacielem i tylko przyjacielem! –wykrzyknęłam mu w twarz, a on złapał mnie za nadgarstki.
-Proszę Cię o jedno, nie kłam –puścił i wyszedł. Wzięłam coś co miałam pod ręką i rzuciłam w ścianę. Po pokoju rozszedł się huk, a ja bezsilnie położyłam się na łóżko. Zaczęłam płakać. Czy tak będzie zawsze? Dopiero co się pogodziliśmy, ile minęło? Parę minut, a już zaczęła się kolejna kłótnia. Czemu Louis uważa, że mogłabym go zdradzać z najlepszym przyjacielem? I do tego przed domem? Chyba zgłupiał. Ani ja, ani Niall nic do siebie nie czujemy. Jesteśmy przyjaciółmi.
Usiadłam na łóżku i podniosłam telefon z szafki. Wystukałam sms-a do Nialla, prosząc go by przyjechał. Nie musiałam długo czekać, po 10 minutach zjawił się w moim pokoju. Gdy tylko przekroczył jego próg podbiegł do mnie i mocno przytulił. Zapewnił mi to, czego właśnie potrzebowałam, a Louis nie mógł mi tego dać. Od tego są przyjaciele. Gdy jestem pokłócona z Lou to komu mam się wyżalić? Właśnie jemu! Po to się go ma, ale czy jest sens, gdy chłopak podejrzewa Cię o jakieś chore zdrady?
-Co się stało słonko? –wyszeptał ledwo słyszalnie, masując moje plecy. Uspokoiłam się trochę, lecz i tak zmoczyłam koszulkę.
-Louis…on uważa, że wczoraj się pocałowaliśmy
-Że co?!
-On myśli, że go a Tobą zdradzam, rozumiesz? –spojrzałam w jego błękitne tęczówki. Widziałam w nich żal, smutek i współczucie.
-To moja wina –wyszeptał, a ja pokręciłam przecząco głową –To ja Cię pocałowałem w czoło i to ja muszę to odkręcić –powiedział i odszedł. Zostawił mnie z tym samą. Można uważać, że jestem słaba. Że płaczę o byle głupotę, ale prawda jest taka, że nie każdy ma mocną psychikę. Ja jestem słaba. Z każdą kłótnią czuję się słabsza. Czuję, że go tracę. Tak bardzo chciałabym być z nim szczęśliwa, z osobą którą kocham. Czemu wiecznie coś staje nam na drodze? Kiedy w końcu będzie dobrze? A może wcale nie będzie? A może nie jesteśmy sobie pisani? Może Lou nie jest tym jedynym?
Miałam mętlik w głowie, zaczęłam się zastanawiać czy tego nie zakończyć. Może powinniśmy od siebie odpocząć? Może on tego potrzebuje? Może obojgu nam to wyjdzie na dobre?
            Minęło trochę czasu, gdy usłyszałam kroki i ciche puknięcie w drzwi. Już nie płakałam. Uspokoiłam się. Spojrzałam w górę na drzwi i dostrzegłam w nich...Louisa! Tak strasznie się ucieszyłam. Od razu usiadłam na łóżku i przeczesałam ręką włosy. Szatyn podszedł do mnie i usiadł obok. Spuściłam wzrok i wlepiłam go w swoje skarpetki. Nie długo jednak mogłam, bo Lou złapał mnie za podbródek i sprawił, że nasze spojrzenia się spotkały. Jego oczy były zeszklone, ale nie płakał.
-Przepraszam, nie powinienem był, przepraszam –wyszeptał i musnął moje usta.
-Louis, nie możesz być zazdrosny o Nialla. To tylko przyjaciel. Bardzo kochany, ale przyjaciel
-Wierzę Ci, Katy. Wierzę Ci. Musimy przestać się kłócić, bo to wcale nie wpływa na nas dobrze.
-Masz rację Lou –uśmiechnęłam się i także musnęłam jego usta. Następnie wtuliłam się w jego tors, a on objął mnie ramieniem.
-Niall już pojechał –wyszeptał masując moje plecy. –Zaczynamy robić jedzenie na sylwestra? –zapytał, a ja kiwnęłam twierdząco głową.

Kończyłam już robić danie, a go nadal nie było. Miał pojechać na chwilę, a nie ma go już pół godziny. Zerkałam kątem oka na Nicole, która pomagała. W końcu jak chce tu mieszkać, to niech coś robi. Nie uśmiechało mi się bycie z nią w jednym pomieszczeniu, ale musiałam. Liczyłam tylko na to, by Louis już wrócił.
Minęły jeszcze kolejne pięć minut i wtedy poczułam na swoich biodrach męskie dłonie. Obróciłam się i zobaczyłam oczywiście Louisa. Uśmiechnął się i przyciągnął w swoją stronę, a następnie złożył na moim czole pocałunek.
-Mam dla Ciebie niespodziankę –powiedział i pociągnął mnie w stronę wyjścia. –Jeśli chcesz zrób sobie przerwę, my nie długo wrócimy –krzyknął jeszcze do Nicole, a ja się zaśmiałam.
-Gdzie idziemy?
-Niespodzianka- Lou był ubrany, a ja musiałam zrobić to samo. Kiedy znaleźliśmy się w samochodzie wcale nie podejrzewałam gdzie może chcieć mnie zabrać.
            Zatrzymał samochód na parkingu jakieś wielkiego budynku. Paparazzi jeszcze nie zdążyło wysiąść ze swoich samochodów, więc korzystając z okazji szybko znaleźliśmy się we wnętrzu pomieszczenia. Rozglądałam się w około, ale nie miałam pojęcia co to jest. Louis kazał mi na chwilę zostać w miejscu, a sam gdzieś poszedł. Nie miałam pojęcia o co chodzi. Na korytarzu nie było ani jednej żywej duszy. Zaczęłam się niecierpliwić, gdy w końcu go zobaczyłam. Podszedł od mnie i wręczył mi deskorolkę. Moje serce na chwilę stanęło. Ja tak dawno nie jeździłam. To od czasu tego ‘wypadku’. Nie potrafiłam znowu na niej ustać i jeździć.
-Podoba się? Pójdziemy pojeździć, niedaleko znajduje się ten tor dla was, nie mam pojęcia jak się nazywa

Rozejrzałam się dookoła. Nie bywałam na tym piętrze za często, dlatego też nie wiedziałam jakie są tu sklepy. Nagle dostrzegłam ten sklep. Poszłam w jego kierunku i raz dwa znalazłam się w środku. Deski były poustawiane na przeróżnych szafkach, albo wisiały na ścianie. Weszłam w jego głąb i tam podziwiałam przepiękne wynalazki. W pewnym momencie dostrzegłam taką samą deskę którą miałam.  Podeszłam bliżej i przyjrzałam jej się dokładnie. Przejechałam po niej opuszkami palców i wtedy przypomniało mi się to, co mi się zdarzyło.
Zima.
Ślisko.
Zimno.
Ciemno.
Wtedy nie sądziłam, że może stać się coś złego. Pojechałam w nieznaną mi uliczkę. Wjechałam tam i wtedy zobaczyłam światła. Przewróciłam się, a deskorolka odjechała gdzieś daleko ode mnie. Wysiadł facet. Myślałam, że chce mi pomóc. Myliłam się…
-Cześć –z tego koszmarnego transu, wyrwał mnie czyjś głos. Nieznany głos. Poczułam łzę na swoim policzku, więc szybko ja wytarłam. Odwróciłam się na pięcie i dostrzegłam go. Co on tu robi? Czego szuka? Dlaczego się odzywa?
-Cześć Louis –powiedziałam całkowicie obojętnie. Nie mam żadnego powodu, by być dla niego miła.
-Jeździsz? –spytał i posłał mi bardzo piękny uśmiech. Nie wiedziałam, że potrafi się uśmiechać.
-Kiedyś jeździłam. Teraz już nie, dlaczego pytasz?
-Tak się temu przyglądasz…może chcesz jakąś kupić? Czemu nie jeździsz już?
-Złe wspomnienia. –odpowiedziałam bez namysłu. Nie mogłam w tamtej chwili się uśmiechnąć mimo, że on cały czas to robił.
-Rozumiem.

-Pamiętałeś –powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Louis odwzajemnił ten gest i mocno mnie do siebie przytulił. Następnie złączył nasze palce i pokierował w stronę krytego Skejt parku. Rozebraliśmy się i odwiesiliśmy nasze rzeczy na wieszak. Było tam dużo chłopaków i ani jednej dziewczyny. Louis dokładnie im się przyglądał, a oni rzucali w naszą stronę zdziwione spojrzenia.
Wiadomo, że niewiele dziewczyn jeździ na desce dlatego gdy mnie zobaczyli, zdziwili się. Louis złapał mnie za rękę i położył swoją deskę na podłodze. Ja zrobiłam to samo i wyswobodziłam się z jego uścisku. Powoli stanęłam na przyrządzie i odepchnęłam się. Fajnie było znowu pojeździć. Nie czułam tej przyjemności już od powyżej 12 miesięcy.
Odwróciłam się a Lou nadal stał w tym samym miejscu. Zaśmiałam się i podjechałam do niego.
-Dlaczego oni się tak na Ciebie patrzą? Jesteś moja –powiedział zerkając za moje plecy. Zaśmiałam się widząc jego pełne zazdrości oczy.
-Nie przejmuj się –pocałowałam go w usta, a następnie zeszłam z deski. –nauczę Cię jeździć
Czeka mnie wiele pracy, ale było warto. Świetnie się razem bawiliśmy zapominając o złych rzeczach.

*następny dzień, 31 grudzień, sylwester*

Otworzyłam leniwie oczy i przeciągnęłam się. Sprawdziłam godzinę. 12:41. To mi się pospało. Louisa nie było obok. Zrzuciłam nogi z łóżka i włożyłam je w kapcie. W piżamie zeszłam na dół, kompletnie ignorując to jak teraz wyglądam. Szatyna zastałam w kuchni razem w Nicole. Weszłam tam zaspana i zniesmaczona. Właśnie się z czego śmiali. Ughh. Nie chciałam robić nie potrzebnych szopek.
-Dzień dobry –przywitałam się tak jak należy, a oni dopiero zwrócili na mnie uwagę.
-Dzień dobry księżniczko –odpowiedział Louisa. Wyciągnęłam z szafki szklankę następnie kładąc ją na blat. Sięgnęłam po napój pomarańczowy i nalałam cieczy do szklanki, następnie wypijając całą jej zawartość.
-O której przychodzą chłopcy? –spytałam odwracając się w ich stronę.
-Prawdopodobnie o 20:00 –uśmiechnął się Louis, a ja zabrałam się a robienie śniadania. Postawiłam na zwykłe, ale dobre płatki.
      Po pół godzinie opuściłam kuchnię i poszłam do sypialni. Od razu podniosłam do ręki telefon i zadzwoniłam do Danielle.
-Tak? –usłyszałam jej głos w słuchawce.
-Cześć Dani, przyjedziesz do mnie z Perrie o 19:20? Przygotowałyśmy byśmy się razem –mimo, że ona mnie nie widziała, to na moich ustach widniał uśmiech.
-Jasne, oczywiście –odpowiedziała entuzjastycznie.
-To wspaniale, do zobaczenia
-Do zobaczenia –rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. Co ja mam ubrać?

*19:00*

Weszłam do łazienki w celu wzięcia prysznica, jednak zdecydowałam się na kąpiel w wannie gdyż dziewczyny miały być dopiero za 20 minut. Odprężałam się i zastanawiałam co z Nicole. Czy mamy wziąć ją do siebie? Czy zostawić tam samą? Dan i Pezz jej nie znają, ale głupio mi jej nie zaprosić. Mieszka w tym domu, a ja jestem bardzo miłą osobą i mam wyrzuty sumienia.
Przez całe 15 minut zastanawiałam się tylko nad tą sprawą. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Podeszłam do szafki z kosmetykami i wyciągnęłam je stamtąd, po czym położyłam na biurku. Niedługo potem w pokoju zjawiły się dziewczyny. Dały mi buziaka w policzek i rozsiadły się na łóżku.
-Fajny strój na przyjmowanie gości –zaśmiała się Dan przyglądając się mojemu ciału. Zaśmiałam się i rzuciłam w nią poduszką.
-Niech któraś idzie się już umyć –powiedziałam, a pierwsza poderwała się Perrie. Ja natomiast z Dan zamiast robić makijaż, to żartowałyśmy sobie.
-Dobra, koniec z tym. Zaraz będą chłopcy, a my co?
-To ja Ci zrobię makijaż –powiedziała i zabrała się za jego wykonanie. Nie pozwalała mi zerkać do lustra. Nie miałam się widzieć. Perrie po 10 minutach wyszła z łazienki ubrana jedynie z czarną koronkową bieliznę. Ja wstydziłabym się tak przy nich chodzić, ale ona miała piękną figurę.
-Widzę, że pokusa dla Zayna jest –powiedziałam przyglądając się jej, a ta wykonała jakiś dziwny taniec i potwierdziła moje słowa.
          Kiedy Dan skończyła to poszła się umyć, a ja zrobiłam makijaż Pezz, a Pezz Dan. Każda coś i było okej. Nie mogłam się zdecydować na sukienkę, a one mi pomogły. Założyłam  tak zwaną bombkę w kolorze granatowym. Bardzo mi się podobała, dostałam ją od mamy na 17 urodziny.
Z włosów zrobiłam delikatne fale, a grzywkę spięłam do góry. Efekt był zadowalający. Dziewczyny też bardzo ładnie wyglądały. Całkiem z głowy wyleciała mi sprawa związana z Nicole. Zagadałam się i jej nie zaproponowałam, a wcale nie czułam się z tą myślą źle, tak jak przypuszczałam.
      Przygotowania zajęły nam więcej czasu niż obstawiałyśmy i skończyłyśmy lekko po 20:00. Zakładając na stopy szpilki wyszłyśmy z pokoju. Z dołu już dochodziły hałasy, co oznaczało, że chłopcy już przyjechali. Weszłyśmy do kuchni i tam ich zastaliśmy. Na stole leżały siatki z alkoholem. Louis przyrządzał coś, a reszta siedziała przy stole i głośno się śmiali. Nicole była z nimi. Miałam na sobie czerwoną, opiętą sukienkę i mocny makijaż, który jej służył. Coś mnie zabolało w sercu. Poczułam się zazdrosna. Jestem pewna, że Niallowi i Harremu się podobała, bo jak mogło być inaczej? Przecież jest piękna, a to jak wyglądała jeszcze bardziej kusiło facetów. A szczególnie po alkoholu. Jednak wiem, że na razie nic nie pili.
-Uuu, dziewczyny jak się wystroiły –powiedział Harry lustrując nas od góry do dołu.Od razu przykułyśmy uwagę reszty osób. Louis również oderwał się od swojego zajęcia i spojrzał na mnie. Uśmiech wkradł się na jego usta, a ja nie mogłam go nie odwzajemnić. Podeszłam do szatyna i mocno przytuliłam. Lubiłam czuć ciepło jego ciała i oddech na swoim ciele.
-To co? Zaczynamy imprezę? –zawołał Harry i otworzył butelkę Jacka Danielsa, którą pewnie sam przyniósł. Przygotowałam kieliszki i postawiłam na stole. Nalał każdemu. Wzięłam łyka i się skrzywiłam. Nigdy nie lubiłam alkoholu, ale na takich okazjach piłam. Nie jestem przyzwyczajona, ale z każdym kolejnym było coraz lepiej. Harry mógł nalewać bez opamiętania, widać, że chciał się zabawić. Wiadomo, że chłopcy nie mają zbyt wielu okazji do napicia się bo mają taką pracę, która im to uniemożliwia.
      Już dochodziła 24:00 a my byliśmy kompletnie pijani. Na szczęście film mi się jeszcze nie urwał i wszystko pamiętałam. Wzięłam do ręki telefon i wystukałam wiadomość do taty z treścią „Szczęśliwego nowego roku xx” i odłożyłam go z powrotem na stolik. Niall włączył jakiś program na którym za chwilę miało się zacząć odliczanie. Chłopcy petardy mieli już przyszykowane na dworze, więc tylko zabraliśmy swoje kieliszki i szampana, po czym wyszliśmy na zewnątrz zostawiając szeroko otwarte drzwi. Minuta. Liam już był przygotowany by otworzyć szampana, a Zayn by odpalić petardy. Gdy z zewnątrz domu wydobyły się pierwsze głosy odliczania robiliśmy to razem z nimi.
10, 9, 8, 7, 6, 5, 4, poczułam, że Louis obraca mnie w swoją stronę i składa na moich ustach pocałunek. Zaraz po tym Liam wystrzelił w górę korek od szampana, a Zayn odpalił petardy. Po całym Londynie rozszedł się wielki hałas. Petardy wybuchały nad naszymi głowami, a ja nadal stałam całując się z Louisem. Jak to się mówi? Najlepiej zakończony i rozpoczęty rok.
Gdy Louis się ode mnie oderwał, oparł swoje czoło o moje i szeroko się uśmiechnął. Odwzajemniłam ten gest i pozwoliłam by Liam nalał nam szampana. Nie sądziłam, że ten sylwester będzie taki wspaniały. To co zrobił Lou strasznie mnie zdziwiło. Nie spodziewałam się.
Wypiliśmy szampana, a mi urwał się film.

*oczami Louisa*

Obudziłem się ze strasznym bólem głowy. Złapałem się za nią i podniosłem do pozycji siedzącej. Sięgnąłem telefon, który leżał na szafce nocnej. Była godzina 13:49. Obejrzałem się w lewą stronę i dostrzegłem…Nicole. Nie, nie, nie! To nie może być to! Byłem w samych bokserkach, a nasze ciuchy leżały porozrzucane na Ziemi.
 ______________________________________________________________
Przez ostatni tydzień nie miałam Internetu, dlatego dopiero teraz dodaję ten rozdział. Miałam czas, bardzo dużo czasu, więc go napisałam. Mam nadzieję, że wam się to spodoba. Bardzo przepraszam za jakiekolwiek błędy. Wiem, że zamiast chłopcy piszczę chłopacy, ale to mi nie podkreśla, a ja się już przyzwyczaiłam. Naprawdę się staram, ale nie wszystko mogę poprawić, dlatego przepraszam.

Komentarze = motywacja = nowy dobry rozdział


Naprawdę bez motywacji ja nic nie napiszę, bo nie mam chęci i mi się nie chce. Zastanawiałam się nad zawieszeniem bloga, bo chciałam skupić się na nowym semestrze. Z geografii ledwo udało mi się dostać 2 na koniec, a w moim przypadku to bardzo źle. Musze wziąć się za naukę, ale ostateczną decyzję jeszcze podejmę. 

Jak widzicie jest nowy szablon, zamówienie:) 

11 komentarzy:

  1. Rozdział jest fantastyczny :)
    Uuuu czyżby Lou zdradzil Katy? Nie ładnie, będzie drama ;) a ja uwielbiam dramy. Tak wiem jestem okropna. Coś poradzić taka ma natura, że jestem chamska. Ale nie omnie teraz. Jestem ciekawa co dalej się wydarzy. Pewnie Niallerek pocieszy Katy, a ona sama jak wcześniej mówiła zerwie z Lou i zrobią sobie przerwę.

    Wiesz co? Sądzę, że powinnaś bardziej skupić się na szkole. Rozdziały możesz pisać w wolnym czasie i dodawać je np co tydzień w powiedzmy weekend. Taka moja propozycja. Ja sama mam nie ciekawe oceny, a przecież wykształcenie jest najważniejsze:)

    Pozdrawiam i ściskam mocno
    @LouehAngel <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział mega *-* Jak zawsze zresztą <3 Zgadzam się z tym, żeby rozdziały pojawiały się np w weekend. Mam nadzieje, że będzie lepiej z ocenami ;) Czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń
  3. o kurcze,musisz dać szybko next bo chce się dowiedziec co dalej.Rozdział jeden z najlepszych

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże! Uwielbiam takie akcje i osobiście liczę na to, że między Lou, a Nicole do czegoś doszło! (Wiem, jestem zła... Buahaha) Uzależniłam się od tego bloga!
    Zapraszam do mnie:
    midnight-memories-moje-opowiadanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. SUPER *.* Czekam na nexta , i mam nadzieję że będzie drama xD //Ewela xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Musialas w takim momencie ? JAKA TY PODŁA ! kocham tego bloga, napisz rozdzial jak najszybciej ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy on ją zdradził ?! O.o
    Mam nadzieję, że nie... ;ccc
    Głupia Nicole... Grrr ; /
    Rozdział jest świetny <3 ;*
    Zapraszam do mnie ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Poprawiłam już zamówienie :) remindmelove.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominuje cię do Liebster Award !
    więcej : http://odmiloscidonienawisci.blogspot.com/p/blog-page_22.html :)

    OdpowiedzUsuń
  10. I właśnie dlatego w sylwestra pije się picolo a nie jakieś niewiadomojakie szampany...

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie!!!!!!! Mam, nadzieję że jej nie zdradził! Jak urwał jej się film? Co tam się działo? Ja chcę już wiedzieć! Głupia, głupia ta dziewoja, nie lubię jej! Niech trzyma ręce z dala od Louisa. Czekam na następny z wielką niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń